Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

domu, spakujesz się i dasz mi torbę, żebym zabrał ją z sobą tutaj na jutro.
- Ja...
- A jeśli pozwolę ci wybrać film?
- Wytrzymasz babski film? - rzuciła przekornie. Była pewna, że woli
filmy akcji.
- Biorąc pod uwagę, że dostanę dużą porcję
242
lodów i po filmie spędzisz ze mną noc, to myślę, że wytrzymam na
babskim filmie.
- Okej. Ale wejdziesz do mnie dziś i przedstawię cię moim
przyjaciółkom?
- Jak cię odwiozę, to potem mam coś do zrobienia. - Widział, jak ją to
zasmuciło. Pocałował Jane w policzek. - Przestań się martwić. Wszystko
będzie w porządku.
Przez parę kolejnych dni Jane wydawało się, że ich związek stawał się
trwalszy i silniejszy. Poszli do kina na romantyczną komedię, na której
Mitch ledwie uśmiechnął się może z jeden raz, ale słowem nie marudził.
- Nie podobał ci się ten film, prawda? - zapytała Jane, gdy zamówili
dania.
Uśmiechnął się do niej seksownie.
- To prawda, ale wiesz jak to jest w życiu: Ciężka praca popłaca.
- Ty ciągle o tym samym...
- No cóż... - Jego uśmiech zmienił się w szelmowski.
Tego wieczora kochali się powoli i czule, aż Jane chciało się płakać ze
wzruszenia. To było coś więcej niż seks. To była... deklaracja miłości.
We wtorkowy wieczór Mitch odebrał Jane z pracy i znowu zjedli obiad na
mieście, pospacerowali nad rzeką, ale tym razem odwiózł ją taksówką
pod dom i odjechał, dopiero gdy upewnił się, że Jane weszła bezpiecznie
do domu.
243
Ani razu nie wspomniał o dziecku, znowu dał do zrozumienia, że chce się
z tą myślą oswoić. Może wreszcie zaczynało to do niego docierać.
W duszy Jane zaczął się tlić mały płomyk nadziei, że może wszystko się
jakoś ułoży.
W środę, wiedząc, że Jane wzięła dzień wolny, Mitch wreszcie pojawił
się w jej mieszkaniu.
- Boisz się ich, co? - zapytała Jane, otwierając drzwi.
- Kogo?
- Przyjaciółek, z którymi mieszkam. Czekałeś, aż wyjdą do pracy. A
gdyby jedna z nich była chora albo pracowała na drugą zmianę?
- Uspokójcie się, moje drżące kolana. - Roześmiał się. - Wcale się ich nie
boję. Po prostu mam niewiele czasu i chcę go spędzać tylko z tobą.
Jane oprowadziła go po mieszkaniu. Bardzo mu się tu podobało, dopóki
nie doszedł do jej pokoju.
- To najdalszy pokój od łazienki.
- Nie szkodzi.
- Właśnie że szkodzi. W nocy latasz w tę i z powrotem jak jojo.
- Kiedyś przestanę latać.
- Poza tym jest mikroskopijny. To nie jest pokój tylko karton po butach.
- Aleja lubię swój pokój.
- Jest miły, ale za mały. I to łóżko... nawet dla jednej osoby jest za wąskie.
- Mnie wystarczy.
- To jest łóżko co najwyżej dla studenta.
244
- Może kiedyś faktycznie była tu stancja studencka.
- Ale ty już nie jesteś studentką.
To prawda, ale będzie musiała sobie jakoś poradzić.
Krytyczne uwagi Mitcha zasmuciły ją, a już kompletnie straciła humor,
gdy weszli do galerii sztuki nowoczesnej.
- Co się dzieje? Nie lubisz sztuki nowoczesnej?
- Jestem trochę staroświecka.
- Rozumiem, że nie każdy musi ją lubić, ale musisz to jakoś znieść, bo
chciałbym pokazać ci jedno szczególne dzieło.
Opowiadał jej o sztuce nowoczesnej i dzięki niemu spojrzała na nią z
innej perspektywy. Wreszcie doszli do kolejnej sali. Mitch zatrzymał się
w progu, jakby chciał zobaczyć reakcję Jane.
Natychmiast dostrzegła to, co chciał jej pokazać - olbrzymi
pomarańczowo-żółty dysk, podświetlony od tyłu. Wyglądał jak
wschodzące słońce. Było w nim coś ponadczasowego.
- Jakie to piękne!
- To chalcedon. Wygląda cudownie z większej odległości, ale gdy
dojdziesz do niego, to zaczynasz dostrzegać nieczystości w kamieniu,
które wyglądają jak plamy na słońcu. No i to światło przenikające przez
kamień...
Jane cieszyła się, że dzieliła z nim te same emocje i zachwyt. Zaczęła się
zastanawiać, czy Mitch kiedykolwiek podzieli z nią emocje, zachwyt i
poczucie
245
niezwykłości związane z przyjściem na świat dziecka. Wiedziała, że nie
ma sensu go o to pytać, bo i tak uchyliłby się od odpowiedzi. Jednak pod
koniec dnia czuła, że Mitch trochę jakby się przed nią otworzył. Może
potrzebował więcej czasu...
W czwartek Mitch spędził cały dzień na robieniu czegoś, czego nigdy w
życiu nie planował robić - na szukaniu mieszkania do wynajęcia. Chciał
znalezć miejsce, w którym Jane będzie wygodnie - z dużym małżeńskim
łóżkiem i wygodną łazienką przy sypialni. Było dla niego oczywiste, że
nie mogła zostać z przyjaciółmi i dopóki był w kraju, chciał jej pomóc w
znalezieniu lepszego lokum.
Szukał mieszkania przez internet i agencje nieruchomości, ale wszystkie
oferty były nieodpowiednie - albo w nieciekawej dzielnicy, albo za małe.
Dopiero na samym końcu trafił w dziesiątkę.
Lokal znajdował się w dzielnicy, gdzie dotąd mieszkała Jane* miał
odpowiedni układ i był do wzięcia od zaraz. Mitch ucieszył się
niezmiernie, że będzie mógł załatwić sprawę jeszcze przed wyjazdem do
Stanów.
Obejrzał mieszkanie wraz z agentem. Było czyste i zadbane, na parterze,
z przyjemnymi meblami, z małżeńskim łożem i z miłymi sąsiadami. Jane
na pewno będzie tu wygodnie.
- Jedzmy do biura, bym mógł rzucić okiem na umowę najmu - odezwał się
do pośrednika nieruchomości.
246
- Jest pan zdecydowany?
- Jeśli podpiszemy umowę, będę mógł już dziś dostać klucze?
Jak zwykle spotkał się z Jane po pracy. Pocałował ją na powitanie. Zabrał
na kolację. A potem cicho, by Jane nie usłyszała, podał adres taksów-
karzowi.
- Dlaczego się tu zatrzymaliśmy? - spytała po jakimś czasie.
- Chcę ci coś pokazać.
- Co takiego?
- Cierpliwości, moja droga.
- Oho, wzór cierpliwości się odezwał... Roześmiał się, po czym otworzył
drzwi do mieszkania.
- Mitch! O co tu chodzi?
- Wejdz i zobacz sama.
- No widzę. Mieszkanie. Puste.
- Nie puste, tylko umeblowane. Podoba ci się?
- Niezłe. A czemu pytasz?
- Czemu? Bo w najbliższy weekend tu się przeprowadzasz.
- Ze niby co robię?!
- Powiedziałem, że przeprowadzasz się tu w najbliższy weekend. To teraz
będzie nasze mieszkanie.
- Nasze... mieszkanie?
- Mhm. I przenosiny w najbliższą sobotę.
- Nie mogę ot tak powiedzieć dziewczynom, że się wyprowadzam bez
wypowiedzenia!
247
- Oczywiście, że nie, ale na pewno jakoś się dogadacie. Masz wolną rękę,
bo nie dojdą ci żadne nowe koszty. Za to mieszkanie ja będę opłacał
czynsz i inne rachunki.
- Ty?
- Oczywiście.
- I też będziesz tu mieszkał?
- Jak tylko będę w kraju. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : 0930. Major Ann Bracia Storm 01 W ogniu miłości
     : 10 SPEAR Sala Sharon Czas trudnej miłości
     : Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 123 Diabelska intryga
     : 095. Hutchinson Bobby Miłość jak z bajki... 07 Przebudzenie
     : 04 Hudsonowie z Hollywood Rose Emilie Miłość jak w filmie
     : 0543. Wilkinson Lee Zobacz moją miłość
     : Legut Lucyna Miłosne niepokoje pana Zenka
     : Craven Sara Wakacyjna miłość WieĹźa mrokĂłw
     : 0281. Jordan Penny Stara miłość nie rdzewieje
     : Cartland Barbara Nie wyrzekaj się miłości
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • yours.opx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT