[ Pobierz całość w formacie PDF ]
by jej z tego przyszło? I tak nie zamierzał jej stąd wypuścić. - Nie. Nikt. Odpowiedz ta zadowoliła go, lecz nie okazał tego po sobie. _ Zwietnie poradziłaś sobie z tym jak na kogoś, kto nie był głodny i na ogół nie jada śniadań. _ Rozbawiony wskazał ruchem głowy jej pusty talerz. - Miałam większy apetyt, niż sądziłam przyznała ponuro. - Ja mam ogromny apetyt - rzekł stłumionym głosem. - Na ciebie. Poczuła na sobie lekkie dotknięcie warg. - Czy nigdy mnie nie pragnęłaś, Dani? Czy w ciągu tych dziesięciu lat ani razu nie pomyślałaś o naszych pocałunkach i rozpalonych ciałach? Delikatne muśnięcia jego ust odbierały jej zdolność myślenia, zdołała jednak wyszeptać: Parę razy. - A ja cały czas, dniem i nocą. Pamiętałem, że na pierwszych randkach nie całowałem cię, bo nie chciałem wystraszyć. Gdy to wreszcie zrobiłem, poczułem się jak w niebie, mimo że nie śmiałem otworzyć ust. Ale najcudowniejszy był dzień, kiedy po raz pierwszy językiem posmakowałem cię naprawdę. Jęczała cicho, co zachęciło go do dalszej akcji. Drażnił jej wargi, aż poddała się i zarzuciła mu ręce na szyję. Oddawała pocałunki, uczestnicząc wraz z nim w radości ponownego poznawania. - Podniecała mnie sama myśl o twoich pocałunach - mruknął. - Logan! - Nie udawaj zgorszonej. Powinnaś o tym wiedzieć. - Porządne dziewczyny nie myślą o takich sprawach. - Kłamiesz. Nie mogła powstrzymać śmiechu, wspominając wszystkie popołudnia, kiedy zamiast uczyć siet, rozmyślała o nie znanej męskości Logana. Zanurzył twarz między poły płaszcza i smakował językiem gładką skórę dekoltu. - Czy kiedykolwiek kochałaś się na kuchennym krześle zaraz po śniadaniu? - Nie - zaprzeczyła rozmarzonym głosem. - No więc, jeśli nie przestaniesz wiercić się na moich kolanach, zostaniesz do tego zmuszona. - Och! - krzyknęła, zrywając się gwałtownie. Jej policzki płonęły z gniewu i wstydu. - Nie. Ja ... - Chciałem cię tylko przestrzec - wstał i objął ją. - Nie mówiłem, że jest mi zle. - Rozumiem. - Odsunęła się od niego i próbowała udawać, że w pełni panuje nad sytuacją - Czy mam ci pomóc w zmywaniu? Z trudem stłumił śmiech, lecz przyjął pro pozycję równie poważnie, jak została wypowiedziana. - Byłbym ci wdzięczny. Dziękuję Kiedy uporali się z naczyniami, zaprowadził ją na górę do pokoju znajdującego się naprzeciw sypialni, w której spała. - To apartament gospodarza - oznajmił. Pokój był ogromny, z wielkim łóżkiem przy ścianie i niezliczonymi półkami, na których znajdował się sprzęt video, zestaw stereofoniczny i książki. Przed mosiężnym kominkiem w rogu pokoju stały dwa krzesła. Za oknami zajmującymi całą ścianę roztaczał się widok na pastwisko i las sosnowy. - Co sądzisz o tym pokoju? J ej wzrok przyciągnęła futrzana narzuta na łóżku. Musiała przyznać, że tak jak inne rzeczy w pokoju, zdradzała dobry gust właściciela. - Jest... bardzo ładny. - Czyżbym słyszał w twoim głosie wahanie? - Uśmiechnął się. - Nie, naprawdę mi się podoba. Tylko - zatoczyła ręką łuk - jest taki duży. - Został zaprojektowany na dwie osoby. - Widzę - odrzekła spokojnie. - Tu jest twój bagaż. - Podniósł dwie walizki. - Wyjąłem klucz z twej torebki, by otworzyć samochód. Kładę go z powrotem. - Dziękuję. - Tylko tyle mogła powiedzieć, biorąc torebkę i idąc za nim. Zostawił jej rzeczy w pokoju gościnnym. - Wydaje mi się, że w łazience niczego nie brakuje, lecz jeśli nie będziesz mogła czegoś znalezć, zawołaj mnie. - Dobrze. Miękki, gruby dywan pieścił jej bose stopy. Piersi nabrzmiały i sprawiały ból przy dotyku. Jej serce biło niespokojnie. A on zostawił ją samą. - Do diabła z nim i jego głupią grą - mruknęła do czterech ścian i poszła do łazienki. Gdy wezmie prysznic i ubierze si ę, powie mu wprost, co myśli o jego propozcyji, a potem wróci do Dallas. Lecz gdy weszła do łazienki, ujrzała ciężki kryształowy wazon wypełniony żółtymi rozkwitającymi pąkami róż. Obok leżała kartka: "Na twoim śpiącym ciele są niewiarygodnie wrażliwe miejsca." Ogarnęła ją fala gorąca. Spała nago, mając na sobie tylko wilgotny dół od bikini. Zniła o jego pocałunkach i pieszczotach. Czyżby te fantazje nie były snem, a rzeczywistością? Nawę zimny prysznic nie mógł jej orzezwić. Rozsądek nakazywał jej, żeby się ubrać i jak najszybciej stąd wyje- chać. Ale gdy spojrzała na kwiaty i kartkę, westchnęła i wiedziała już, że zostanie, choćby miała tego żałować do końca życia. Usiadła przed toalęką ubrana w stanik i figi. Zwiatła otaczające lustro sprzyjały robieniu makijażu. Zastanawiała się, ile kobiet, rozgrzanych i zadowolonych po nocy spędzonej z Loganem, przeglądało się w tym lustrze. Nie miała czasu na dalsze rozważania, bo nagle otworzyły się drzwi i wszedł uśmiechnięty Logan, ubrany tylko w slipy. Domyśliła się, że również brał prysznic. Miał wilgotną skórę i włosy. _ Powinieneś zapukać. - Odruchowo przykryła dłońmi ledwo mieszczące się w skąpym staniku piersi. _ Przepraszam. - Jego uśmiech mówił, że wyrzuty sumienia są ostatnią rzeczą, jaką w tej chwili odczuwa. - Tyle razy wyobrażałem sobie, że jesteśmy małżeństwem i ubieramy się razem, że wydawało mi się naturalne wejść bez pukania. Jednak w żadnym z moich marzeń nie próbowałaś się zakrywać. Na te słowa opuściła rękę i wzięła ołówek do brwi, chcąc rozpocząć makijaż. - Sądzę, że poważnie nurtuje cię pewien ukrywany problem psychologiczny. Widzę u ciebie wyrazną skłonność i upodobanie do zdejmowania ubrań i paradowania nago.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|