Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

którą zwichnęłam w ruinach.
- Takich strasznych rzeczy nie da się zapomnieć.
- Nie.
Oboje milczeli przez chwilę.
- Czy byłeś obecny przy śmierci żony?
- Właśnie było rodzinne przyjęcie i wszyscy siedzieli przy stole. Nura
krzyknęła z bólu i zanim zdążyłem zareagować, upadła na podłogę. Umarła w
jednej chwili.
- To straszne. Bardzo ci współczuję.
- Ja tobie też.
Liza myślała, że skoro przeżyli podobne tragedie, to będą sobie bliżsi.
Jednak Tuareg przestał się odzywać.
Było już ciemno, kiedy dotarli do obozu. Profesor Sanders wyszedł z
dużego namiotu, żeby ich przywitać.
- Martwiliśmy się o ciebie, Lizo - powiedział. - Czy Jego Ekscelencja
może nam jakoś pomóc?
- Niestety, nie mam wpływu na wujka. Nie chciał zmienić swojej decyzji.
Ale to pan doprowadził do rozpoczęcia badań i dokonał odkrycia interesujących
eksponatów. Otrzyma pan za to nagrodę. Muszę porozmawiać z ministrem bin
Algariqiem. Nie miał prawa zabierać zdjęć Lizy.
- 115 -
S
R
- Nagroda nie jest dla mnie najważniejsza, tylko prowadzenie dalszych
prac. Znalezione przedmioty zmienią historię tej części świata - oświadczył
profesor.
Tuareg wysiadł z jeepa i wszedł do namiotu. Liza spojrzała na profesora.
- Tak mi przykro - powiedziała. - Byłam pewna, że nam pomoże.
- W życiu jest wiele rozczarowań. Mimo to nie można się poddawać.
Cieszę się, że wróciłaś cała i zdrowa. - Odwrócił się i wolnym krokiem poszedł
do swego namiotu.
Liza weszła do stołówki, żeby coś przekąsić. Archeologowie z ponurymi
minami rozprawiali w grupkach o tym, co ich spotkało. Postanowiła się więc
wykąpać.
Aazienka była urządzona bardzo prowizorycznie. Woda w zbiornikach w
ciągu dnia nagrzewała się od słońca i wieczorem nadawała się na kąpiel.
Wzięła z namiotu ręcznik i ubranie na zmianę i poszła w kierunku
prysznica. Po drodze natknęła się na Tuarega.
- Rano oddadzą ci zdjęcia razem z negatywami - powiedział. - Możesz też
przekazać profesorowi jeden egzemplarz notatek.
- Och, dziękuję! Jak to dobrze, że profesor Sanders będzie miał całą
dokumentację wyprawy!
- Idziesz na spacer? - spytał.
- Chciałam wziąć prysznic.
- Odprowadzę cię.
Kiedy dotarli do łazienki, okazało się, że ma zamiar na nią zaczekać.
Na myśl o tym, że kiedy stanie naga pod prysznicem, Tuareg będzie o
parę kroków od niej, zrobiło jej się gorąco.
Mimo to weszła za zasłonę i szybko zrzuciła z siebie ubranie. W trakcie
kąpieli zakręciła na chwilę wodę, żeby rozprowadzić szampon na włosach.
- Już skończyłaś? - dobiegł ją głos zza zasłony. Aż podskoczyła z
wrażenia.
- 116 -
S
R
- Nie. Oszczędzamy wodę, więc teraz się namydlam.
- A!
Wzdrygnęła się.
- Denerwujesz mnie! - krzyknęła.
- Dlaczego?
Przygryzła wargę, odkręcając kran.
- Nie jestem przyzwyczajona do towarzystwa, kiedy się kąpię.
Roześmiał się cicho.
- To ciekawe.
- Idz na spacer - powiedziała.
- Ale niedaleko.
Skończyła się myć i uczesała włosy. Będą suche, zanim zdąży wrócić do
namiotu.
Tuarega nie było koło prysznica. Stał w cieniu, pilnując, żeby Liza
wróciła bezpiecznie do namiotu. Zastanawiał się, co ma teraz zrobić. Liza miała
tu być jeszcze miesiąc, a okazuje się, że za dwa dni wyjeżdża.
Rozmyślał o niej każdego wieczoru przed zaśnięciem. Tak uroczo się
uśmiechała. I z taką radością robiła zdjęcia do następnego albumu.
Czy to możliwe, żeby mógł jednak zakochać się w innej kobiecie i
zdradzić pamięć ukochanej żony? Czy to naprawdę mu się przydarzyło?
- 117 -
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Czas szybko płynął. Za dwa dni Tuareg będzie musiał pożegnać się z
Lizą. Ona wróci do domu w Seattle, a on do swojej pustej rezydencji.
- Kiedy najlepiej przyjechać do Seattle? - spytał.
- Co? - Siedziała na łóżku, przeglądając zdjęcia. Chciała sprawdzić, czy
na pewno wszystkie jej oddali.
Tuareg usiadł przy stole, obserwując ją uważnie.
- Kiedy najlepiej przyjechać do Seattle? - powtórzył.
- Chyba w lecie. Kiedy nie pada, jest cudownie. Chcesz przyjechać?
- Może.
- Jeśli będziesz czekać do lata, to muszę cię uprzedzić, że mnie już tam
nie będzie.
- Jak to? - spytał zaskoczony.
- Bardzo mi się tutaj podobało i myślę o tym, żeby znów wyjechać na
ekspedycję. Jamie powiedziała, że chyba wybiorą się teraz do Damaszku. Albo
pojadę do Meksyku. Tam jest gorąco i wilgotno. Pogoda pewnie nie będzie mi
się podobała, ale jakie wspaniałe mogą tam być odkrycia.
Liza miała swoje życie. Nie będzie siedzieć w Seattle i czekać, aż on
przyjedzie. Wstał i zaczął nerwowo przechadzać się po namiocie.
- Co ci jest? - spytała, podnosząc głowę.
- Nic. - Zatrzymał się.
- Prawie skończyłam.
Co będzie robić po jej wyjezdzie? Nie chciał nawet o tym myśleć. Może
powinien jednak pojechać do Seattle wcześniej?
- Jak ci się podoba? - spytała, unosząc w górę zdjęcie pomnika w parku.
Udawał, że spokojnie ogląda fotografię, podczas gdy miał ochotę
krzyknąć, że nie może go opuścić.
- 118 -
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 123 Diabelska intryga
     : Gra pozorĂłw Sekrety 01 Barbara McCauley
     : Cartland Barbara Nie wyrzekaj się miłości
     : Barbara Frale Templariusze i całun turyński
     : D426. McCauley Barbara Gra pozorĂłw
     : Cartland_Barbara_ _PowrĂłt_syna_marnotrawnego
     : Cartland Barbara Święte szafiry
     : Boswell Barbara Fikcyjna narzeczona
     : Cartland Barbara Wezwanie z północy
     : Delinsky Barbara Najprawdziwsza historia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • yours.opx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT