Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rady.
- Jesteś paskudna! - zawołała ze śmiechem.
- PosÅ‚uchaj. Należysz do ludzi, którzy nie cier­
piÄ… stagnacji i nudy. - Pam zaczęła obracać w pal­
cach ołówek. - Podobnie jak Kirk uwielbiasz
wyzwania, może innego rodzaju niż on, ale...
- OdÅ‚ożyÅ‚a ołówek na stół i wbiÅ‚a wzrok w przyja­
ciółkę. - Lance Matthews za to...
Nora Roberts
61
- Och, nie, bÅ‚agam! - Foxy potrzÄ…snęła gniew­
nie gÅ‚owÄ…. - Może nie szukam ciepÅ‚ych i wygod­
nych paputków, ale skoki z dziesiątego piętra też
mnie nie pociÄ…gajÄ….
- Chciałam tylko powiedzieć, że przy Lansie
nigdy nie zaznasz nudy.
- A wiesz, że im dłużej rozmawiamy, tym
bardziej zaczynam dostrzegać uroki nudy ze Scot­
tem? - oznajmiła Foxy, kierując się ku drzwiom.
- Zamierzam spędzić z nim bardzo miły, nudny
wieczór. Jeśli uda mi się wygrać fortunę w ruletkę,
to jutro podczas rajdu zafundujÄ™ ci hot doga.
- MrugnÄ…wszy do przyjaciółki, przeszÅ‚a do swoje­
go pokoju.
Przez kilka minut Pam wpatrywaÅ‚a siÄ™ w zapisa­
ną kartkę, która tkwiła w maszynie. Rozmyślała
o Kirku. Odkąd z bezczelnym uśmiechem rzucił tę
uwagę na przyjęciu o tym, że prędzej czy pózniej
wylÄ…dujÄ… w łóżku, ani razu nie próbowaÅ‚ jej pode­
rwać. Skupiony na zawodach, ledwo zauważał jej
obecność. No cóż... Starając się powściągnąć
złość, wyrównała stos pustych kartek. W dodatku
ciÄ…gle otaczaÅ‚ go wianuszek kobiet! KrÄ™cÄ…c z nie­
zadowoleniem głową, Pam wróciła do pisania.
Ciekawe, czy przez cały sezon będzie tak zajęty?
CzujÄ…c lekkie wyrzuty sumienia-bo bez wzglÄ™­
du na to, co mówiła o Scotcie, był to naprawdę
miły człowiek - Foxy postanowiła ubrać się na
randkę wyjątkowo atrakcyjnie. Włożyła czarną
OSTATNI WIRA%7Å‚
62
sukienkę bez rękawów, która ciasno ją opinała.
Włosy zaczesała w kok, po czym wyciągnęła kilka
kosmyków, tak by opadały wokół twarzy. Jeszcze
cienki srebrny łańcuszek na szyję, parę kropli
perfum i jest gotowa do wyjścia.
Przekładała najpotrzebniejsze rzeczy do małej
srebrnej torebki, gdy rozlegÅ‚o siÄ™ pukanie. Rzuciw­
szy okiem na swoje odbicie w lustrze, pobiegła do
drzwi. Nacisnęła klamkę i znalazła się twarzą
w twarz z Lance'em.
- Ojej - szepnęła zaskoczona.
Od wyjazdu z Indiany udawało jej się go
unikać. Nagle przyszło jej do głowy, że nigdy
nie widziała go w smokingu. Wyglądał inaczej
- groznie i seksownie. Przez moment miaÅ‚a wra­
żenie, że patrzy na obcego człowieka: nie na
rajdowca i konstruktora wozów wyścigowych,
lecz na absolwenta Harvardu, mieszkaÅ„ca eks­
kluzywnej dzielnicy Beacon Hill, spadkobiercÄ™
fortuny Matthewsów.
- Cześć, Fox. Wpuścisz mnie czy będziemy
stać na korytarzu? - spytaÅ‚, wykrzywiajÄ…c ironicz­
nie wargi. Znów był Lance'em, którego znała
i który działał jej na nerwy.
Wyprostowała ramiona.
- Przykro mi, Lance. Właśnie wychodzę.
- Nie tylko piękna, ale i punktualna. - Oczy
lśniły mu wesoło. - Te dwie cechy rzadko idą
w parze. - UjÄ…Å‚ jÄ… lekko za brodÄ™. - Wypijemy
Nora Roberts 63
koktajl przed kolacjÄ…, dobrze? RezerwacjÄ™ mamy
dopiero na ósmą.
Foxy odruchowo się cofnęła. Lance ruszył za
nią w głąb pokoju.
- Przepraszam, nie rozumiem... - Dlaczego on
wciąż zaciska rękę na jej brodzie?
- Rezerwację mamy na ósmą - powtórzył z u-
śmiechem. - Co chciałabyś robić przez godzinę?
- SpÄ™dzić czas w samotnoÅ›ci - oznajmiÅ‚a zim­
no. - A teraz bądz łaskaw zabrać rękę.
- Hm, ale jej tu bardzo dobrze. - Utkwił wzrok
w jej wargach. - Newman błagał, żebym cię
przeprosił - rzekł, przenosząc spojrzenie na jej
oczy. - Coś mu nieoczekiwanie wypadło. Masz
jakiś szal? Wieczory bywają chłodne...
- Coś mu wypadło? - powtórzyła Foxy. Dłoń,
która dotąd dotykała jej brody, spoczęła na jej
gołym ramieniu. - O czym ty mówisz?
- Okazało się, że Newman ma dziś zajęty
wieczór. Szkoda zasÅ‚aniać takie ramiona, ale czer­
wcowe wieczory naprawdę bywają tu chłodne.
- Niezauważenie przysunął się pół kroku bliżej.
- Jak to: ma zajęty wieczór? - Zanim zdążyła
się cofnąć, zacisnął palce na jej łokciu. - Coś ty mu
zrobił? - Powoli ogarniała ją złość. - Przyznaj się,
Lance. Scott jest za dobrze wychowany, żeby
odwoływać randkę w ostatniej chwili, w dodatku
przez osobę trzecią. Zastraszyłeś go, prawda?
Uciekłeś się do szantażu?
OSTATNI WIRA%7Å‚
64
- Owszem, zastraszyÅ‚em - przyznaÅ‚ zadowolo­
ny z siebie. - To co, wezmiesz szal?
- Czy wezmę... czy... - dukała oburzona. - Nie
wezmÄ™!
- Jak chcesz. - Wzruszył ramionami i biorąc ją
za rękę, ruszył do wyjścia.
- Jeżeli myślisz, że gdziekolwiek z tobą pójdę,
to się grubo mylisz! - powiedziała, usiłując się
oswobodzić. - Zostaję w hotelu.
- Tak? - Obróciwszy się, objął ją w pasie. - To
doskonały pomysł. Bardzo mi się podoba. - Zanim
się zaczęła wyrywać, przywarł ustami do jej szyi.
- Nie... - Zabrzmiało to mało przekonująco.
- Nie możesz tu zostać.
- Dlaczego? Możemy zamówić kolacjÄ™ do po­
koju - szepnął, całując ją lekko w ucho. - Mmm,
pachniesz jak las, który budzi się wiosną do życia.
- Lance, ja... - Obsypywana pocaÅ‚unkami, mia­
Å‚a problemy z koncentracjÄ…. - ProszÄ™ ciÄ™...
- Prosisz? - MusnÄ…Å‚ wargami jej usta. - O co
prosisz, mała?
Czuła, że za moment straci nad sobą kontrolę;
że mu ulegnie. Najwyższym wysiÅ‚kiem woli uwol­
niła się.
- Jestem głodna jak wilk-powiedziała, stosując
taktyczny odwrót. Jak gdyby nigdy nic, odgarnęła
wÅ‚osy z zarumienionych policzków. - Skoro wy­
straszyÅ‚eÅ› Scotta, musisz zapÅ‚acić za kolacjÄ™. W re­
stauracji - dodała z naciskiem, widząc błysk
Nora Roberts
65
w oczach Lance'a. - A potem zabrać mnie do
kasyna, tak jak zamierzał to uczynić Scott.
- Dobrze. Z przyjemnością.
- Ja natomiast - ciÄ…gnęła coraz bardziej but­
nym tonem - postaram się przegrać jak najwięcej
twoich pieniędzy.
Chwyciwszy z łóżka jedwabny szal, zarzuciła
go sobie na ramiona, po czym z dumnie uniesionÄ…
głową opuściła pokój.
Tafla wody lśniła srebrzyście w powleczonej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Haasler Robert A. 6. Ĺťycie seksualne księży
     : Maddox Roberts John Conan mistrz
     : C Howard Robert Conan zdobywca
     : Kiyosaki Robert Mądre Bogate Dziecko
     : Cichowlas Robert SzÄ‚Å‚sta era
     : 26. Hunter Julia Ostatni kwiat lata
     : Fitzgerald_F._Scott_ _Ostatni_z_wielkich
     : 075 Czarno na ulicy bękitnej
     : Irlandzkie marzenia (Irlandzki buntownik) Roberts Nora
     : Roberts Nora MacGregors 6 Rebelia_ tom_ 1
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • m-jak-milosc.pev.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT