Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

1931 r.:  Przykro mi, ale publiczność amerykańska nie interesuje się w najmniejszym
stopniu Chinami . He Ipcress File Lena Deightona, 1963 r.:  Nie tylko grzęznie w poło-
wie drogi, ale ma skłonność do tracenia czasu na sprawy drugorzędne. Zdaje się, że nie
ma najmniejszego wyobrażenia o tempie narracji, smakuje słowa, subtelności stylistycz-
ne, aż robi się człowiekowi niedobrze . Le Carre Ze śmiertelnego zimna, 1963 r.:  Dajmy
mu zaświadczenie. Le Carre nie ma przyszłości .
65
DROGI DZIENNIKARZU, MJ ROZMWCO, NIE JESTEM TYM,
KOGO SZUKAAEZ
Wyobraz sobie, czytelniku, że w godzinie największego natężenia ruchu znajdu-
jesz się na jednej z tych ulic, gdzie na chodnikach parkuje się samochody, i repor-
ter, wykrztuszając z płuc spaliny, zadaje ci pytanie:  Co pan myśli o zjawisku, o któ-
rym tak dużo się dziś mówi, a mianowicie że ludzie coraz mniej jeżdżą samochoda-
mi? Doznałbyś tego samego wrażenia, co ja, kiedy (podczas międzynarodowych tar-
gów książki, w toku dyskusji nad książkami, gdy połowa publiczności nie może się we-
pchnąć do zatłoczonej sali, albo przed zapełnioną przez młodzież księgarnią na terenie
supermarketu) zwracają się do mnie ze stereotypowym pytaniem:  Co myśli pan o kry-
zysie książki, którą wypierają inne sposoby komunikacji?
Wydaje mi się to jakimś:  A jednak się nie kręci w wyraznym duchu antygalile-
uszowskim, ale nie dopuszczając do siebie w ogóle myśli, że pytający może być człowie-
kiem złej wiary, i wmawiając sobie, że po prostu ma nie za dobry refleks, próbuję za-
apelować do jego rozsądku. Widzi pan  powiadam  mamy pewien niepodważalny
fakt, ten mianowicie, że żyjemy w takim okresie historycznym, w którym produkuje się
i sprzedaje więcej książek niż w jakimkolwiek innym wieku, także uwzględniając pro-
porcje liczby drukowanych książek do zaludnienia ziemi. Czy naprawdę możemy sobie
pozwolić na ignorowanie tego faktu statystycznego?
W tym miejscu reporter (który ujawnia ślepy upór jakby Starzec z Gór polecił mu
pod hipnozą uzyskać za wszelką cenę deklaracje w sprawie kryzysu książki) ma do wy-
boru kilka kanonicznych opcji. Pierwsza polega na przyznaniu, że owszem, wydaje
się mnóstwo książek, ale są to książki kucharskie, z dowcipami, poświęcone obcowa-
niu z przyrodą, ale nie z kulturą. Pomijając to, że wiele pięknych i klasycznych wydaw-
nictw szesnastowiecznych było poświęconych ogrodnictwu i że lepiej przeczytać dobrą
książkę o ogrodnictwie niż złą powieść, warto obszernym gestem ręki uświadomić mu,
że w momencie, kiedy z nim rozmawiasz, masz dokoła mnóstwo wydań klasyków, ta-
nich serii z Dostojewskim, Stendhalem, Goethem i że ktoś to chyba kupuje.
66
Drugie posunięcie kanoniczne to stwierdzenie, że owszem, ludzie kupują Goethego,
ale go nie czytają, bo oglądają telewizję. Jeśli spróbujesz powiedzieć, że być może także
wiele osób kupuje telewizory, ale nawet ich nie włącza, bo czyta Goethego, reporter
przygląda ci się z szyderczym uśmiechem. Nie wierzy. Pytasz go więc, bo mowa jest
o wielkościach statystycznie znaczących, czy naprawdę sądzi, że świat jest zaludniony
przez idiotów, którzy kupują jakieś dobro, by go potem nie skonsumować. To prawda,
że każdemu zdarzyło się kupić książkę, a pózniej do niej nie zajrzeć, albo zajrzeć po ja-
kimś czasie, to normalne, ale żeby wszyscy nabywcy książek, a zwłaszcza młodzież, cią-
gle płacili, a nigdy nie czytali, wydaje mi się czymś nie do wiary. Natomiast nasz roz-
mówca w to właśnie wierzy, wierzył, zanim jeszcze postawił ci wstępne pytanie, i ocze-
kiwał tylko potwierdzenia.
Proszę posłuchać  mówisz  czy zdaje pan sobie sprawę z tego, że w owych szczę-
śliwych czasach, kiedy to książe kazał wykonać sobie za niebotyczną cenę ilumino-
wany manuskrypt Boskiej komedii, miał znakomite warunki, żeby księgi nie przeczytać,
a trzymać ją tylko po to, by pokazywać gościom, podczas gdy w naszych czasach na-
przeciwko księcia staje dziesięć, sto tysięcy czytelników, którzy kupują Boską komedię,
a wśród nich z pewnością znajdzie się co najmniej tysiąc takich, którzy będą ją poczy-
tywać, i nawet uwzględniając wzrost zaludnienia na świecie, i tak mamy zawsze przewa-
gę? W tej sytuacji rozmówca zadaje swój sekretny sztych: tak, czytają, ale nic z tego nie
rozumieją. Używają książki jak towaru, ale nie czerpią z tego żadnej strawy duchowej.
Rzeczywiście, rzuca ci w twarz następny argument:  Czy wie pan, że ankieta prze- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : DELINSKY Barbara Drugie rozdanie
     : Eco Umberto The Island of the Day Before
     : Burroughs Edgar Rice Tarzan 07 Ludzie z pieczar
     : 022. Lennox Marion Ocalona wyspa
     : 001. Anderson Ccaroline Przypadek doktora Matta
     : McKinnon K. C Swiece na Bay Street
     : Basso Adrienne UwieśÂ›ć‡ aroganta
     : Anne Marie Duquette Back To The Ranch Kowboj i dziewczyna
     : HELENA SEKUśÂA Dziewczyna znikć…d
     : Nann Dunne The War Between the Hearts
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT