Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zdawało się wszystkim, że pogrążony w zadumie sachem nie dosłyszał pytania. Dopiero po
chwili podniósł swą posępną twarz i zaczął:
 Biały Ojciec władający z za Wielkiej Wody kanadyjską krainą, którego moi bracia
nazywają królem' Brytanii, nie poznał się na Proctorze powierzając mu naczelne dowództwo.
Straci na tym Kanada i Związek Oporu, Puma Gotowa do Skoku widzi jeszcze możliwość
zwycięstwa, ale Proctor nie pragnie rad Tecumseha, on nienawidzi mego narodu...  Sachem
przerwał patrząc ze smutkiem po twarzach, przyjaciół, po czym mówił dalej:  Niech moi
bracia zażądają posiedzenia Rady Starszych.
Może wspólnie przekonamy upartego wodza.
Generał Proctor nie chciał słuchać o żadnym posiedzeniu sztabu. Nawet wtedy, gdy
Amerykanie zajęli Detroit i przygotowywali się do szturmu ha Malden, najspokojniej w świecie
wydał rozkaz ewakuacji miasta. Wśród mieszkańców fortecy powstała panika. Jedni
spakowawszy swój dobytek na wozy uchodzili w okoliczne puszcze lub do pobliskich osad i
samotnych domów pionierów, inni uparli się pozostać na miejscu.
Ludwik Lavel proponował żonie, aby z rodziną Robertsów udała się na farmę
zaprzyjaznionych Morganów mieszkających niedaleko jeziora św. Klary. Spodziewając się
przybycia Roberta postanowiła nie opuszczać miasta i żadne argumenty nie mogły jej
przekonać o grożącym niebezpieczeństwie.
W połowie lipca Ludwik z ciężkim sercem pożegnał żonę i z wojskiem ruszył na północny
wschód. Słońce prażyło niemiłosiernie. Z trudem przedzierali się przez lesiste bezdroża wlokąc
armaty, tabory z amunicją i przeróżnym sprzętem.
Półtoratysięczną armię Kanadyjczyków osłaniał Tecumseh. Niewielu mu zostało
wojowników. Niektórzy wodzowie plemienni zrażeni niewłaściwym stosunkiem brytyjskiego
generała do Indian zerwali sojusz i odeszli do swoich siedzib. Przy Pumie Gotowej do Skoku
pozostali najwierniejsi: Saukowie i Foxowie Czarnego Jastrzębia, gromada Dakotów Wanety,
Kriksowie Menewy, bitne plemię Pawnisów dowodzone przez Okrągłego Kamienia,
Osedżowie z Wielkim Sokołem, Senecy Czarnej Strzały i parę mniej znacznych rodów i
szczepów. Szli ufni w siłę i moc swego sagamore, wierząc, że jeszcze szala zwycięstwa
przechyli siÄ™ na stronÄ™ sprzymierzonych wojsk.
Tecumseh spędzał bezsenne noce przy obozowych ogniskach. Gorycz rozsadzała mu piersi.
Rezygnacja z obrony Detroit i Malden była dlań bolesnym ciosem. Nie mógł zrozumieć
Anglików, a do Proctora czuł jawną niechęć i wstręt. Wpatrzony w tańczące języki ognia
przypominał sobie spalone przez Amerykanów wioski, stratowane pola kukurydzy,
zbezczeszczone zwłoki kobiet... Tyle lat poświęcił indiańskiej sprawie i oto teraz wznoszona
wysiłkiem niemal całego życia budowla rozlatywała się w drzazgi.
Co czynić? Jakie podjąć kroki, aby ratować plemiona przed zagładą? Wzburzony od nie
najlepszych myśli sachem przedsiębrał tysięczne plany. Wszystkie były kruche jak mika
Å‚uszczÄ…ca siÄ™ na skale.
W marszu i na postojach towarzyszyła Tecumsehowi Wodna Ptaszyna starając się łagodzić
jego bolesne przeżycia. Nie na wiele się zdało. W wychudłej twarzy Szawaneza
podkrążone
oczy płonęły dziwnym blaskiem. Wodzowie woleli schodzić mu z drogi Jedynie ojciec Rannej,
Ryszard Kos i Czarny JastrzÄ…b zasiadali u ogniska sachema.
Podczas wieczornych obozowisk, gdy wojsko zmęczone marszem przez dzikie wertepy
waliło się z nóg zasypiając, Ryszard łudził Zorzę i Niskuk nadzieją lepszych dni. Pewnego razu
Wodna Ptaszyna z wymuszonym uśmiechem rzekła:
· Czerwone Serce widzi sÅ‚oÅ„ce, gdy noc okrywa ziemiÄ™. To dobrze. Niskuk jednak
podobnie jak Tecumseh przeczuwa nieszczęście.
· Nie mów tak! Trzeba nam teraz hartu ducha  zaprotestowaÅ‚ Kos.
 Biały brat ma rację. Wodna Ptaszyna musi wytrwać, by spełnić swoje posłannictwo.
· Jakie?  spytaÅ‚a zaciekawiona Ranna Zorza.
· Nie wiesz?  zdziwiÅ‚a siÄ™ Niskuk.  Mój Tecumseh musi mieć syna.
Pod koniec lipca wojska Harrisona dopędziły uchodzących Anglików. Wysłany dla
rozpoznania sytuacji oddział Irokezów natarł na brytyjskie tyły. Znajdujący się w osłonie armii
Waneta ze swymi Dakotami przyjął uderzenie i po krótkiej walce rozproszył przeciwnika.
Gdy na spienionym mustangu zatrzymał się przed Pumą Gotową do Skoku wojownik
dakocki meldując o stoczonej potyczce, Tecumseh błyskawicznie podjął decyzję.
· Mój brat skÅ‚oni Proctora do caÅ‚onocnego marszu  zwróciÅ‚ siÄ™ do Kosa.  SkaczÄ…ca
Puma zatrzyma nieprzyjaciela.
· Nie możesz, Tecumsehu, stawić czoÅ‚a caÅ‚ej armii Harrisona. To szaleÅ„stwo.
· Wódz Szawanezów wie, co czyni.
 Nie wątpię  odparł Ryszard.  Ale boję się o ciebie...
Na ułamek sekundy złagodniało oblicze sachema.
· Tecumseh bÄ™dzie ostrożny  odparÅ‚ jakoÅ› miÄ™kko i dodaÅ‚:  Musimy upozorować
przyjęcie bitwy i oderwać się od przeciwnika.
· SÅ‚usznie.
 - Niech Czerwone Serce wezmie Utsanati'ego, on nawet nocÄ… poprowadzi wojska
najbezpieczniejszym szlakiem. Zabierz
też, bracie, Niskuk i Zorzę Ranną. Są tam!  wskazał ruchem głowy na jadące obok siebie
kobiety i ściskając dłoń Kosa dodał:  Wojska Proctora idą w kierunku Thames River, do-
pędzę was nad rzeką.
Rozjechali się każdy w swoją stronę. . Tecumseh przywołał wodzów i po krótkiej naradzie
podjął decyzję. W miejscu, gdzie u podnóża wysokopiennych drzew ciągnęły się gęste krzaki i
bujne chwasty, utkane stożkami skrzypów i wielkich paproci, wojownicy zajęli stanowiska, w
zupełnej ciszy oczekując nadejścia nieprzyjaciela. Spośród poszumu wiatru, z ptasich
pogwizdywań i śpiewów łowili szmery i odgłosy płynące z boru.
Bezszelestnie niczym duchy, z bronią gotową do strzału i czujnie rozglądając się, wyłonili się
nagle piesi zwiadowcy Irokezów. Przed ławą gęstego poszycia stanęli. Było ich dziesięciu.
Włosy upięte w grzebień biegnący od czoła do tyłu zdobiły im pióra. Twarze i obnażone do
pasa torsy pomalowani falistymi liniami czerni i purpury tworzyły z tych ludzi niesamowite
zjawy.
Nie zauważywszy nic, zanurzyli się w zarośla. Zręcznie omijali gałęzie i stąpali tak, że nie
zaszeleściło nawet leśne runo. Gdy zieleń zakryła ich sylwetki, kilkunastu wojowników Ska-
czącej Pumy poszło za nimi.
Długo czekano, nim z głębi puszczy zaczęły dochodzić odgłosy armii. Wreszcie wśród pni
pojawiła się maszerująca piechota, za nią konie ciągnące lawety i jeszcze, dalej pomiędzy
drzewami zamajaczyli jezdzcy.
W zaroślach niespodziewanie zatrzeszczały kościane grzechotki. Wojownicy Tecumseha
bez wojennych okrzyków podnieśli strzelby i łuki. W lesie zadudniło od grzmotów wystrzałów.
Lawina kul i pierzastych strzał uderzyła w Amerykanów paraliżując ich lękiem. Kwiczały
trafione konie, jęcząc wili się na ziemi ranni. Zaraz druga salwa wstrząsnęła puszczą. Amery-
kanie w nieładzie rozbiegli się szukając ukrycia za pniami i w nierównościach terenu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Carpenter Leonard Conan Tom 49 Conan Bohater
     : 28. Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik Tom 28 Sekret alchemika Sędziwoja
     : Jerzy Janicki & Andrzej Mularczyk Dom Tom III
     : Moorcock_Michael_ _Znikajaca_Wieza_ _Sagi_o_Elryku_Tom_V
     : Liu Marjorie M. Maxime Kiss Tom 3 Dziki Płomień
     : Roberts Nora MacGregors 6 Rebelia_ tom_ 1
     : Susan Sontag Odrodzona. Dzienniki. tom 1
     : Mercedes Lackey & Larry Dixon Cykl Heroldowie z Valdemaru (02) Trylogia wojen magÄ‚Å‚w (2) Biały Gryf
     : Ĺťuławski Jerzy Trylogia księżycowa 01. Na Srebrnym Globie
     : Flash Budowanie SzablonÄ‚Å‚w Obiekty Generatora
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT