[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jest naprawdę chłodno. Andi posłusznie wzięła z samochodu czapkę, szal i rękawice, włożyła to wszystko na siebie nie, ona nigdy nie przywyknie do chodzenia w takim opakowaniu! po czym niezbyt elegancko, ale za to zręcznie wgramoliła się na siedzenie za kierowcą. Kierowca zawrócił, dodał gazu i pomknęli w dół po skalistym brzegu. Quad podskakiwał, Andi razem z nim, przez parę chwil, potem wjechali na gładkie, skute lodem jezioro, gdzie było jeszcze gorzej. Oczy Andi łzawiły od mroznego powietrza, a wyobraznia podsuwała koszmarną, wizję, kiedy to lód się załamuje, następuje kąpiel W lodowatej wodzie, a po kąpieli tragiczny finał. Na szczęście szalona jazda nie trwała w nieskończoność. Po niedługim czasie kierowca zaczął zwalniać, W końcu wyhamował przed jedną z budek, całkiem sporą. Z budki wystawała rura od piecyka, z rury unosił się dym, który przez silne podmuchy wiatru układany był w pozycji horyzontalnej. Wokół budki leżał śnieg, odgarnięty tylko sprzed drzwi. Hej, Cade! zwołał kierowca w stronę drzwi. Wychodz! Masz gościa! Cade był prawie pewien, że to jego brat szeryf z nakazem aresztowania. 123 R L T Po rozmowie z Carterem natychmiast pojechał do chaty, gdzie przechowywał swoją broń. W sejfie w sypialni, w sumie dwanaście sztuk. Brał ją, kiedy szedł z ojcem na polowanie. Magnum kaliber 357 przeznaczony był do obrony własnej. Jak dotąd, nigdy jeszcze z niego nie korzystał. W tym sejfie powinien być też kolt kaliber 45. Gdy drżącymi palcami otwierał sejf, w pamięci nagle ożyło pewne wydarzenie z przeszłości. Kiedy to Grace spytała, co on tam ma, w tym sejfie. Broń. Grace uniosła brwi, na znak niedowierzania, a Cade roześmiał się. Jesteś w Montanie, dziewczyno. Tu każdy ma co najmniej jedną pukawkę. Większość po kilka sztuk. Bo w Montanie nadal chodzi się na polowanie. Pokażesz mi tę broń? spytała Grace. Jasne. Strzelałaś już kiedyś z pistoletu? Grace pokręciła przecząco głową. Nie. A mogłabym spróbować? Teraz, kiedy to sobie przypominał, aż go skręcało. Bo przecież dał jej postrzelać właśnie z tego kolta, którego dostał od ojca. Kaliber 45. Była zachwycona tym koltem Powiedziała, że wygląda jak broń rewolwerowca z jakiegoś starego westernu. Nastawił tarczę sejfu. Kiedy usłyszał charakterystyczne kliknięcie, sięgnął do klamki, modląc się w duchu żeby kolt kaliber 45 był na swoim miejscu. Jeśli go tam nie ma, Cade nie będzie w stanie udowodnić, że kulą która zabiła Houstona Calhouna, nie wyleciała z tego właśnie pistoletu. Nie będzie mógł oczyścić z zarzutów nie tylko Grace, ale także siebie. Jeśli Grace faktycznie zastrzeliła brata z tego pistoletu, na pewno potem pozbyła się broni. 124 R L T Albo i nie. Odłożyła na miejsce, teraz ta broń może obciążyć Cade'a. Kolta kaliber 45 w sejfie nie było. Cade, spanikowany, zaczął gorączkowo przeszukiwać wszystkie szuflady. Choć wiedział doskonale, że tan pistoletu nie znajdzie. Ale przejrzał wszystkie, potem ze ściśniętym sercem usiadł na podłodze. Ten pistolet mogła wziąć tylko Grace. Nikt inny. Grace nie. Starr. Przecież nie było żadnej Grace! W sercu zakłuło, bardzo boleśnie, kiedy uprzytomnił sobie, że on swojej żony właściwie nie znał, a obdarzył takim zaufaniem. Tamtego dnia, kiedy otwierał sejf, stał: tuż obok niego. Musiała zobaczyć, jaki jest szyfr. I o to właśnie jej chodziło! Chciała poznać szyfr dlatego poprosiła, by nauczył ją strzelać. Nauczył! Przecież kto jak kto, ale Starr Calhoun na pewno była doskonale obeznana z bronią. Wstał z podłogi, zamknął sejf i zadzwonił do brata, przekazując mu złą wiadomość. Carter był w stanie tylko zakląć, bardzo dosadnie. Cade szybko się rozłączył, wyszedł z chaty i poszedł prosto do swojej budki rybackiej. Chciał zająć się wyłącznie mordowaniem ryb. I być sam, koniecznie. 1 tak było do tej chwili. Andi patrzyła, jak drzwi ze sklejki uchylają się i pojawia się w nich ciemna głowa Cade'a Jacksona. Nie, absolutnie nie wyglądał na zachwyconego jej widokiem. Patrzył wręcz z odrazą, jak Andi zeskakuje z quada na ziemię to znaczy na lód i dziękuje wylewnie za podwiezienie. Quad odjechał. Witaj, Cade! Nie zaprosisz mnie do środka? 125 R L T Bez słowa odsunął się trochę na bok, wcale jednak nie otworzył uprzejmie drzwi na oścież. Niemniej Andi, uczyniwszy kilka odważnych kroków po lodowej skorupie, weszła do środka. Była rodem z Teksasu, taką budkę widziała tylko raz. W kinie, na filmie Dwaj zrzędliwi tetrycy". Ta budka bardzo przypominała mieszkanie Cade'a rozmiar mini i zero udogodnień. Uważaj na przeręblę ostrzegł, wskazując na dużą kwadratową dziurę wyrąbaną w lodzie i zamknął drzwi. W budce natychmiast zrobiło się ciemno, jak w nocy, tylko w dole błyszczał lód z tą przeręblą wielkości ekranu telewizora giganta. Nagle tuż pod powierzchnią wody pojawiło się kilka ryb. Andi, zaskoczona, aż krzyknęła cicho. Cade cicho się zaśmiał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|