[ Pobierz całość w formacie PDF ]
osobisty wybór nic nie znaczyÅ‚? Widocznie traktowaÅ‚ jÄ… jak rzecz, nie jak wolnÄ… niewiastÄ™, bo kiedy chÅ‚odnymi sÅ‚owy staraÅ‚a mu siÄ™ okazać niechęć, odpowiedziaÅ‚ jej jednym wyrazem: 65 malgrétout106 Dumny panicz liczyÅ‚ na nazwisko, na majÄ…tek i sÄ…dziÅ‚, że nie masz kobiety, któ- rej by z wolÄ… lub bez woli nie można kupić za takÄ… cenÄ™. PostÄ™powanie jego byÅ‚o po prostu zuchwalstwem, ale widocznie dumny panicz nie obawiaÅ‚ siÄ™ jego nastÄ™pstw; nie obawiaÅ‚ siÄ™ ani Fanny, ani jej narzeczonego. TkwiÅ‚a w tym może odwaga, ale tkwiÅ‚ i wysoki egoizm. Zu- chwalec! Å›miaÅ‚ jej powiedzieć malgrétout!, a wszakże ten sam Iwaszkiewicz, który bez drgnienia powieki umiaÅ‚ patrzeć w oczy osÅ‚awionego z pojedynków czÅ‚owieka, tak dzieciÄ™co prawie byÅ‚ nieÅ›miaÅ‚ym wzglÄ™dem niej. Ale szlachetna ta nieÅ›miaÅ‚ość szÅ‚a z niezmarnowanej duszy, a dowodziÅ‚a Å›wieżoÅ›ci uczuć i prawdziwego szacunku, i prawdziwego uczucia. MiÄ™dzy Iwaszkiewiczem i ZÅ‚otopolskim Fanny nie mogÅ‚a wahać siÄ™ w wyborze. ZresztÄ…, już byÅ‚a wy- braÅ‚a i nie o to chodziÅ‚o w tej chwili. Niepokój jej i trwoga powstawaÅ‚y stÄ…d, że nie wie- dziaÅ‚a, do czego miÄ™dzy takimi dwoma ludzmi dojdzie i na czym siÄ™ skoÅ„czy. A tymczasem panienka sÅ‚użebna skoÅ„czyÅ‚a jÄ… rozbierać i odeszÅ‚a. Fania zdmuchnęła Å›wie- cÄ™. W pokoiku dziewiczym zapanowaÅ‚ mrok, tylko promieÅ„ księżyca wkradaÅ‚ siÄ™ biaÅ‚ym pa- semkiem za kotarÄ™ łóżka, tylko srebrna lampka, zawieszona przed posążkiem Madonny, Å›wie- ciÅ‚a w cieniu niby robaczek Å›wiÄ™tojaÅ„ski. NastaÅ‚a cichość siostra nocy, kochanka nocy jak mówiÄ… poeci. Nagle w przylegÅ‚ym pokoju daÅ‚y siÄ™ sÅ‚yszeć czyjeÅ› kroki, drzwi siÄ™ otworzyÅ‚y i pani Buj- nicka w biaÅ‚ym negliżu107 ogarniajÄ…c dÅ‚oniÄ… pÅ‚omyk Å›wiecy weszÅ‚a do sypialni córki. Fani serce zabiÅ‚o niespokojnie, podniosÅ‚a siÄ™ na łóżku. Mama nie Å›pi jeszcze? spytaÅ‚a. Nie, moje dziecko. Pani Bujnicka siadÅ‚a przy łóżku córki. Moje kochane, moje drogie dziecko! przemówiÅ‚a drżącym gÅ‚osem. W oczach Fani zakrÄ™ciÅ‚y siÄ™ Å‚zy; pochyliÅ‚a siÄ™ ku wyciÄ…gniÄ™tym dÅ‚oniom matki i ucaÅ‚o- wawszy je serdecznie ukryÅ‚a w nich twarz. Nie martw siÄ™, Faniu! ty pÅ‚akaÅ‚aÅ›? Jeszcze nie staÅ‚o siÄ™ nic zÅ‚ego. O! staÅ‚o siÄ™ i wiele zÅ‚ego, mamo, i to ja sama temu winna. PostÄ™powaÅ‚am jak zepsute dziecko, a dÅ‚ugo nie byÅ‚o w postÄ™powaniu moim ani prawdy, ani szczeroÅ›ci. Nie uczyniÅ‚aÅ› nic godnego nagany. Drżę na myÅ›l, co teraz bÄ™dzie. Wszystko siÄ™ dobrze skoÅ„czy. Nie obawiaj siÄ™. Mamo! mamo! Ludzie rozchodzÄ… siÄ™ nawet od oÅ‚tarza. Fanny oderwaÅ‚a nagle twarz od dÅ‚oni matki. O czym mama mówi? Ludzie rozchodzÄ… siÄ™ nawet od oÅ‚tarza. PrzyjęłaÅ› go, ale zarÄ™czyn jeszcze nie byÅ‚o. Wszystko można zerwać. Któż mógÅ‚ siÄ™ spodziewać, że ZÅ‚otopolski tak dobrze stanie? Matko! przerwaÅ‚a Fanny pÅ‚onÄ…c jak róża. Czego chcesz, dziecko? Stoimy na biegunach i nie rozumiemy siÄ™ zupeÅ‚nie. Lepiej od razu postawić rzecz jasno: czy mam zostać żonÄ… Iwaszkiewicza, czy nie? Pani Bujnicka nie byÅ‚a przygotowanÄ… na tak nagÅ‚y zwrot ze strony Fani. Ona rachowaÅ‚a na swojÄ… dyplomacjÄ™, a tu trzeba byÅ‚o wprost powiedzieć: tak lub nie. A przy tym pani Bujnicka nie cierpiaÅ‚a, gdy kto mówiÅ‚ wprost. Omówienia miaÅ‚y dla niej tyleż prawie wagi, ile treść sama; nawet gdy myÅ›laÅ‚a nad czym, gdy byÅ‚a tylko ze sobÄ…, wszystkie jej myÅ›li przybieraÅ‚y 106 malgrétout (popr. malgré tout) (czyt. malgretú; franc.) mimo wszystko. 107 negliż (z franc.) domowe, swobodne ubranie ranne lub nocne. 66 zawsze wyszukanÄ… dyplomatycznÄ… formÄ™. Dlatego też pytanie Fani przejęło jÄ… zdziwieniem, ale i oburzyÅ‚o zarazem. ZmiÅ‚uj siÄ™, Fanieczku, jak można tak nazywać rzeczy po imieniu? Już jeÅ›li dobrze uÅ‚o- żona panienka chce spytać o takÄ… rzecz, to daje do zrozumienia, ale tak... wstydz siÄ™, Faniu. Ja jednak wprost pytam, jaka jest mamy wola? Potem ja powiem, jak mi siÄ™ zdaje. Nie poznajÄ™ ciebie. To być bardzo może. Ja sama nie poznajÄ™ siebie od niejakiego czasu, ale mi z tym lepiej. Iwaszkiewicz otworzyÅ‚ mi oczy na wiele rzeczy, dlatego okazujÄ™ mu to, co czujÄ™ prawdziwie. Moje dziecko, nie drażnij mnie... Ja nie chcÄ™ mamy drażnić, ale... Panienka dobrze uÅ‚ożona... Powinna miÅ‚ować prawdÄ™, a potem być dobrÄ… żonÄ… i matkÄ…. I matkÄ…? Mais c'est affreux!108 Kto ciÄ™ takich rzeczy nauczyÅ‚? Iwaszkiewicz! To takie proste rzeczy, a jednak nie wiedziaÅ‚am o nich. A mam lat dwa- dzieÅ›cia dwa. Teraz pani Bujnicka rozgniewaÅ‚a siÄ™ na dobre. A czy ten mÄ…dry Iwaszkiewicz nie nauczyÅ‚ ciebie, że panienka dobrze wychowana, wprzód nim zostanie dobrÄ… żonÄ… i mat... (nie chcÄ™ tego wymówić...), powinna być dobrÄ… cór- kÄ…? Fania spuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™. Teraz pani Bujnicka miaÅ‚a swojÄ… racjÄ™. Przecież tu nie o mnie chodzi ciÄ…gnęła pani Bujnicka. Ja bÄ™dÄ™ miaÅ‚a jutro migrenÄ™, ale niech siÄ™ dzieje wola boża! gotowam cierpieć! Mnie chodzi o twoje szczęście! Ja bÄ™dÄ™ miaÅ‚a migrenÄ™ i nie może być inaczej. Po tym, co tu sÅ‚yszaÅ‚am, nie pozostaje mi nic, jak tyl- ko... przyÅ‚ożyć wizykatoriÄ™109 za uszami. Ale Faniu! Faniu! zastanów siÄ™. Iwaszkiewicz to burżuazja! BÄ™dziesz należaÅ‚a do burżuazji. Nie przeżyÅ‚abym, gdyby ciÄ™ zaliczano do burżu- azji. Nie masz nic bardziej mauvais genre110 jak burżuazja. Och, burżuazja! burżuazja! Moja matko, jakże ja mogÄ™ wiarÄ™ Å‚amać? Nie byÅ‚o zarÄ™czyn; deklaracja nie obowiÄ…zuje. Och! obowiÄ…zuje deklaracja i... Nie mogÄ™! nie mogÄ™. mateczko! Ja... mamo!... ja nie tyl-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|