Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

była naśladowana przez inne miasta oraz w innych prowincjach. Biblioteki powiększały się dzięki
darowiznom, czytanie należało do dobrego tonu, a prenumeratorzy, z braku rozrywek publicznych
odwracających ich uwagę od lektury, zapoznawali się dokładnie z książkami. Już po paru latach ludzie obcy
stwierdzali, że nasi mieszkańcy są bardziej wykształceni i inteligentni niż ludzie tego samego stanu w innych
krajach.
42
Kiedy mieliśmy podpisać wspomniane zobowiązania, wiążące nas i naszych spadkobierców na pięćdziesiąt
lat, pan Brockden, który spisywał akt, powiedział:  Jesteście młodymi ludzmi, lecz mało prawdopodobną
jest rzeczą, by ktokolwiek z was dożył wygaśnięcia określonego w tym akcie terminu". Niektórzy z nas
jednak żyją. Natomiast sam akt został po kilku latach unieważniony przez nadanie statutu przekształcającego
nasze stowarzyszenie w instytucję stałą.
Zastrzeżenia i opory, z jakimi się spotykałem przy pozyskiwaniu prenumeratorów, zwróciły szybko moją
uwagę na niewłaściwość występowania samemu w charakterze projektodawcy jakiegoś pożytecznego planu,
bo nasuwało to podejrzenie o chęć wynoszenia się choćby w jakiejś mierze ponad innych, a chodziło właśnie
o zapewnienie sobie poparcia tych ludzi w wykonaniu powziętego zamiaru. Starałem się wobec tego
pozostawać jak najbardziej w cieniu mówiąc, że chodzi o plan pewnej grupy przyjaciół, którzy zlecili mi
zwrócenie się do tych, kogo uważali za miłośników czytania. W ten sposób łatwiej mi było działać i pózniej
zawsze stosowałem podobną metodę, na podstawie zaś osiągniętych wyników mogę ją z całym
przekonaniem zalecić. Chwilowe poświęcenie własnej próżności otrzymuje pózniej obfitą zapłatę. A jeśli na
razie pozostaje rzeczą niepewną, komu przypada zasługa, zwykle znajdzie się ktoś bardziej próżny od nas,
kto sobie zasługę przypisze, a wtedy sama już zawiść wystarczy, by oddać nam sprawiedliwość i zrobić
porządek z tymi, którzy stroją się w cudze piórka.
Biblioteka umożliwiła mi doskonalenie się drogą ciągłych studiów, na które przeznaczałem godzinę lub dwie
dziennie. Tak wyrównałem braki zamierzonego przez mego ojca wykształcenia we wczesnej młodości.
Czytanie było jedyną rozrywką, na jaką sobie pozwalałem. Nie bywałem w gospodach, nie oddawałem się
grze czy innym przyjemnościom, a przedsięwzięcie moje rozwijało się bezustannie, co było zresztą
konieczne. Miałem dług ciążący na drukarni, dzieci, które należało kształcić, i musiałem konkurować z
dwoma drukarzami, którzy jeszcze przede mną osiedli w mieście. Moje położenie jednak z dnia na dzień się
poprawiało. Byłem jak zawsze oszczędny i skromny. A że mój ojciec pośród innych nauk często powtarzał
mi, kiedy byłem jeszcze dzieckiem, przysłowie Salomonowe:  Mąż pilny w zawodzie stanie przed królami,
nie stanie przed nikczemnikiem", więc już od owych czasów uważałem wykonywanie zawodu za środek do
zdobycia majątku i szacunku, co było dla mnie stałą zachętą, choć wtedy nie spodziewałem się, że kiedyś
dosłownie stanę przed królami, a jednak z czasem zdarzyło się to. Stałem bowiem przed pięciu królami, a
nawet miałem zaszczyt zasiąść z jednym z nich, królem Danii, do obiadu.
Przysłowie angielskie głosi:  Kto pragnie powodzenia, niech pyta żony". Poszczęściło mi się, gdyż moja
żona miała takąż skłonność do pracy i oszczędności, co i ja. Pomagała mi chętnie w drukarni, składała i
zszywała broszury, nadzorowała sklep, kupowała szmaty lniane dla fabrykantów papieru itd. Nie mieliśmy
zbędnej służby, nasz stół był prosty i skromny, a meble z najtańszych. Na przykład na śniadanie długi czas
spożywałem chleb z mlekiem (żadnej herbaty), a posługiwałem się dwupensową miską glinianą i cynową
łyżką. Ale przepych wkracza do domu i czyni postępy bez względu na zasady: kiedy pewnego dnia zawołano
mnie na śniadanie, zobaczyłem miskę porcelanową i srebrną łyżkę. Moja żona kupiła to bez mojej wiedzy
wydając olbrzymią sumę dwudziestu trzech szylingów, a na swe jedyne usprawiedliwienie umiała
powiedzieć tylko, że jej zdaniem mąż jej zasługuje na srebrną łyżkę i miskę porcelanową nie mniej niż
ktokolwiek z sąsiadów. Wtedy to po raz pierwszy zjawiły się w naszym domu srebro i porcelana, których
ilość z biegiem lat rosła, w miarę wzrostu majątku, aż doszła do wartości kilkuset funtów. Otrzymałem
wychowanie religijne, prezbiteriańskie.
I chociaż niektóre dogmaty tego wyznania, jak wiekuiste postanowienia Boga czy nauka o wybranych i
potępionych zdawały mi się niezrozumiałe, inne zaś wątpliwie i mimo że wcześnie przestałem bywać na
43
publicznych zgromadzeniach sekty, przeznaczając niedziele na studia, zawsze wyznawałem pewne religijne
zasady. Nie wątpiłem nigdy na przykład w istnienie Boga, który stworzył świat i rządził nim poprzez swoją [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Najpić™kniejsze opowieśÂ›ci 06 Przeklć™te srebro Ingulstad Fr
     : 60.Grisham John Bractwo
     : Ebook Jana Kazimierza I Aleksander Bronikowski
     : Alan Burt Akers [Dray Prescot 17] Captive Scorpio (pdf)
     : 10,5 Tekstura IntymnośÂ›ci
     : Dickson, Gordon R D5, El Espiritu de los Dorsai
     : Clifford D. Simak Over the River & Other Stories.
     : Child Maureen Domowe ognisko
     : 059. Ash Rosalie śÂšlepa namić™tnośÂ›ć‡
     : Nora Roberts Szmaragdowy sen
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT