Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Podobało ci się?
- Oczywiście, że nie.
- Tak, ale niezbyt fortunnie wybrałam na ten wyjazd
Spojrzała na niego pytająco.
koniec grudnia i strasznie marzłam.
- Moja matka nigdy nie widziała mnie w czasie walki.
- W Hiszpanii nie byłoby ci zimno. Słońce świeci tam
codziennie, zwÅ‚aszcza na Costa del Sol, na poÅ‚udniowym - Rozumiem. - ZawahaÅ‚a siÄ™, ale nie mogÅ‚a powstrzy­
wybrzeżu. Moglibyśmy kąpać się całymi dniami w morzu, mać się, żeby nie dodać: - Myślałam, że tylko takie gringas
a potem wylegiwać na piasku, tak dÅ‚ugo, aż sÅ‚oÅ„ce rozgrza­ jak ja nie lubiÄ… walki z bykami.
łoby nasze kości. A potem w pokoju mógłbym cię całować
- To nie chodzi o to, że moja matka w ogóle nie lubi
od czubka głowy aż po kciuki...
fiesty. Ona po prostu nie chce patrzeć, kiedy ja walczę.
- Chyba palce u nóg?
W sobotÄ™ o czwartej zasiÄ…dzie w kuchni razem z JuanitÄ…
- Palce u nóg? A, tak, oczywiście. Zapomniałem, że po
i zajmą się przygotowywaniem dla nas kolacji. I będzie
angielsku inaczej się to mówi... - Wziął ją za rękę. -
udawała, że to taki sam dzień, jak każdy inny.
Arinomario, pojedz ze mnÄ… do Hiszpanii.
- Bardzo musi cierpieć, kiedy ty walczysz.
- Nie wiem... nie wiem, czy mogÄ™.
Drnęły mu mięśnie na twarzy.
- Nie musiaÅ‚abyÅ› wcale chodzić na corridy. ZrozumiaÅ‚­
- Tak, pewnie cierpi, ale ponieważ mnie kocha, to nig­
bym to. Gdybym tylko wiedział, że czekasz na mnie...
dy nie próbowała mnie zmienić.
- Diego...
- Musi to być wyjątkowa kobieta.
- Nie, nie mów nic. Jeszcze nie. Mój brat dzwonił dziś
- Chyba masz racjÄ™.
z Guadalajary. Przyjedzie mnie odwiedzić i przywiezie
mamÄ™ ze sobÄ…. SkoÅ„czyli kolacjÄ™ w milczeniu. Udawali oboje, że sÅ‚u­
chajÄ… muzyki, ale unikali swojego wzroku. ZataÅ„czyli jesz­
- To miłe. A jak długo ona tu zostanie?
cze raz, zanim wyszli, ale to już nie było to samo, co za
- Tylko kilka dni, jak przypuszczam. Chce siÄ™ ze mnÄ…
pierwszym razem. Tańczyli jakoś sztywno, jak zupełnie
zobaczyć, zanim wyjadę do Hiszpanii. Chciałbym, żebyś ją
obcy ludzie, a kiedy tylko muzyka przestała grać, od razu
poznała, skoro tu będzie. Jestem pewien, że polubiłybyście
odstÄ…pili od siebie.
siÄ™.
296 WAKACYJNA MIAOZ FIESTA 297
Bez słowa, niby razem, a jednak osobno, szli pustymi tonnie przesuwające paciorki różańców. Pomyślał o swojej
ulicami do hotelu. Kiedy znalezli się przed drzwiami jej matce. Wiedział, że poszła na poranną mszę do małego
pokoju, powiedziaÅ‚a: koÅ›ciółka niedaleko rancza, by modlić siÄ™ o jego bezpiecz­
ny powrót do domu.
- Jestem taka... zmęczona, Diego...
UmoczyÅ‚ koÅ„ce palców w Å›wiÄ™conej wodzie i przeżeg­
- Jasne - odpowiedział lodowatym tonem, wyjął jej klucz
nał się. Wpatrywał się w migotliwy blask świec i starał nie
z ręki, otworzył drzwi, pocałował ją w czoło i powiedziawszy
sÅ‚yszeć wycia wiatru na zewnÄ…trz. Wiatr jest wrogiem ma­
zdawkowe  dobranoc" ruszył w stronę swojego pokoju na
tadora, w najmniej odpowiednim momencie potrafi poru­
końcu korytarza. Annmarie weszła do pokoju, zamknęła za
szyć muletą, dekoncentruje byka, utrudnia walkę... Starał
sobą starannie drzwi i oparła się o nie. Stała tak przez chwilę.
się odpędzić złe myśli.
Czuła się zupełnie pusta w środku, całkowicie pozbawiona
Annamaria zgodziła się zjeść z nim śniadanie. Walki
jakichkolwiek uczuć z wyjÄ…tkiem osamotnienia, bardziej doj­
zaczynają się około czwartej, pózniej już nic nie będzie
mującego niż kiedykolwiek w życiu.
mógł zjeść. Kiedy dotarł do La Quinty, akurat siedziała na
Diego widziała tylko przelotnie przez kilka następnych
zalanym sÅ‚oÅ„cem korytarzu i rzucaÅ‚a jakieÅ› skrawki jedze­
dni. Wyprowadził się z hotelu i zamieszkał na swoim ran-
nia małej, czarnej kózce, która nie wiadomo skąd przybłą-
czo, żeby być na miejscu, kiedy przyjedzie matka.
kaÅ‚a siÄ™ do ogrodu. Kiedy go zauważyÅ‚a, ruszyÅ‚a na spotka­
Pewnego dnia spotkali siÄ™ przypadkowo w jadalni i spy­
nie.
tał ją, czy miałaby ochotę wybrać się z nim na przejażdżkę,
- Dzień dobry. Czy twoja mama już przyjechała?
na jego ranczo. Odpowiedziała, że nie może, bo obiecała
- Wczoraj wieczorem. - Chciał ją pocałować, ale nie
popracować w sierocińcu.
wiedział, czy ona też tego chce, więc tylko położył jej dłoń
W sobotę rano przyjechał do hotelu, żeby się przebrać
na ramieniu i powiedział: - Zlicznie dziś wyglądasz. Jesteś
przed corridÄ…. WczeÅ›niej wstÄ…piÅ‚ do zagrody, gdzie trzyma­
głodna?
no byki na dzisiejszą walkę. Oparł się na balustradzie
- Po prostu umieram z głodu - odparła wesoło.
i przyglÄ…daÅ‚ swoim przeciwnikom. Pierwszy z nich nie bu­
Usiedli przy stoliku pod oknem. Kiedy zamówili Å›niada­
dził w nim zachwytu. Jego rogi, nie dość, że olbrzymie,
nie, pierwszy odezwał się Diego:
miały dodatkowo nietypowy kształt, a sam byk sprawiał
- Stęskniłem się za tobą.
wrażenie narowistego. Drugi był znacznie większy, ważył
- Ja też, ale wiem, że masz teraz mnóstwo spraw na
dużo ponad dwieÅ›cie pięćdziesiÄ…t kilo, miaÅ‚ szeroko rozsta­
głowie. Pewnie cieszysz się, że przyjechała mama...
wione rogi, mocny kark, mnóstwo mięśni. Wyglądał na
dzielnego. Diego czuł narastające w nim emocje. - Tak... i już jej o tobie opowiedziałem.
- I?
Kiedy przejeżdżał obok kościoła, zobaczył, że ludzie
wychodzÄ… z porannej mszy. OdczekaÅ‚ chwilÄ™ i wszedÅ‚ sam - Nie może doczekać siÄ™, kiedy ciÄ™ pozna... Przyj­
do opustoszaÅ‚ego sanktuarium. W Å›rodku byÅ‚o jeszcze kil­ dziesz dziÅ› na corridÄ™?
ka osób, głównie kobiety w chustkach na głowach, mono-
- Nie... obiecałam, że zostanę wieczorem z dziećmi...
FIESTA 299
WAKACYJNA MIAOZ
298
Wreszcie Diego ją puścił.
- Rozumiem.
- Do zobaczenia wieczorem - powiedział.
- Mam bardzo dużo spraw do zaÅ‚atwienia przed jutrzej­
- Suerte - wyszeptała w odpowiedzi. - Szczęścia...
szym przyjęciem... - powiedziała szybko.
- W takim razie zobaczymy się na ranczu wieczorem. Trzymał ją jeszcze przez chwilę w ramionach, potem
Możesz chyba przyjechać razem z Rose i Vince'em? nagle puścił, szybkim krokiem podszedł do samochodu
i odjechaÅ‚. Annmarie szybko wróciÅ‚a do pokoju po portmo­
- O której?
netkę i torbę na zakupy. Starała się być jak najbardziej
- O siódmej. A co z niedzielną corridą? Planowałem, że
zajęta, żeby tylko nie myśleć o tym, jak on wyglądał, kiedy
pójdziemy tam razem, ale teraz widzę, że chyba wolałabyś
siÄ™ rozstawali.
nie iść, prawda?
Po drodze do sierocińca zamówiła lody na przyjęcie dla
- Nie, dlaczego? Chętnie pójdę razem z tobą...
dzieci. I przykazała, żeby były dostarczone punktualnie
Diego upił odrobinę swojej kawy.
o drugiej trzydzieści w niedzielę. Potem poszła do małego
- Wyjeżdżam do Hiszpanii w przyszły poniedziałek. -
supermarketu na ulicy Hidalgo i kupiła dwanaście pudełek
Spojrzał na nią. - Musimy porozmawiać, Annomario.
kruchych ciasteczek.
- Tak, wiem. - Z trudem przełykała ślinę.
W sierocińcu siedziała aż do czwartej trzydzieści. Potem
- W takim razie dziś wieczorem, po kolacji. - Położył
poszła w okolice areny, stała na ulicy przylegającej do
jej rękę na dłoni i trzymał tak aż do końca posiłku. Kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 123 Diabelska intryga
     : Gra pozorÄ‚Å‚w Sekrety 01 Barbara McCauley
     : Cartland Barbara Nie wyrzekaj się miłości
     : Barbara Frale Templariusze i całun turyński
     : 1109. McMahon Barbara Ballada o miÅ‚oÂœci
     : 07. McMahon Barbara Spotkanie na pustyni
     : D426. McCauley Barbara Gra pozorÄ‚Å‚w
     : Cartland_Barbara_ _PowrÄ‚Å‚t_syna_marnotrawnego
     : Cartland Barbara Święte szafiry
     : Boswell Barbara Fikcyjna narzeczona
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • m-jak-milosc.pev.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT