Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Musisz koniecznie przyjść dzisiaj do mnie, Franiu! Straszne kłopoty! Razem coś
uradzimy. Chodzi oczywiście o naszą sierotkę. Jej nie będzie w domu. Przed chwilą mi
powiedziała, że znowu musi wyjść wieczorem, bo ma coś ważnego do załatwienia. Pojmujesz
mnie chyba? Osiemnaście lat i coś ważnego do załatwienia... Z początku myślałem, że
rzeczywiście. Może z kimś odrabia lekcje, czy coś takiego?... Franiu! Musimy ratować nasze
dziecko! Jeszcze pięć lat temu była malutką okruszynką... Właściwie dopiero dzisiaj
przyjrzałem się jej dokładniej. Wybujała jak rabarbar! Może widziałeś kiedyś takie okazałe
łodygi rabarbaru?... Z liliowymi żyłkami... Rośnie to w górę, aż pod niebo...
Po drugiej stronie słuchawki niecierpliwił się głos krzywonosego:
 Przestań mi teraz opisywać, jak wygląda rabarbar! Mów wyraznie, o co chodzi?
 Kiedy ja sam nie wiem, o co chodzi? Właśnie muszę to z tobą ustalić. Ja tylko mam złe
przeczucia i jakbym się czegoś domyślał, ale jeszcze nie wiem czego... Ty masz do czynienia
z różnymi młodymi biuralistkami w waszym biurze, to może prędzej się zorientujesz?
Krzywonosy się zdenerwował:  Biuralistki! Biuralistki! Co takie zwyczajne biuralistki
mogą mieć wspólnego z naszą sierotką??!... Widzę, że sprawa jest poważna, więc jasne, że
przyjdę, zwłaszcza że już dwa dni nie widziałem sierotki... Aha! Mówiłeś, że nie będzie jej w
domu? Ale przecież wróci na noc??!... Tak żeś mnie zdenerwował tym telefonem, że mi jakaś
baba przemknęła koło portierni. Ale wszystko mi jedno! Niech nawet wielbłąd wejdzie do
budynku, to go nie zatrzymam i nie będę się zajmował wypisywaniem przepustki... Takie
rzeczy się dzieją!!! Jak mogłeś do czegoś takiego dopuścić??!
 Do czego?  zdziwił się pan Zenek.
 A!... Rzeczywiście... Nie wiemy, do czego... No to, Zeniu, czekaj na mnie wieczorem!
Ustalimy, o co chodzi. Co dwie głowy, to nie jedna!  i krzywonosy odłożył słuchawkę,
zwłaszcza że właśnie wszedł do budynku typ o podejrzanym wyglądzie. Dla Frania każdy i
wszystko zaczęło być podejrzane. Po prostu wpadł w panikę, tak jak pan Zenek.
75
Rozdział XXX
Początek miłości sierotki i koniec miłosnych zmagań pana Zenka
Zmierzchało, kiedy krzywonosy zastukał do drzwi pana Zenka. Szedł szybko po schodach
i stuknąwszy w umówiony sposób, oparł czoło o drzwi. Z głębi płuc wydobywało się
świstanie. Kiedy pan Zenek gwałtownie rozwarł drzwi, krzywonosy stracił równowagę i
wpadł w ramiona pana Zenka.
 Franiu! Kochany!  mówił pan Zenek, tuląc krzywonosego w ramionach.  Nie wolno ci
się przejmować aż do omdlenia! Zwłaszcza że jeszcze nie wiemy nic pewnego. Musimy
dopiero ustalić, o co chodzi.
 To nie to  wysapał Franio.  Astma. Jeszcze nie odsapnąłem, kiedy ty już otworzyłeś
drzwi. Mów zaraz co z sierotką!
 Mamy czas. Powiem ci wszystko, jak usiądziesz. Odpocznij chwilę. Przygotowałem nasz
rodzinny soczek z marchwi. Nic się nie bój, to nie jest firmowy soczek. Zrobiłem go osobiście
na twoje przyjęcie.
Panowie usiedli przy soczku z marchwi, bardzo dobrym na wszystkie okazje, i potoczyła
się rozmowa:
 Sierotka jest ostatnio jakaś zamyślona i smutna, a dzisiaj się bez żadnego powodu
rozpłakała  zaczął pan Zenek i zawisł spojrzeniem na oczach krzywonosego; spodziewał się
znalezć w nich zrozumienie. Znalazł.
 Rozpłakała się, powiadasz? To musi mieć jakąś głębszą przyczynę...  Franio potarł
pięścią krzywy nos; gest ten zawsze pomagał mu w myśleniu.  Co by to mogło znaczyć?...
Człowiek płacze, kiedy mu jest zle na świecie i kiedy jest samotny. Sierotka nie jest samotna,
bo ma ciebie i mnie. I zle jej także być nie może... A właśnie!  przypomniał sobie
krzywonosy.  Przyniosłem dla sierotki torebkę miętowych cukierków! Przepadała kiedyś za
nimi!  I wyciągnął z kieszeni wymiętoszony pakunek.
 Franiu, obawiam się, że my ciągle sierotkę traktujemy jak małe dziecko, którym niegdyś
była... Sierotka już od dawna nie jada miętowych cukierków... I chyba przestała już być
dzieckiem... To straszne, ale musimy się z tym pogodzić.
 Ty mi, Zeniu, nie mów takich rzeczy. Ona dla nas zawsze będzie dzieckiem, choćby
nawet nie wiem jak wyrosła. Nawet jeżeli już nie jada cukierków miętowych...
 %7łeby tylko chodziło o miętowe cukierki! Franciszku! Ja się obawiam znacznie
poważniejszych spraw! Miłości! Podejrzewam, że sierotka się zakochała!
 Skąd ci takie głupie myśli przyszły do głowy?
 Z początku w ogóle mi nie przyszły, ale miałem cały dzień na myślenie... No i krok po
kroku doszedłem do tego, że to musi być nie co innego, a miłość! Bywały czasy, kiedy i ja się
kochałem. Wtedy też wpadałem w zasępienie, milczałem, tyle tylko że nie płakałem, bo
przecież mężczyznie nie wypada płakać. Ale dziewczęta płaczą z miłości. Widziałem to
niejeden raz w telewizyjnych filmach.
76
 Z samej tylko miłości nie można płakać i martwić się. Ja tam nigdy, z moim krzywym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : 0930. Major Ann Bracia Storm 01 W ogniu miłości
     : 10 SPEAR Sala Sharon Czas trudnej miłości
     : Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 123 Diabelska intryga
     : 095. Hutchinson Bobby Miłość jak z bajki... 07 Przebudzenie
     : 04 Hudsonowie z Hollywood Rose Emilie Miłość jak w filmie
     : 0543. Wilkinson Lee Zobacz moją miłość
     : Craven Sara Wakacyjna miłość WieĹźa mrokĂłw
     : 0281. Jordan Penny Stara miłość nie rdzewieje
     : Cartland Barbara Nie wyrzekaj się miłości
     : 255. Hardy Kate Miłość na urodziny
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT