Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wierzch, jednym rzutem oka dostrzegł zranionego potwora, wijącego się z bólu i wściekłości.
%7łe walczył ze śmiercią można było się domyśleć, gdyż nie usiłował wcale go gonić. Przy
odgłosie zgryzliwych krzyków konającego straszydła człowiek dosięgnął wybrzeża i znowu
podjął nadludzkie prawie wysiłki przebycia ostatniej połaci lepkiego błota, dzielącego go od
stałego gruntu pal ul donu.
Dobre dwie godziny wlókł się zmęczony poprzez lepki, cuchnący szlam, wreszcie
wycieńczony, okryty błotem, wyciągnął się na miękkiej trawie wybrzeża. O sto łokci
strumień, wypływający z odległych gór, wlewał się w trzęsawiska. Po krótkim odpoczynku
człowiek ruszył ku niemu i znalazłszy spokojne jezioro, wykąpał się i obmył błoto i szlam z
broni, odzieży i przepaski biodrowej. Godzinę spędził pod promieniami gorącego słońca na
wycieraniu, czyszczeniu i naoliwianiu Enfielda. Było już po południu, gdy wreszcie upewnił
się, że cenny oręż zabezpieczony jest od uszkodzenia, brudu lub wilgoci. Wówczas powstał i
zabrał się do poszukiwania tropu, za którym szedł po tamtej stronie trzęsawiska.
Zbliżając się do gryfów, Tarzan, jak mógł najlepiej, naśladował sposoby i ruchy Tor o
dona. Gdy jednak stanął tuż obok jednego z wielkich zwierząt, wiedział, że los jego wisi na
włosku, zwierz bowiem zachowywał się biernie, ani groznie, ani pokornie. Stal tylko, bacznie
go śledząc swymi zimnymi oczyma gada. Wówczas Tarzan podniósł kij i z groznym  Whee
oo! uderzył gryfa mocno po pysku.
Zwierzę rzuciło się. ku niemu, nie dosięgło go wszakże, tylko ponuro się odwróciło 
zupełnie tak samo, jak to było z Tor o donem. Obszedłszy je od tyłu, jak kudłaty
praczłowiek, Tarzan wskoczył na szeroki ogon i zasiadł na grzbiecie potwora. Naśladując w
dalszym ciągu Tor o dona, zakłuł zwierzę ostrym końcem kija i uderzając to po jednym, to
po drugim boku, skierował przez wąwóz ku dolinie.
Pierwotnie zamiarem jego było tylko sprawdzić, czy potrafi opanować wielkie potwory.
Zasiadłszy jednak na grzbiecie tytanicznego wierzchowca, odczuł nowa radość,
przypominająca mu chłopięce lata, gdy pierwszy raz wdrapał się na wielka głowę Tantora,
słonia. Postanowił nowa władzę wyzyskać dla celów praktycznych.
Pan at lee, podług jego mniemania, albo musiała dostać się w bezpiecznie miejsce, albo
umrzeć. Na nic już nie był jej potrzebny, gdy tymczasem poniżej Kor ul gryfu, w zielonej
łagodnej dolinie leżał A lur, Gród Zwiatłości, który widziany z grzbietu Pastod ul vedu, był
jego ambicja i celem.
Czy jego błyszczące mury kryły tajemnicę zaginionej małżonki, czy nie, jeśli znajdowała
się w granicach pal ul donu, musiała być wśród Ho donów, skoro włochaci mieszkańcy tego
zapomnianego świata nie brali jeńców. Pójdzie więc do A luru, a czyż nie najskuteczniej
będzie zjawić się tam na grzbiecie straszliwego potwora, taka trwogę budzącego w pal ul
donach?
Kraina, którą przebywał, lśniła pięknością i obfitością podzwrotnikowej roślinności. Gęsta,
bujna trawa po obu stronach szlaku wznosiła się aż po pas, po drodze zjawiły się lasy do
parków podobne, raczej połacie gęstej dżungli, gdzie drzewa tworzyły wyniosłe arkady,
obwieszone wdzięcznymi festonami pnączy.
Od czasu do czasu napotykał trudności w kierowaniu nieokiełznanym zwierzęciem,
zawsze jednak w końcu obawa przed nikłym stosunkowo ościeniem pobudzała potwora do
posłuszeństwa.
Pózno po południu, wyłaniając się z jednej połaci dżungli, czlowiek małpa zauważył duży
oddział Ho donów po przeciwnym brzegu strumienia wzdłuż którego jechał. Tamci
natychmiast spostrzegli jezdzca i gigantycznego wierzchowca. Stali przez chwilę z szeroko
otwartymi ze zdumienia oczyma, po czym, na wezwanie dowódcy, zawrócili i pomknęli do
najbliższego lasu.
Tarzan widział ich tylko przez mgnienie oka, dostrzegł jednak, że byli wśród nich Waz
doni, jeńcy niechybnie porwani podczas jednego z najazdów na waz dońskie wioski, o
których opowiadali mu Ta den i Om at.
Na dzwięk ich głosów gryf przerazliwie ryknął i ruszył w pogoń, nie zważając na płynącą
rzekę. Za pomocą jednak licznych ukłuć i ciosów udało się Tarzanowi zawrócić zwierzę na
ścieżkę.
Gdy słońce zniżyło się do szczytów zachodnich skał, Tarzan przekonał się, że jego plan
wkroczenia do A luru na grzbiecie gryfa skazany był na niepowodzenie, gdyż upór
zwierzęcia wzrastał z każdą chwilą, najpewniej z powodu głodu. Człowiek małpa radby był
wiedzieć, czy Tor o doni mieli jakiś sposób na zatrzymanie swych zwierząt w ciągu nocy.
Ponieważ sam go nie posiadał i nie przychodził mu do głowy żaden pomysł, postanowił
losowi powierzyć odnalezienie rankiem wierzchowca.
Teraz powstało pytanie, jakie wyłonią się stosunki, gdy Tarzan zsiądzie. Czy powróci
stosunek łowcy i zwierzyny, czy też oścień utrzyma nadal przewagę nad przyrodzonymi
popędami pożeracza ludzi? Tarzan nie wiedział; ponieważ nie mógł wieczyście tkwić na
grzbiecie gryfa i wolał zsiąść, postanowił zrobić próbę.
Dotychczas jedynym jego życzeniem było skłonić zwierzę do posuwania się naprzód; jak
je zatrzymać  nie wiedział. Przekonał się wszakże, że może doprowadzić do tego, uderzając
zwierzę po pysku, do dzioba podobnym. Tuż obok rosły wyniosłe drzewa, więc Tarzan
postanowił przenocować właśnie tam.
Ale gdyby niezwłocznie ukrył się na drzewie, gryfowi mogłoby się zdawać, że ten, który
mu przez cały dzień rozkazywał, boi się go i w efekcie Tarzan znów stałby się więzniem
triceratopsa.
Dlatego, gdy gryf się zatrzymał, Tarzan zesunął się na ziemię, niedbale uderzył zwierzę po
boku i obojętnie się oddalił. Z piersi potwora dobyło się niskie huczenie. Nie spojrzawszy
nawet na Tarzana, gryf zawrócił i wszedł do rzeki, gdzie długo stał pijąc.
Przekonawszy się, że gryf przestał być dla niego grozny, Tarzan pomyślał o zaspokojeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Anderson, Poul Flandry 07 Ensign Flandry
     : L Frank Baum Oz 07 The Patchwork Girl of Oz
     : Farmer, Philip Jose World of Tiers 07 Red Orc's Rage
     : 095. Hutchinson Bobby Miłość jak z bajki... 07 Przebudzenie
     : Dynastia Connellych 07 Jensen Katryn KsiÄ…ĹĽÄ™ i piÄ™kna oszustka
     : Jeffrey Lord Blade 07 Pearl of Patmos
     : Mary Balogh Dark Angel 07 A Christmas Br
     : Anne Rice Nowe Kroniki WampirĂłw Wampir Vittorio
     : 07. McMahon Barbara Spotkanie na pustyni
     : Edgar Allan Poe Collected Works of Poe Volume 2 The Raven Edition
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • yours.opx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT