[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Po tej rozmowie lekkim skokiem na wóz wsiada, Bierze bicz z ręki starca, lejcem żywo włada, A i w muły, i w konie wlewa zapał nowy. 235 Widzą przed sobą wieże i głębokie rowy, Tam ucztę gotowały straż mające Greki; Im przesłodki sen Hermes spuszcza na powieki. Już wrzeciądze odjęte, już otwarta brama Z bogatymi darami wprowadza Pryjama. 240 Otóż namiot Achilla: w górę go wywiodły Wierne Ftyjoty, ściąwszy niebotyczne jodły; Lud mieszkanie rycerza balami ukrzepił, A dach zebraną trzciną na łąkach zasklepił. Z gęstych go palów parkan otaczał dokoła, 245 Rygiel drzwi ledwie mężów trzech podważyć zdoła: Pelid się tylko nad nim bynajmniej nie silił, Sam i łatwo go zamknął, i łatwo odchylił. Więc Hermes, co go twórcą korzyści świat głosi, Wtenczas ciężką zaporę dla starca podnosi, 250 Wprowadza wiozącego upominek drogi, 234 Skacze z wozu i takie daje mu przestrogi: �Jestem Hermes. Przyszedłem tu z Zeusa mocy, Abym ci w twojej drodze użyczył pomocy... Idz, chwyć nogi rycerza, nie przestawaj błagać 255 Przez ojca i przez matkę, pięknym kształtną włosem, I przez syna, by nad twym zlitował się losem�. Gdy tak razem ostrzeże starca i pocieszy Hermes, znów do Olimpu wyniosłego śpieszy. Pryjam wysiadł na ziemię, został Idaj czuły, 260 Aby pilnował z wozem rumaki i muły. Do mieszkania Achilla starzec prosto zmierza, Zastaje towarzyszy z dala od rycerza; Sam tylko Automedon wierny, Alkim drugi, Szczep Aresa, gotowi stali dla usługi. 265 Tylko co się napojem i jadłem nasycił. Wszedł Pryjam cicho, ukląkł, za nogi uchwycił I rękom srogim, które w podziemne otchłanie Tylu strąciły synów, dał pocałowanie. Jako gdy kto zabije gwałtownie człowieka, 270 Przed zemstą prawa w obce krainy ucieka, Wszystkich zdumi, w dom wszedłszy, gdzie schronienia żąda: Tak Pelid na Pryjama zdumiony pogląda. Zdziwieni towarzysze patrzają po sobie, Gdy starzec zaczął, w ciężkiej pogrążon żałobie: 275 �Pomnij na ojca swego, boski Achillesie! W równym on ze mną wieku, w ostatnich lat kresie! Może niesprawiedliwi cisną go sąsiedzi, Nie ma, kto by złe odparł, pod którym się biedzi; Jednak słysząc, że żyjesz, wolny od rozpaczy 280 Krzepi się tą nadzieją, że syna obaczy, Gdy z Troi do ojczystej powrócisz krainy. Lecz ja, najnieszczęśliwszy, miałem dzielne syny, Z których podobno żaden żywy nie zostaje, Odkąd wojnę przynieśli przed nasz gród Danaje... 285 Większą liczbę Ares ich w polu poobalał; Ostatni, co ich bronił i miasto ocalał, Hektor, zginął od ciebie, walcząc za ojczyznę. Po niego tu przychodzę. Uczcij mą siwiznę! Masz okup wielkiej ceny, masz drogie ofiary: 290 Szanuj bogi, Achillu, nie gardz mymi dary! Przypomnij ojca, obu nas ciężar lat gniecie. Możesz być kto ode mnie biedniejszy na świecie? Jam usta tegom wreszcie nieszczęśliwy dożył Na ręce synów moich zabójcy położył!� 295 Rzekł. Na wspomnienie ojca rycerz czule wzdycha, I z wolna rękę starca od siebie odpycha. Ten Hektora wspomniawszy, w nim państwa nadzieje, Leżąc u nóg Achilla, rzęsiste łzy leje; Tamten na dwie osoby swą czułość rozdziela: 300 Już płacze ojca, znowu płacze przyjaciela. Spólne ich narzekania i płacz pomieszany 235 Smutnym echem namiotu powtarzały ściany. Pofolgowawszy sercu łzami obfitymi, Wstał i podając rękę, podniósł starca z ziemi; 305 Wzruszyła go poważna głowa, broda siwa, Na koniec się do niego w tych słowach odzywa: �O nieszczęśliwy starcze! Coś ty nędzy zażył! Jakżeś się sam przez obóz grecki przejść odważył, Ażebyś przed obliczem rycerza się stawił, 310 Który cię tylu synów walecznych pozbawił? Gdyś to zrobił, z żelaza kute serce w tobie. Lecz siądz, uspokójmy się obadwa w żałobie! Na co się mamy dręczyć? Próżne nasze smutki, %7ładne z nich dobre dla nas nie wynikną skutki. 315 Smutek dostali ludzie od bogów podziałem Oni się tylko cieszą szczęściem doskonałem. Dwoiste pod Zeusowym tronem jest naczynie: Z jednego złe, z drugiego dobre dla nas płynie. Czyje losy z obydwu naczyń Zeus miesza, 320 Tego na przemian smuci, na przemian pociesza. Komu ze złego czerpa, ten skazan na nędzę, W ohydzie, wzgardzie, smutną ciągnie życia przędzę: Błąka się, pod ciężarem zgryzoty się trudzi, Równie znienawidzony od bogów i ludzi. 325 Dla Peleja bogowie szczodrzy od początku, Zdziwiał wszystkich skarbami, wielkością majątku. I nad Ftyjoty berłem przemożnym się chlubił; Choć śmiertelny, boginię za żonę poślubił. Ale mu niebo w innym uskąpiło względzie, 330 Tronu jego potomstwo po nim nie osiędzie: Jednego spłodził syna i ten prędko zginie. Oto pędzę dni smutne w dalekiej krainie, %7ładnym nie będąc wsparciem dla starego ojca, Tu siedzę, twój niszczyciel, twych synów zabojca. 335 I na ciebie bogowie wylali swe dary: Co tylko dzierży Lesbos, gdzie rządził Makary, Flygija i Hellespont, toś wszystko posiadał, Nadto świetne i liczne potomstwo bóg nadał. Lecz twoje szczęście w jednej nie trzyma się mierze: 340 Wre bój przy murach miasta, giną wam rycerze. Znoś więc! %7ładen od nędzy nie wyjęty człowiek, Przytłum w sercu boleści i otrzyj łzy z powiek, Bo nie odzyskasz syna, który już w Erebie, Nie wskrzesisz go, a płaczem gubisz jeszcze siebie�. 345 �Nie zapraszaj, bym siedział rzekł mąż równy bogu Póki Hektor niegrzebny przy twym leży progu. Oddaj ciało niezwłocznie, o tę łaskę proszę, Chciej przyjąć liczne dary, które ci przynoszę. Obyś ich użył, miłą obaczył ojczyznę, 350 Gdyś mi życie zachował, uczcij mą siwiznę. Przez ciebie jeszcze słońca cieszę się widokiem�. Pelid na niego patrząc zapalonym okiem: 236 �Nie chciej mię gniewać, starcze, nie bądz mi natrętny! Nimeś przyszedł, Hektora oddać byłem chętny... 355 Nie wzbudzaj we mnie gniewu, przestań mi się kwilić, %7łebym cię stąd nie wypchnął; tak, winny dwa razy, Zgwałciłbym ludzkość, złamał Zeusa rozkazy�. Drżący król woli jego poddać się nie zwłoczył, Z prędkością lwa z namiotu Achilles wyskoczył, 360 Lecz nie sam: Automedon, Alkim za nim śpieszy: Ich przyjaznią po stracie Patrokla się cieszy. Konie i muły z jarzma wyprzągłszy, prowadzą Woznego do namiotu i na krześle sadzą; A z wozu ładownego biorą sprzęt bogaty, 365 Przeznaczony dla ciała Hektora opłaty... Brankom ciało myć kazał i maścić na boku, Chcąc ojcu bolesnego oszczędzić widoku... Miękka dłoń dziewic myje ciało i namaszcza, Okrywa piękną szatą i obwodem płaszcza. 370 Pelid je na pogrzebne łoże dzwignął z ziemi I na wozie położył z towarzyszami swemi, A wzywając Patrokla wpośród jęków wielu: �Nie miej mi rzecze za złe, miły przyjacielu, Jeśli się w Hadzie dowiesz o moim uczynku, 375 %7łem wziął okup za ciało w drogim upominku.. .� Powróciwszy, naprzeciw Pryjama usiądą I co uczynił, tymi słowy opowiada: �Masz syna! Byłem twemu powolny życzeniu; Rano go przy Jutrzenki obaczysz promieniu. 380
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|