Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Usiadła na łóżku i westchnęła. Musi jakoś przetrwać tę noc. Po chwili
usłyszała ciche pukanie do drzwi, a potem Sully wśliznął się do jej pokoju.
 Powinnaś się trochę przespać  rzekł z troską w głosie i usiadł na brzegu
łóżka.
 Ty też.
Sully odwrócił twarz do okna. W świetle wpadającym z zewnątrz
zauważyła, jak bardzo jest zmęczony.
 Jakoś nie mogę zasnąć  mruknął.
 Ja też. Wciąż myślę o Ericu.
 Nie powinnaś...  chciał powiedzieć, że nie powinna uruchamiać
wyobrazni i robić sobie płonnych nadziei, ale te słowa nie chciały mu przejść
przez gardło.
 Pamiętasz, kiedy był mały, mówił, że  wepsnie się na górkę? A
pamiętasz historie, które wymyślał? I jak opowiadał, że lubi deszczyk, bo
deszczyk umyje cały świat i wszystko będzie czyste?
 Tak, pamiętam.  Przytulił ją do siebie.
Ich ciała zetknęły się na chwilę. Było to tak intensywne doznanie, że
odsunęli się gwałtownie. Zaraz jednak spojrzeli sobie w oczy i Theresa znowu
się do niego przytuliła.
 Thereso, nie wiem...  Chciał ją uprzedzić, że nie wie, czy zdoła nad
sobą zapanować.
 Cii...
Ich usta zetknęły się w namiętnym pocałunku. Theresa miała na sobie
jedynie nocną koszulę, pod którą Sully wyczuł jej pełne piersi. Jęknęła, kiedy
musnął ich koniuszki. Nawet nie przypuszczał, że są siebie tak spragnieni.
Szybko zaczął się rozbierać, a potem spojrzał na nią niepewnie.
 Nie wiem, czy powinniśmy...  zaczął.
Zamknęła mu usta pocałunkiem. Uniósł jej koszulę i po chwili stała przed
nim naga.
 Kochaj mnie, Sully  szepnęła.
Oboje czuli się jak ludzie, którzy odnalezli się nagle po długich
poszukiwaniach. Ich pieszczoty przypominały powrót do domu, ale
jednocześnie było w nich coś nowego i dzikiego. Kiedy wszedł w nią, Theresa
wydała głuchy okrzyk. Na moment mogli zapomnieć o kłopotach. Liczył się
tylko dziki rytm ich ciał i pożądanie, które nie osłabło w nich ani na moment.
Po pierwszym razie przyszedł czas na następny i jeszcze jeden. Sully
dopiero teraz przypomniał sobie, jak wspaniale mogą się kochać. Były to jedyne
momenty, kiedy Theresa traciła panowanie nad sobą i oddawała się we władzę
zmysłów.
Kiedy skończyli, legli wyczerpani na łóżku. Sully zamknął oczy. Walcząc
ze snem, otworzył je i spojrzał na Theresę. Spała.
To dobrze, pomyślał. Przynajmniej trochę wypocznie przed tym, co miało
nastąpić.
On jednak nie mógł sobie pozwolić na odpoczynek. Zapiął dżinsy i
wyjrzał przez okno. Z nieba nareszcie zaczęły spadać pojedyncze płatki śniegu.
Gdzieniegdzie migały świąteczne lampki. Sully wiedział, co ma robić. Kiedy
skończył się ubierać, spojrzał jeszcze na Theresę. Spała jak dziecko. Przykrył ją
tylko i z butami w ręku podszedł do drzwi.
W kuchni, którą niedawno opuścił, wciąż paliło się światło. Tutaj włożył
buty i spojrzał na aparaturę.
Co to za dziwne porwanie, pomyślał.
Czy to możliwe, że ktoś nienawidził ich tak bardzo, iż chciał się zemścić?
A może to był przypadek?
Jak do tej pory nie znał odpowiedzi na te pytania. Musiał więc zacząć
działać. Wiedział, co powinien zrobić. Być może Donny musiał bardzo uważać
na Burta Neimana, ale on nie miał nic do stracenia.
Jego policyjna odznaka spoczywała od bardzo dawna w biurku szefa.
Eric przez szpary w deskach obserwował, jak za oknem robi się coraz
ciemniej. Nie chciał, żeby znowu przyszła noc. Bał się mroku.
Rano czytał komiksy przy oknie, a potem zjadł kanapkę i przysnął. Kiedy
się obudził, wciąż było widno. Z tego wynikało, że nie spał długo. Napił się
soku i zabrał się do dokładnych oględzin desek w oknie. Za nimi była szyba.
Chodziło pewnie o to, żeby nie mógł uciec przez okno.
Deski były przybite gwozdziami do framugi. Nie mógł ich oderwać, ale
próbował przynajmniej powiększyć szparę. Nawet mu się to udało, ale złamał
sobie dwa paznokcie i wbił drzazgę w prawą dłoń. Z trudem usunął ją zębami.
Przez powstałą szparę widział już skrawek podwórka. Pomyślał, że jeśli
do jutra nikt go nie uwolni, spróbuje jeszcze bardziej powiększyć szparę, a
potem obluzować deski. Nie potrafił, co prawda, usunąć gwozdzi, ale mógł
wyrwać je razem z deskami, jeśli tylko uda mu się ruszyć całą konstrukcję.
Uwielbiał majsterkowanie. Bardzo żałował, że nie ma tutaj swojego mini-
zestawu narzędzi z piłką, młotkiem i kombinerkami. W pazdzierniku, kiedy
najbardziej wiało, udało mu się nawet zrobić latawiec. Jaka szkoda, że zerwał
się ze sznurka i w końcu utknął w gałęziach kasztana.
Kiedy zobaczył przez szparę pierwsze gwiazdy, wrócił na siennik. Nie był
głodny, ale zjadł chipsy z zapasów. Mężczyzna jak do tej pory nie wrócił. Eric
nie słyszał też żadnych kroków na górze.
Przed snem starał się myśleć o mamie. Uważał, że jest najpiękniejsza na
świecie. Uwielbiał, kiedy marszczyła nos, śmiejąc się wraz z nim albo tuliła go
do siebie.
Jego tata był policjantem.
On na pewno poradziłby sobie w tej sytuacji. Rozwaliłby deski jednym
kopnięciem, a potem aresztował tego milczącego mężczyznę.
Tata był tak silny, że bandytom nie udało się go zastrzelić. Eric pomyślał,
że powinien go naśladować. Tata na pewno nie bałby się, będąc na jego miejscu.
Tak jak Joe Montana, dodał w duchu. Wcale nie martwiło go to, że nie ma
swojego ulubionego plakatu. Wiedział, że Joe jest tutaj i stara się mu pomóc.
Raz jeszcze spojrzał w stronę okna. Stanowiło ono teraz szary kwadracik
na tle zupełnej czerni. Jutro będzie musiał znowu zająć się deskami. Być może [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Asimov, Isaac Trantorian Empire 02 The Stars Like Dust
     : Rice Craig Róśźe Pani Cherington
     : LE Modesitt Corean 02 Darknesses
     : Korona PóśÂ‚nocy tśÂ‚umaczenie nieoficjalne
     : br(4)
     : 292. Macomber Debbie Synowie PóśÂ‚nocy 01 Narzeczona dla brata
     : Cerise DeLand [Stanhope Challenge 02] Lady Featherstone's Fervent Affair (pdf)
     : Banks, Leanne Die Hudsons 01 Falsches Spiel wahre Le
     : Hassel_Sven_ _Krolestwo_Piekiel_ _Powstanie_warszawskie
     : Christie Agatha Noc i ciemnośÂ›ć‡
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dodatni.htw.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT