[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tylko z powodów osobistych nie chcę, żeby o mnie mówiono. Bardzo osobistych. Wiedziałam, że ryzykuję, pokazując się publicznie z kimś, kto jest tak bardzo znany. Tym razem hormony wygrały bój ze zdrowym rozsądkiem. - Za dobrze cię znam, żeby uwierzyć, iż to tylko hormony. Chciałaś się z nim pokazać. - Któż zrozumie kobietę. - Ariel uśmiechnęła się do niego. - Na pewno nie ja. Ale i tak możesz na mnie liczyć. Powiedz, jeśli będziesz czegoś potrzebowała. - Dzięki, Chase. - Wstała. - Dobry z ciebie kolega. Pożegnała się i wyszła. Przez cały dzień zastanawiała się nad tym, co będzie dalej, czy zdjęcie w gazecie nie będzie miało jakichś konsekwencji. Kiedy wieczorem wróciła do domu, dokładnie zamknęła za sobą drzwi, a zaraz potem sprawdziła wiadomości nagrane na automatyczną sekretarkę. Numer miała wprawdzie zastrzeżony, więc dzwonić do niej mogli tylko znajomi, ale przecież nigdy nic nie wiadomo... Nikt nie dzwonił. Ariel odetchnęła z ulgą. Dopiero teraz poczuła, jak bardzo się przez cały dzień denerwowała. Drgnęła gwałtownie, kiedy zadzwonił telefon. - Halo? - Cześć - usłyszała w słuchawce głos Luke'a. - Jak się czujesz? - zapytała. Kamień spadł jej z serca. - Wszystko mnie boli i gryzę. Zadzwoniłem nie w porę? - W tej chwili weszłam do domu. Widziałeś gazetę z San Francisco? - Niedzielną. Dlaczego pytasz? - W poniedziałkowej jest nasze zdjęcie. - Opowiedziała mu, w jakiej sytuacji ich sfotografowano. - Ciekawe, skąd znają moje nazwisko. - Zapytali kogoś, kto był z nami w loży. 100 - Pamiętam, że mnie ostrzegałeś. Dziennikarze są bezwzględni. Wiem z... - w ostatniej chwili ugryzła się w język. - Tyle jest przykładów, że szkoda gadać. - Bardzo ci to przeszkadza? - Raczej nie - odparła. „Przeszkadza", to nie było właściwe słowo do opisania tej sytuacji. Nie wiedziała jednak, jakie byłoby odpowiednie. - Dziś już nikt o tym nie pamięta - pocieszył ją Luke. - Pewnie masz rację. Naprawdę chcesz jutro iść do pracy? Może powinieneś choć przez jeden dzień odpocząć? - W biurze odpoczywa mi się tak samo dobrze jak w domu. Mam mnóstwo roboty. Muszę tam pojechać choćby na kilka godzin. Chciałem ci coś ważnego powiedzieć. - Co takiego? - Spróbuję się zmienić. Zrozumiałem, że zachowałem się jak idiota Kiedy o tym rozmyślałem, przestałem się dziwić, że dałaś mi kosza. - Zachowałeś się normalnie. To ze mną nie wszystko jest w porządku. Próbowałam ci to wytłumaczyć. Czemu nie możemy być razem bez ślubu? Dlaczego musisz wszystko komplikować? Dla ciebie zawsze znajdę czas. Tylko na normalną rodzinę nie mogę sobie pozwolić. - Sama doskonale wiesz, że taki luźny związek ci nie wystarczy. Z tobą można mieć albo wszystko, albo nic. Dopiero niedawno to zrozumiałem. Dobranoc, Ariel. Nawet nie zaczekał na odpowiedź, tylko odłożył słuchawkę. Ariel nie mogła się zdecydować, czy się złościć, czy śmiać. Nie chciała, żeby Luke się zmieniał. Lubiła go takim, jakim był. Telefon znów zadzwonił. - Tobie też życzę dobrej nocy - powiedziała Ariel, spodziewając się, że to znowu Luke. - Ariel? - usłyszała nieco zdumiony głos Chase'a. - Przepraszam. Czekasz na telefon. Może zadzwonię później. - Nie, skądże. Co się stało? 101 - Był u mnie dziś prywatny detektyw. Wypytywał o ciebie. - O co pytał? - Ariel zrobiło się zimno. - Najpierw o Centrum, potem o mnie. W końcu spytał, skąd bierzemy pieniądze. Powiedziałem że z Fundacji Aniołów, a więc dlatego zaczął pytać o ciebie. - Co to był za jeden? Luke mówił, że musi nas sprawdzić, zanim Titan zaangażuje się w Olimpiadę - powiedziała Ariel z nadzieją w głosie. - Jego firma tak dużo środków przeznaczyła na naszą imprezę, że mógł potrzebować więcej szczegółów. - Ten facet nazywa się Douglas Jett. Pokazał mi artykuły, w których wspominano o tobie jako o tajemniczej damie, i tę gazetę ze zdjęciem z meczu. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać o tobie, stał się bardzo dociekliwy. Oczywiście nic mu nie powiedziałem. Starałem się mówić obojętnie, żeby sobie nie pomyślał, że znam jakąś tajemnicę, którą on mógłby odkryć. - Zapytam Luke'a. Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś. Ledwie skończyła rozmawiać z Chase'em, natychmiast zadzwoniła do Luke'a. Głos miał zaspany. Widocznie go obudziła. - Przepraszam - powiedziała. - Chyba już spałeś. - Nieważne, kochanie. O co chodzi? - Czy ten detektyw, któremu kazałeś sprawdzić Centrum, nazywał się Douglas Jett? - Nie. Jerry Meyer. Dlaczego pytasz? - Pracuje dla jakiejś firmy? - Nie. Kiedyś graliśmy w jednej drużynie. Powiesz mi wreszcie, o co chodzi? - Ktoś mnie pytał, czy nie znam jakiegoś dobrego prywatnego detektywa. - Ariel na poczekaniu wykombinowała zręczne kłamstwo. - Myślisz, że można go polecić? - Z czystym sercem. Uwielbia rozwiązywać zagadki. Kiedy jechaliśmy w trasę, zawsze czytał kryminały. - Dobrze. Dziękuję. Śpij dalej. - Tak jest, proszę pani - powiedział i roześmiał się. 102 Ariel rozejrzała się po sypialni. Wygodny i bezpieczny świat,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|