Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Doszła aż do płotu i zobaczyła ojca, przechodzącego z kuzni do stajni. Po jego postawie i kroku po-
znała, że wciąż jeszcze jest trzezwy.
Nagły instynkt podpowiedział jej, by wstrzymała się z otwarciem furtki, nim nie zniknął. Nie przy-
puszczała, by ojciec i bracia ją zobaczyli.
Przez chwilę stała, nie wiedząc, co robić dalej. Potem podjęła decyzję i obiegłszy płot naokoło,
znalazła się na tyłach budynków gospodarczych. Tam, kryjąc się pod ścianami, tak bezszelestnie jak
tylko potrafiła, przeszła ku stajniom.
Nietrudno było usłyszeć, co mówią. Rozmawiali podniesionymi głosami. Parobcy poszli już do do-
mów, na pewno więc ojcu i braciom wydawało się, że są sami w całej zagrodzie.
- I jak? - usłyszała głos ojca. Sprawiał wrażenie wręcz podnieconego. A jeszcze niedawno przypomi-
nał gradową chmurę!
- Poszło gładko jak po maśle - usłyszała wesołe słowa Torda.
- Gadaj wyraznie, chłopcze!
- Masz teraz o dwa ciernie w oku mniej, Kristof-ferze Nedregard!
- Niech diabli porwą ich dusze! - wykrzyknął zadowolony ojciec. - Opowiadajcie!
Sti z bijącym sercem przysłuchiwała się rozmowie, ledwie śmiała oddychać. W ustach jej zaschło, a
palce, które podniosła do ust ze strachu, były zimne jak lód.
- Tonnisa syna Syvera odnaleziono i pojmano. Zostanie skazany na szubienicę za obrazę królewskiego
majestatu i kradzież dziesięciu srebrnych talarów z królewskiej kasy - zaczął Tord uroczyście.
Sti ugryzła się w palce, aż popłynęła z nich krew. Zmusiła się jednak do tego, by stać spokojnie i tylko
słuchać.
- Daniel Jacobsson Grosvold został uwięziony przez kasztelana na Akershus i zostanie skazany na
szubienicę za pomoc udzieloną złodziejowi w obrabowaniu króla - ciągnął Tord Z udawaną powagą.
- Jak ci się to udało? - padło pytanie.
- To równie łatwe jak oszukanie królewskiej nałożnicy. Dobrze wiedziałem, że nikt mnie nie widział
ani nie słyszał, kiedy podkładałem Tonnisowi te pieniądze do kieszeni. Syn kasztelana to mój
przyjaciel i widać Bóg musiał być po mojej stronie, gdy zaczęły krążyć plotki o tym, że nadzorca
piwnic zapomniał pozamykać drzwi, a mnie przyszedł wtedy do głowy pomysł, by rzucić podejrzenia
na Daniela.
Na chwilę zapadła cisza.
- Wiesz z całą pewnością, że nadzorca piwnic zapomniał o zamknięciu drzwi? - spytał z
niedowierzaniem Kristoffer.
Sti mogła się tylko domyślać, jak Tord się wije pod groznym spojrzeniem ojca.
- Nie, wcale nie tak było. To taki głupek pootwierał zamki, ale możesz być spokojny, kasztelan wyrzu-
cił tego durnia za drzwi i nie chciał słuchać o nim ani słowa.
Znów na chwilę zapadła cisza.
- A jeśli to zrobił ktoś inny, ktoś, kto się w końcu zgłosi, chcąc uniknąć gniewu Bożego?
- No, to musi działać diabelnie szybko! Namiestnik jest w Danii i kasztelan chce zakończyć całą tę
sprawę, nim jeszcze pełnia władzy spoczywa w jego rękach.
- A to dlaczego? - padło zadane z pewnym niedowierzaniem pytanie.
- Ponieważ rachmistrz był cierniem w oku kasztelana tak samo jak w twoim. Próbował nie dopuścić
do tego, by kasztelan czerpał dodatkowe dochody przy zbieraniu podatków.
Kristoffer burknął coś pod nosem. Jak to chłop myślał swoje, lecz w tym wypadku liczyło się co in-
nego.
Sti dłużej nie słuchała. Osunęła się na ziemię i siedziała wtulona w ścianę stajni. Patrząc gdzieś przed
siebie, dygotała, wstrząsana atakami wewnętrznego zimna.
Kiedy blizniacy Tord i Tolv razem z ojcem jakiś czas pózniej zasiedli w niskiej chacie, żeby się napić
i radować odniesionym zwycięstwem, nagle Kristof-ferowi coś się przypomniało.
- Gdzie się podziewa ta przeklęta dziewucha?
- Pewnie znów ją tak przestraszyłeś, że pobiegła do lasu - cierpko zauważył Tord.
- Wróci, jak się będzie ściemniać - odparł ojciec i opróżnił kufel.
Nową drogą króla Christiana, łączącą Kongsberg z Christianią, galopowała na koniu kobieta. Jasny
warkocz rozplótł się i włosy otaczały jej głowę niczym biała chmura. Spojrzenie miała udręczone, a
ciało napięte.
Gdy wreszcie doszła do siebie po doznanym
wstrząsie, w głowie pozostała jej tylko jedna myśl: Musi dotrzeć do stolicy, zanim kasztelan wezmie
prawo w swoje ręce.
To co zamierzała zrobić, było najstraszniejszym grzechem, jaki mógł popełnić człowiek. Tego, kto
pośle na szubienicę własnego brata, nie ominie piekielny ogień.
Ale Sti pozostała niewzruszona. Skoro Bog nie potrafił rozróżnić dobra od zła na ziemi, to ludzie sami
muszą się z tym uporać. Niech już raczej osądzi ją, gdy przyjdzie na to czas.
Zapadła noc, gdy wreszcie dotarła na miejsce. Bramy miasta były już zamknięte, podobnie ,ak wrota
zamku. Sti zatrzymała się w gospodzie w Piperviken.
Wkrótce po wschodzie słońca objechała mury zamku Akershus i dotarła do bramy przy Wieży Mni-
cha. Tam zsiadła z konia, zaprowadziła go do strażnika i oznajmiła, że ma kasztelanowi do
przekazania niezwykle ważną wiadomość. Coś w jej postawie musiało wprawić strażnika w
niepewność. Nigdy chyba jeszcze u żadnego człowieka nie widział takie, determinacji. Kiedy Sti
nalegała, by zaprowadzono ją do komnat kasztelana, i to natychmiast, zgodził się pomimo wszelkich
udzielonych mu instrukcji. Wkrótce stali już przed drzwiami kasztelana.
A tam, w środku, plecami obrócony do okna stal kasztelan i wpatrywał się w żonę namiestnika. Czuł,
że powoli ogarnia go lodowaty gniew, z całej siły jednak starał się nad sobą zapanować. To przecież
on piastował urząd kasztelana na Akershus, ona zas, chociaż była królewską córką i małżonką samego
namiestnika nie miała prawa mieszać się w jego sprawy! I prze-
klinal teraz własną głupotę, że nie zakończył całej sprawy przed jej powrotem na zamek. A oświadcze-
nie Christiane, że również namiestnik wie o wszystkim, wprawiło go w jeszcze gorszy humor.
Gdy rozległo się pukanie do drzwi, natychmiast kazał wejść. Przerwa w tej rozmowie była mu teraz
bardzo na rękę.
W drzwiach stanął strażnik pilnujący bram i jąkając się, wydusił z siebie, że pewna kobieta ma do
kasztelana niezwykle ważną sprawę i uparła się, by przyprowadzić ją na górę. W tej samej chwili zza
jego pleców wyłoniła się jakaś wieśniaczka, pospiesznie się ukłoniła i, pozwalając sobie na zupełnie
niesłychaną bezczelność, weszła do środka, nawet nie czekając na pozwolenie.
- Mam coś strasznego do powiedzenia, panie kasztelanie. Za sprawą mojego brata Daniel i Tonnis
zostali niewinnie wtrąceni do lochu, ale to on ukradł te pieniądze i podłożył je Tonnisowi do kieszeni!
Christiane, będąca milczącym świadkiem całej tej sceny, w pierwszej chwili chciała natychmiast
opuścić komnatę kasztelana. W gniew wprawiły ją uwagi urzędnika, przypominające w zawoalowany
sposób, gdzie jest jej miejsce. Teraz jednak tylko szerzej otworzyła oczy i czujnie śledziła rozwój
wypadków.
Kasztelan popatrzył na księżniczkę.
- Jeszcze wrócimy do tej sprawy, wasza wysokość. Będzie mi pani musiała na chwilę wybaczyć.
Christiane ani drgnęła. %7ładen kasztelan na tym świecie nie pozbawi jej możliwości oglądania takiej
sceny.
- O ile dobrze rozumiem, wyznanie tej kobiety dotyczy właśnie sprawy, którą z wami podjęłam, kasz-
telanie. Jeśli się nie zgodzicie, żebym została, to zażądam, by tę kobietę zaprowadzono pózniej do
moich komnat. Chcę usłyszeć, co ma do powiedzenia, z jej własnych ust.
Kasztelan zmusił się, by nad sobą zapanować, lecz w głębi ducha pienił się z wściekłości. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Boys of the Zodiac 06 Virgo The Warrior Prince Pepper Espinoza [AQ MM] (pdf)
     : Glen Cook Dread Empire 06 Reap The East Wind
     : Jacqueline Lichtenberg [Sime_Gen_06]_ _Unto_Zeor,_Forever
     : Alan Dean Foster Commonwealth 06 The Howling Stones
     : James Axler Outlander 06 Doomstar Relic
     : Zwiadowcy 06 Oblężenie Macindaw Flanagan John
     : Cabot Meg Pośredniczka 06 Czwarty wymiar
     : Chmielewska Joanna 06 Romans wszechczasĂłw
     : John Norman Gor 06 Ra
     : Iain Banks Culture 06 Inversions
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • yours.opx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT