Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przekonałem sam siebie, że w twoim przypadku zachowałem się tak samo. Ale
może ja cię naprawdę pragnąłem. Być może popełniłem błąd.
- Jeśli tak, to jest już za pózno. Chyba że chcesz rozwodu...
- Nie - powiedział cicho. - Nigdy nie będę chciał rozwodu.
Jego twarz przypominała w tej chwili chłopca, którego zdecydowała się w
nim odszukać. To był mężczyzna, którego kochała.
Uklękła przy nim i pocałowała go.
- Chodzmy na górę - wyszeptała, biorąc go za rękę.
W sypialni rozebrała się, a potem zdjęła z niego ubranie.
- Pragnę cię - powiedział, przyciskając ją do siebie.
Położył ją na łóżku i zaczął obsypywać pieszczotami.
Rhiannon wiedziała, że to wszystko, co może od niego dostać.
Gdy obudziła się rano, Lukasa nie było z nią w łóżku, ale chwilę potem
wszedł do pokoju, niosąc tacę ze śniadaniem.
- Annabel jeszcze śpi, ale musimy wylecieć w ciągu godziny.
- Tak szybko?
S
R
- Tak - odparł poważnie. - Właśnie dowiedziałem się, że Christos dołączył do
swojej matki w Atenach i wolę się tym zająć jak najszybciej.
Skinęła głową.
Lot do Aten był krótki, a z lotniska odebrała ich limuzyna, którą pojechali
prosto do willi Lukasa na przedmieściach Aten.
- Przepraszam, że tak cię tu zostawiam, ale muszę niezwłocznie udać się do
biura. Służba się wami zajmie.
- Dobrze.
Pocałował ją na pożegnanie.
- Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli - rzuciła jeszcze.
Niedługo potem jego samochód zniknął w sosnowym lesie otaczającym willę.
Rhiannon otworzyła drzwi do domu.
- Halo...? - powiedziała, a jej głos odbiło echo.
A potem w holu pojawił się młody mężczyzna i uśmiechnął się w sposób,
który jej się nie spodobał.
- Ty musisz być tą Angielką nie wiadomo skąd... - powiedział. - Myślę, że ani
ty, ani mój drogi wuj się mnie nie spodziewaliście. Jestem Christos.
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
Rhiannon przycisnęła mocniej Annabel do piersi. To był jej prawdziwy oj-
ciec. To jego miała odszukać.
Ale w tej chwili chciała, żeby stamtąd zniknął.
- Lukas wyjechał. Zapewne chciałeś z nim porozmawiać.
- Chciałem, ale mogę równie dobrze porozmawiać z tobą - oświadczył.
- Dobrze... - zgodziła się niepewnie. - Jeśli chodzi o twoją matkę i proces w
sądzie...
- Nie. - Machnął ręką. - Porzuciła ten pomysł. Prawdopodobnie jest teraz w
drodze do Londynu.
- Ale...
- Moja matka jest kapryśna - ja zresztą też. Usiądziemy? - zaprosił ją gestem
do salonu.
Usiedli naprzeciwko siebie.
- Dlaczego zatem zdecydowałaś się wyjść za Lukasa? - spytał.
- %7łeby stworzyć rodzinę dla Annabel. Dziecko powinno mieć dwoje rodzi-
ców.
- Tak. Ja nie miałem tego szczęścia. Lukas zresztą też nie.
- Co wiesz na ten temat?
Wzruszył ramionami.
- Moja babka porzuciła rodzinę, gdy miał pięć lat. Podobno Lukas nie odzy-
wał się do nikogo przez miesiąc po jej odejściu. A gdy w końcu zaczął znowu mó-
wić, okazało się, że to dokładna kopia dziadka.
- Czy wiesz, że twój dziadek jest ciężko chory?
- Matka mi o tym mówiła, ale mało nas to obchodzi. Tak jak my nie obcho-
dzimy jego.
- Po co tu właściwie przyjechałeś, Christos?
S
R
- No cóż... - Pochylił się ku niej. - Chciałem przekazać wujowi najświeższe
informacje.
- O czym ty mówisz? - spytała zaniepokojona.
- Dziecko nie jest moje. - Wskazał na Annabel podbródkiem. - Dzisiaj dosta-
łem wyniki testów.
- Ale przecież spędziłeś tamten weekend z Leanne...
- Tak. Ale najwyrazniej znalazła sobie też kogoś innego. Nie spędzaliśmy ze
sobą każdej chwili. Prawdę mówiąc, pod koniec zaczynałem się już poważnie nu-
dzić.
Rhiannon potrząsnęła głową z niedowierzaniem.
- Ale ona tak ciepło się o tobie wypowiadała...
- Tak? No cóż, ogólnie rzecz biorąc, bawiliśmy się niezle. Tyle że ona bawiła
się jeszcze z kimś innym.
Najwyrazniej Leanne była w stanie samą siebie przekonać, że to Christos jest
ojcem, podobnie jak Rhiannon niemalże wmówiła sobie, że Lukas może ją poko-
chać.
- Przykro mi, że przynoszę złe wieści - powiedział bez cienia żalu w głosie. - I
co się teraz stanie? Szybki rozwód czy Lukas zostanie przy tobie z czystej przy-
zwoitości?
Zanim zdążyła sformułować odpowiedz, on zdążył już wyjść bez słowa.
Spojrzała na Annabel. Lukas zaakceptował ją tylko przez wzgląd na pokre-
wieństwo - wątpiła, czy dziecko będzie teraz ciągle cokolwiek dla niego znaczyć.
Poza tym zniknął jedyny powód, dla którego wzięli ślub.
A może była jakaś szansa na to, że poczucie obowiązku nie było jedynym
powodem, dla którego się z nią ożenił...
Gdy samochód Lukasa pojawił się przed willą, zapadał już zmierzch.
Rhiannon chwilę pózniej usłyszała w holu jego kroki.
- Rhiannon?... - zawołał. - Co tu się dzieje? - spytał, wchodząc do salonu,
S
R
gdzie zgromadzone były jej rzeczy gotowe do wyjazdu.
- Widziałeś się z Christosem?...
- Tak.
- W takim razie już wiesz...
- Jeśli mówisz o Annabel...
- Sam powiedziałeś, że wygląda jak jedna z Petrakidesów... - powiedziała z
wyrzutem.
- Chyba sam bardzo chciałem w to wierzyć... Ale dlaczego...? - Wskazał na
jej walizki.
- Skoro Annabel nie jest z tobą spokrewniona, to przestajesz być za nią odpo-
wiedzialny.
Przez chwilę patrzył na nią w milczeniu.
- Jestem. Tak jak i za ciebie.
- Mylisz się - powiedziała stanowczo. - Nigdy nie miałam zamiaru stać się dla
ciebie kolejnym obowiązkiem. Mam własne życie i nie odpowiadasz za nie.
- Jesteś moją żoną.
- Możemy się rozwieść. Albo anulować małżeństwo.
- Nie.
- Nie? Dlaczego to ty masz o tym decydować? - spytała rozdrażniona.
- Nie będzie żadnego rozwodu.
- W takim razie odejdę.
- Nie możesz... - potrząsnął wolno głową.
- Chcesz się przekonać? - powiedziała z zaciętym wyrazem twarzy.
- Nie wolno ci odejść.
- Lukas, nie masz nade mną żadnej władzy. I zostałabym tu tylko w przypad-
ku, gdybyś mnie kochał.
Rozszerzył oczy w niedowierzaniu.
- To o to znowu chodzi? Ile razy mam ci powtarzać...
S
R
- Nie musisz niczego powtarzać. Ale ważne kwestie uległy zmianie i to jest
teraz mój wybór. Nie możemy już wykorzystywać Annabel jako powodu, dla któ-
rego jesteśmy ze sobą.
Jego oczy błyskały wściekłością.
- Nie rozwiedziesz się ze mną, Rhiannon.
- Dlaczego nie?
- Bo złożyliśmy przysięgę i trzeba to uszanować. Mam już dość tej rozmo-
wy... - Próbował ruszyć do drzwi, ale ona złapała go za ramię. - Czego ty ode mnie
chcesz? - spytał, tracąc powoli kontrolę nad swoją zimną, pozbawioną emocji ma-
ską.
- Twojej miłości. Kocham cię, Lukas.
Patrzyli na siebie w ciszy.
- Nie zostanę w małżeństwie pozbawionym miłości.
- Trzeba było o tym wcześniej pomyśleć - rzucił. - A teraz muszę iść spać.
Obrócił się i poszedł na górę. Rhiannon podążyła za nim, zdając sobie sprawę,
że nie najlepiej to rozegrała.
Gdy weszła do sypialni, on zdejmował krawat.
- Idziesz do łóżka? - spytał kpiąco.
- Tylko tam mnie potrzebujesz, co?
- Są jeszcze inne miejsca.
- Dobrze zatem - powiedziała i zaczęła się ostentacyjnie rozbierać, mając za-
miar zawstydzić ich oboje. - Czy tego właśnie chcesz? - spytała, kładąc się naga na
łóżku. - Mojego ciała? Bierz je w takim razie. I może w końcu zorientujesz się, ja-
kie to wszystko puste...
- Było nam dobrze razem - powiedział, przesuwając dłonią po jej udzie. - I
nawet teraz mógłbym sprawić, że zaczęłabyś mnie pożądać.
- Pewnie byś mógł - przyznała.
Zabrał dłoń i odwrócił wzrok.
S
R
- Dlaczego ci to nie wystarcza...
- Bo chcę, żebyś mnie kochał. - Usiadła na łóżku. - I myślę, że tak jest, tylko
udajesz... Kocham cię, Lukas.
Potrząsnął głową.
- Nie...
- A ty kochasz mnie - dodała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Dr Who New Adventures 35 Set Piece, by Kate Orman (v1.0) (pdf)
     : Lucas Jennie Światowe Ĺťycie Duo 386 ParyĹź, Stambuł, Buenos Aires
     : Jump Shirley – Romans Duo 1057 Ślub o poranku
     : 321. DUO Oliver Anne Kawaler roku
     : 175. Cox Maggie Lato w Grecji(1)
     : Crowley, John Późne lato.WHITE
     : 267 DUO Stephens Susan Włoski temperament
     : 255. Hardy Kate Miłość na urodziny
     : Sward Anne Lato polarne
     : Moira Tarling Diament dla Kate
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tomjaks.xlx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT