[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powozem, Nathaniel kłusował obok na gniadej klaczy. Gdy koła zadudniły na zwodzonym moście, Harriet rzuciła ostatnie spojrzenie na zamek. Błyszczał w promieniach słońca, potężny i dumny. Poczuła, że ściska ją w gardle na myśl, że opuszcza jego stare mury. Czy jeszcze je kiedykolwiek ujrzy? Raczej w to wątpiła. Harriet spodobała się wybrana przez Nathaniela oberża. Choć niewielka, okazała się na tyle obszerna, by zapewnić im anonimowość, a co najważniejsze, była czysta. Oberżysta i jego żona przyjęli ich przyjaznie i wydawali się szczerze radzi, że mogą ich gościć, zwłaszcza gdy Nathaniel hojnie zapłacił za wniesienie bagaży. Dostarczono im ciepłą wodę do mycia i gorące posiłki do pokoi. Harriet niepokoiła się, jak wypadną Phoebe i Jeanne Marie podczas pierwszej publicznej prezentacji, lecz co zresztą trafnie przewidział Nathaniel - nikt się im specjalnie nie przyglądał, gdy prowadzili dzieci przez salę jadalną do wynajętych pokoi. Cała trójka cieszyła się, że mogła opuścić ciasne wnętrze powozu, i wesoło gwarzyła przy stole. Harriet rozbawiły ich figle. Wzajemna serdeczność między dziećmi i stryjem pogłębiła się jeszcze bardziej w ciągu kilku wspólnie spędzonych tygodni. Kolejny raz przyrzekła sobie w duchu, że zrobi, co tylko w jej mocy, żeby Nathaniel został ich legalnym opiekunem. Po obiedzie wszyscy udali się do sypialni. Nathaniel z zadowoleniem stwierdził, że znajduje się ona na tyłach oberży, a zatem będzie w niej cicho. Główną zaletą wydawał się też rozkład pokoi. Były połączone wewnętrznymi drzwiami, lecz drugi, nieco mniejszy, nie miał wyjścia od strony sieni. Nathaniel z miejsca postanowił, że dzieci będą spać właśnie tam. Gdyby cokolwiek im groziło, napastnik musiałby wcześniej przejść obok ich dwojga. Zanim udali się na spoczynek, Harriet krzątała się gorączkowo po sypialni. Gorąca woda w dzbanku, która tak bardzo ją uradowała, nie wywołała entuzjazmu wśród dzieci. Kłóciły się też, w którym z łóżek mają spać, i wszystkie narzekały, że w pokoju czuć octem, puszczając mimo uszu wyjaśnienia Harriet, że świadczy to o czystości. - No, wreszcie zdołałam je położyć do łóżek, choć nie dziwiłabym się, gdyby któremuś z nich zaraz zachciało się pić albo pójść do wygódki - powiedziała, wchodząc do drugiego pokoju, aby życzyć Nathanielowi dobrej nocy. Była zmęczona, za to on wyglądał na pełnego energii. Rozebrał się co prawda do koszuli, ale wciąż jeszcze miał na sobie czarne jezdzieckie buty i obcisłe spodnie. - Czekałem na ciebie powiedział z ciepłym uśmiechem, a Harriet poczuła dreszcz przebiegający jej po grzbiecie, choć robiła, co mogła, żeby to ukryć. Cofnęła się o krok. - Mam zamiar spać razem z dziećmi. - I zostawić mnie samego? Ruszył w jej stronę, a potem nagle stanął, rozstawiając obute nogi, z rękami założonymi za plecy. - Aóżko wydaje mi się bardzo wygodne i z pewnością pomieści nas oboje. Harriet stłumiła w sobie chęć, by znalezć się w jego ramionach. - Co sobie pomyśli niańka, jeżeli spędzę noc z tobą? - %7łe nie sposób mi się oprzeć. Słudzy, którzy nie szanują chlebodawcy, nie będą pilnie pracować ani posłusznie wykonywać poleceń - prychnęła zgorszona. - A prócz tego dzieci mogą mnie w nocy potrzebować i muszę wtedy być przy nich. - A co z moimi potrzebami? - Nathaniel objął ją i pocałował w szyję. Odwróciła głowę. - Twoje potrzeby mogą poczekać. - Hm, czasami szczerze nienawidzę twojego poczucia odpowiedzialności. - Przy tych słowach pogładził ją delikatnie po karku. - Zmuszony jestem przyznać, że będzie lepiej dla nas wszystkich, jeśli jedną noc spędzę samotnie, choć myśl o tobie nie będzie mi dawać spokoju. Harriet uśmiechnęła się rozbrojona jego komentarzem. Chociaż narzekania na jej obowiązkowość były w dużej mierze żartem, tę cechę swojego charakteru mogła jedynie złagodzić, a nie wykorzenić. Na szczęście okazało się, że Nathaniel potrafił sobie z nią dać radę, tak jak i z samą Harriet.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|