[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wsiedli do ciężarówki Tomasza. Tomasz usiadł za kierownicą, Teresa obok niego, a obydwaj chłopi siedzieli za nimi z niedopitą butelką śliwowicy. Dopiero za wsią przewodniczący spostrzegł, że zostawił Mefista w domu. Krzyczał do Tomasza, żeby zawracał. Nie trzeba, jeden ryj wystarczy powiedział młodzieniec i to uspokoiło przewodniczącego. Zmierzchało. Droga prowadziła serpentynami w górę. Dojechali do miasta i zatrzymali się przed hotelem. Teresa i Tomasz nigdy tu jeszcze nie byli. Zeszli po schodach do sutereny, w której mieścił się bar, taneczny parkiet i kilka stolików. Mniej więcej sześćdziesięcioletni mężczyzna grał na pianinie, a równie stara kobieta na skrzypcach. Grali szlagiery sprzed czterdziestu lat. Na parkiecie tańczyło jakieś pięć par. Młodzieniec rozejrzał się i powiedział: Nie ma tu żadnej dla mnie - i od razu zaprosił do tańca Teresę. Przewodniczący usiadł z Tomaszem przy wolnym stoliku i zamówił butelkę wina. Nie mogę pić. Prowadzę! - przypomniał Tomasz. Głupstwo powiedział przewodniczący. Zostaniemy tu na noc. I poszedł do recepcji zamówić dwa pokoje. Potem Teresa z młodzieńcem wrócili z parkietu, przewodniczący zaprosił ją do następnego tańca i dopiero na końcu zatańczyła z Tomaszem. W tańcu powiedziała mu: Tomasz, wszystko, co złe w twoim życiu, pochodzi ode mnie. Przeze mnie dotarłeś aż tutaj. Tak nisko, że nie możesz już być niżej. Co ty pleciesz odpowiedział Tomasz. O jakim niskim ty mówisz? Gdybyś został w Zurychu, mógłbyś operować swoich pacjentów. A ty byś fotografowała. To głupie porównanie powiedziała Teresa. Dla ciebie praca znaczyła wszystko, a ja mogłam robić cokolwiek i było mi to kompletnie obojętne. Ja me straciłam w ogóle nic. Ty straciłeś wszystko. Tereso powiedział Tomasz czy nie zauważyłaś, że jestem tu szczęśliwy? Twoim powołaniem było operować powiedziała. Tereso, powołanie to głupota. Nie mam żadnego powołania. Nikt nie ma żadnego powołania. To wielka ulga zrozumieć, że jesteś wolny, że nie masz żadnego powołania. Nie można było nie wierzyć szczerości jego głosu. Przypomniał jej się obraz z dzisiejszego popołudnia: zobaczyła jak reperuje ciężarówkę i wydał jej się stary. Doszła tam, gdzie chciała: zawsze przecież pragnęła, żeby był stary. Znów przypomniał jej się zajączek, którego tuliła do twarzy w swym pokoju dziecinnym. Co to oznacza stać się zajączkiem? To oznacza stracić jakąkolwiek siłę. To oznacza, że jeden nie jest już silniejszy od drugiego. Posuwali się tanecznym krokiem w takt dzwięku fortepianu i skrzypiec i Teresa trzymała głowę na jego ramieniu. Tak samo trzymała głowę, kiedy byli razem w samolocie, który ich odwoził w mgłę. Czuła teraz takie samo dziwne szczęście i dziwny smutek jak wówczas. Ten smutek oznaczał: jesteśmy na stacji docelowej. To szczęście oznaczało: jesteśmy razem. Smutek był formą, a szczęście treścią. Szczęście wypełniało przestrzeń smutku. Wrócili do stołu. Zatańczyła jeszcze dwa razy z przewodniczącym i raz z młodzieńcem, który był tak pijany, że upadł z nią na parkiecie. Potem wszyscy poszli na górę i rozeszli się do swych pokojów. Tomasz przekręcił klucz w drzwiach i zapalił lampę. Zobaczył dwa przytulone do siebie łóżka, przy jednym z nich stała szafka nocna, a na niej lampa, z której abażuru, podniosła się wypłoszona światłem wielka ćma i zaczęła krążyć po pokoju. Z dołu brzmiał słabiutko przytłumiony dzwięk fortepianu i skrzypiec. koniec
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|