Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Udało mu się uśmiechnąć.
- Ona nie pragnęła czegoś innego.
Nie mogłem wyjechać - tak po prostu otrząsnąć pył z sandałów i podążyć za Lily do
Nowego Jorku.
Ci wszyscy, których  Dispatch zatrudniał, zostaliby wówczas na lodzie.
Ktokolwiek wystartowałby z nową gazetą, nie przyjąłby do pracy nawet połowy z
dawnego zespołu.
Matka dobrze wiedziała, że nie pojadę.
- Przyglądał się trzymanej w ręku piłce, powoli obracając ją w dłoni.
- Zresztą nie lubiła Lily - dokończył spokojnie.
- Flynn...
Rzucił piłkę, ku szaleńczej radości Moego.
- Czekaj, bo to już się robi całkiem patetyczne i żałosne.
Chciałem wyjechać.
Kochałem Lily.
Ale nie kochałem jej na tyle, żeby rzucić wszystko i ruszyć w ślad za nią, kiedy postawiła
mi ultimatum.
Ona też nie kochała mnie na tyle, żeby zostać, albo żeby chociaż dać mi czas, bym jakoś
poukładał moje sprawy i dołączył do niej pózniej.
197
W takim razie wcale się nie kochaliście, pomyślała Malory, jednak nie powiedziała tego
głośno.
- Nie minął nawet miesiąc od jej wyjazdu, kiedy zadzwoniła do mnie, że zrywa zaręczyny.
Pragnie skoncentrować się wyłącznie na karierze, nie jest w stanie wytrzymać napięcia
związanego z narzeczeństwem na odległość.
Ja mam być wolny, spotykać się z ludzmi, prowadzić normalne życie, a ona poświęci się
wyłącznie pracy.
W sześć miesięcy pózniej została żoną naczelnego sekcji wiadomości NBC i od tej pory
regularnie pięła się w górę.
Dostała to, na czym jej zależało, a w rezultacie ja także.
Odwrócił się ku Malory.
Twarz miał spokojną, w spojrzeniu nie było śladu gniewu.
- Matka miała rację - choć przyznaję to z wielką niechęcią.
Nie myliła się.
Tu jest moje miejsce i robię dokładnie to, czego pragnę.
- Fakt, że postrzegasz sprawę w ten sposób, wiele o tobie mówi.
Cisnął piłkę po raz ostatni.
- No i udało mi się spowodować, że mi współczujesz.
- Nie.
- Choć tak naprawdę rzeczywiście mu współczuła.
- Sprawiłeś, że cię szanuję.
- Wstała z klęczek, podeszła do niego i pocałowała w policzek.
- Chyba pamiętam tę Lily z wiadomości lokalnych.
Ruda, dużo zębów, tak?
- Tak, to Lily.
198
- Głos zdecydowanie zbyt nosowy, a podbródek nijaki.
Pochylił głowę i teraz on cmoknął ją w policzek.
- Jak miło to powiedziałaś.
Dzięki.
Moe przybiegł pędem i wypluł piłkę między nich oboje.
- Jak długo on tak jeszcze może?
- zainteresowała się Malory.
- Do końca świata albo dopóki mi ramię nie odpadnie.
Wzięła zamach nogą i z całych sił kopnęła piłkę.
- Robi się ciemno - powiedziała, gdy Moe odbiegł w radosnych podskokach.
- Powinieneś już odwiezć mnie do domu.
- Albo odwiezć Moego do domu, a my moglibyśmy...
Oho, po sposobie, w jaki podnosisz brwi i ściągasz usta, widzę, że masz brudne myśli.
Miałem zamiar powiedzieć, że moglibyśmy pójść do kina.
- Akurat.
- A właśnie, że tak.
Przypadkiem mam nawet w samochodzie kawałek gazety z programem kin; możesz go
sobie przestudiować.
Między nami znowu zapanowała harmonia, pomyślała Malory.
Zapragnęła jeszcze raz pocałować go w policzek, tak po przyjacielsku.
Dostosowała się jednak do jego tonu i odpowiedziała żartem.
- W samochodzie masz całą gazetę, bo to jest twoja gazeta.
- Nawet jeśli tak jest, pozwolę ci rzucić na nią okiem.
- A jeśli wybiorę jakieś ambitne dzieło z napisami?
199
- Będę cierpiał w milczeniu.
- Dobrze wiesz, że niczego takiego nie grają w naszym multipleksie.
- Ani w naszym, ani w żadnym innym.
Chodz, Moe, jedziemy.
Malory doszła do wniosku, że wieczór bez ślęczenia nad zagadką, bez próby
rozwiązywania problemów, doskonale jej zrobił.
Rano promieniała energią, świeżością i optymizmem.
Zainteresowanie tym skomplikowanym mężczyzną również przyczyniło się do poprawy
nastroju.
Flynn był skomplikowany.
Wydawało się tylko, że jest prostolinijny.
Stanowił kolejną zagadkę do rozwiązania.
Nie mogła zaprzeczyć istnieniu owego kliknięcia, o którym wspominał.
Zresztą dlaczego miałaby zaprzeczać?
Jeśli chodzi o związki z mężczyznami, nigdy nie była hazardzistką - przeciwnie - wolała
ostrożność.
Najpierw musi sprawdzić, czy owo klikanie jest czysto erotycznej natury, czy też
sygnalizuje coś głębszego.
Zagadka numer trzy, pomyślała, na powrót zasiadając do badań.
Pierwszy poranny telefon wprawił ją w zdumienie.
Odłożywszy słuchawkę rzuciła się do swoich starych podręczników uniwersyteckich z
historii sztuki.
Drzwi domu Vaneów były otwarte na oścież.
Kilku krzepkich mężczyzn kręciło się tam i z powrotem, wnosząc i wynosząc meble i
rozmaite pudła.
Już od samego spoglądania na nich Flynn poczuł ból w krzyżu.
200
Przypomniał sobie pewien weekend lata temu, kiedy on i Jordan wprowadzali się do
wspólnie wynajętego mieszkania i z pomocą Brada przez trzy piętra targali po schodach
kupioną z drugiej ręki kanapę, ważącą tyle co honda.
To były dni, pomyślał.
Może lepiej, że już nie wrócą.
Moe wyskoczył za nim z samochodu i nie czekając na zaproszenie, runął prosto w
otwarte drzwi.
Flynn usłyszał najpierw brzdęk, a potem przekleństwo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Haasler Robert A. 6. Ĺťycie seksualne księży
     : Maddox Roberts John Conan mistrz
     : C Howard Robert Conan zdobywca
     : Kiyosaki Robert Mądre Bogate Dziecko
     : Cichowlas Robert SzĂłsta era
     : Lucas Jennie Światowe Ĺťycie Duo 386 ParyĹź, Stambuł, Buenos Aires
     : Gibson William Światło Wirtualne(1)
     : Irlandzkie marzenia (Irlandzki buntownik) Roberts Nora
     : Roberts Nora MacGregors 6 Rebelia_ tom_ 1
     : 075. Roberts Nora Ostatni wiraĹź
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tomjaks.xlx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT