Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kapitelach podpierających sufit kolumn wykuto inne demoniczne stwory, tym razem ze
skrzydłami.
Złe twarze wykrzywiały swe usta na wszystkich ścianach zarówno przede mną, jak i
za moimi plecami. Na jednym z wiszących niżej gobelinów nachodziły na siebie kolejne
kręgi
dantejskiego piekła.
Spojrzałem teraz na połyskujący stół. Poczułem, jak kręci mi się w głowie. Miałem
wrażenie, że stracę przytomność.
 Ona chce przyjąć cię na nasz dwór  powiedział Pan Starszy, przypierając
mnie do balustrady w taki sposób, bym nie mógł się odwrócić. Mówił powoli, niskim
głosem,
jakby nie miał w tej sprawie własnego zdania.  Ona chce, byśmy przyjęli cię w poczet
członków Dworu Rubinowego Graala w ramach nagrody za zabicie jednego z naszych.
Otóż i
jej logika.
Patrzył na mnie chłodnym i zamyślonym wzrokiem. Jego dłoń ściskała mój kołnierz ot
tak, ani brutalnie, ani niedbale.
Na usta cisnął mi się już potok przekleństw, lecz nagle zrozumiałem, że spadam.
Trzymany ciągle przez Pana Starszego w mgnieniu oka zleciałem na gruby dywan,
tam zaś gwałtownym szarpnięciem postawiono mnie na nogi, a tancerze rozstąpili się przed
nami.
Stanęliśmy przed siedzącym na wysokim krześle lordem. Tron jego, jak mogłem się
wcześniej domyślić, był również na wskroś diaboliczny.
Wszystko wykonano tu z wypolerowanego na czarno drzewa, którego zapach
cudownie mieszał się z wonią lamp. Obrazu dopełniał miękki trzask płomieni na
pochodniach.
Niewidoczni dla mnie muzycy przestali grać. Po chwili jednak ujrzałem ich w małej
loży i stwierdziłem, że oni również odznaczają się porcelanowo białą skórą i trupio kocimi
oczami. Wszyscy ci szczupli, skromnie odziani mężczyzni patrzyli teraz na mnie pełnym
niepokoju wzrokiem.
Ja zaś spoglądałem na lorda, który siedział dalej nieruchomo i milcząco. Stanowił
okaz pięknego, dostojnego mężczyzny; miał jasne, gęste, ufryzowane w loki włosy,
starannie
zaczesane do tyłu i opadające mu na ramiona.
Również jego strój nie pochodził z czasów współczesnych. Była to duża, luzna,
aksamitna koszula, bynajmniej nie rycerska. Miała obszycie z farbowanego futra, którego
barwę dopasowano do makabrycznego koloru samej koszuli. Piękne rękawy wzdymały się
na
łokciach, po czym zwężały się na przedramionach i nadgarstkach. Na jego szyi wisiał
ogromny łańcuch z medalionami, misternie wykutymi ze złota, z pięknie oszlifowanym
rubinem na środku. Kamień ten zaś był równie czerwony, jak całe jego ubranie.
Położył na stole zaciśniętą pięść, która przypominała dłoń ascetycznego scholara, była
czysta i pełna gracji; drugiej ręki nie widziałem wcale. Wpatrywał się we mnie swymi
niebieskimi oczami.
Szybkim krokiem po grubym dywanie podeszła do nas Urszula, podtrzymując
spódnicę swymi przecudnie delikatnymi dłońmi.
 Florianie  powiedziała, kłaniając się lordowi za stołem.  Florianie, błagam cię
o zmiłowanie dla niego. Zważ na jego charakter i siłę. Uczyń to dla mnie, uszanuj moje
uczucia i przyjmij go na nasz dwór. O to jedynie cię proszę.
Mówiła drżącym głosem, choć słowa dobierała nader starannie.
 Przyjąć mnie na dwór? Na ten dwór?  zapytałem. Poczułem, jak twarz robi
mi się gorąca. Patrzyłem to w lewo, to w prawo. Patrzyłem na ich blade policzki i ciemne
usta, które swą barwą przypominały świeże rany. Patrzyłem na nijakie i bezbarwne rysy ich
twarzy, na oczy, w których gorzał demoniczny ogień, oczy pozbawione cech ludzkich.
Gdy opuściłem wzrok, ujrzałem swe własne zaciśnięte pięści, rumiane i bez wątpienia
ludzkie. Nagle poczułem własny zapach, woń mego potu i kurz z drogi, który osiadł na
mojej
skórze  wszystko to odebrałem jako po prostu ludzkie.
 Tak, stanowisz dla nas niezgorszy kąsek  odezwał się lord zza swego stołu.
 To prawda, cała sala wypełniona jest twym zapachem. Na ucztowanie jest jednak za
wcześnie. Posilamy się, gdy dzwony zabiją dwanaście razy. Tak to mamy w zwyczaju.
Głos miał zaprawdę piękny  czysty, pełen swoistego uroku, z nieco francuskim
akcentem, co już samo w sobie mogło zachwycić. W jego sposobie wyrażania się była iście
francuska powściągliwość i dostojność.
Uśmiechnął się do mnie łagodnie, tak jak Urszula, bez cienia litości, złośliwości czy
sarkazmu.
Nie widziałem już otaczających go z lewa i z prawa twarzy. Wiedziałem tylko, że jest
ich wiele, że byli to zarówno mężczyzni, jak i kobiety, i że te ostatnie miały na głowach
francuskie koafiury z dawnych czasów. Kątem oka dostrzegłem również kogoś ubranego
jak
błazen.
 Urszulo  rzekł lord.  Ta sprawa wymaga długiego namysłu.
 Czyżby?  krzyknąłem.  Chcecie uczynić mnie członkiem dworu? To
wcale nie wymaga namysłu.
 Przestań, mój chłopcze  powiedział Lord swym miękkim, kojącym głosem.
 My tu nie podlegamy śmierci, rozkładowi czy chorobom. Wijesz się, złapany na haczyk,
wyłowiony prosto z morza, i nie wiesz nawet, że opuściłeś już bezpieczne wody.
 Panie  odrzekłem.  Nie pragnę stać się członkiem twego dworu. Oszczędz
mi zatem swych uprzejmych porad.  Rozejrzałem się dokoła.  I nie rozprawiaj przy
mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Anne McCaffrey Pern 22 Dragonsblood (with McCaffery, Todd)
     : Anne McCaffrey Pern 16 The Master Harper of Pern
     : McAllister Anne, Gordon Lucy Nieoczekiwana zmiana miejsc
     : Anne Marie Duquette Back To The Ranch Kowboj i dziewczyna
     : Anne McCaffrey Ship 00 Dramatic_Mission
     : 321. DUO Oliver Anne Kawaler roku
     : Anne Hampson Where the South Wind Blows (pdf)
     : Anne Whitfield Kitty McKenzie's Land (pdf)
     : Anne Madden Cromwell's Captain (pdf)
     : Long Julie Anne Nieuchwytny ksiaze
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dodatni.htw.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT