[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stronę palmy. Chudy Norris! dokończył Jupiter, wychodząc zza pnia. Chudemu opadła szczęka ze zdumienia. Kiedy ruszyli ku niemu wykręcił się na pięcie i dał nura w gęste krzaki wokół pawilonu. Za nim, Drugi! krzyknął Jupiter. Pete rzucił się za Skinnerem, klucząc między palmami i krzewami hibiskusa. Jupiter ocenił, że nie ma teraz szans dogonić Chudego. Przeanalizował błyskawicznie sytuację i stwierdził, że Chudy musi okrążyć dużym łukiem basen kąpielowy, by dostać się do głównego wyjścia, jedynej drogi ucieczki z terenu motelu. Pete blokuje tyły, Jupe musi więc postarać się zabiec mu drogę. Ruszył biegiem prosto na basen. Dopadł tarasu koktajlowego i sapiąc skierował się na zielony beton otaczający basen. Biegł, wpatrując się w krzaki po drugiej stronie wody i nie zobaczył stojącego na wprost niego pana Marechala. Och! krzyknął wpadając na niego. Jupiter! Co ty wyczyniasz, na Boga! Czy to są twoje metody detektywistyczne? Chcesz mnie stratować? Przepraszam dyszał Jupiter ale właśnie złapaliśmy Skinnera Norrisa na włamywaniu się do pana pawilonu! Pete go ściga, a ja usiłowałem przeciąć mu drogę. To ten chłopiec, który ma jeden z obrazów Jonasza Camerona? Tak, proszę pana. Jeśli Pete... W tym momencie ukazał się Pete. Szedł ze zwieszoną głową, od strony głównego wejścia. Uciekł powiedział. Co za pech! Pan Marechal zmarszczył czoło. Czego on mógł szukać w moim pawilonie? Czy są tam rzeczy, które odzyskaliśmy? zapytał Jupiter. Rzeczy Jonasza Camerona? Tak, ale która z nich mogłaby zachęcić młodego Norrisa? Wypchana sowa? Noże i widelce? Lornetka? pan Marechal spojrzał w stronę tarasu. Zdaje się, że pani hrabina chce, żebyśmy podeszli. Bardzo ją martwią te dziwne komplikacje. Hrabina siedziała przy stoliku na tarasie koktajlowym. Kiedy podeszli, pan Marechal zdał jej krótką relację z nieudanego pościgu za Norrisem i poprosił chłopców, żeby usiedli przy stoliku. Ale nie przyszliście tu chyba, by uganiać się za tym chudzielcem. Co was sprowadza? Proszę nam pozwolić pracować dalej nad tym przypadkiem wyrwał się Pete. Bardzo bym chciał, chłopcy, ale... Przeprowadziliśmy pewne rozumowanie powiedział Jupiter spiesznie. Wyjaśnił następnie, jak doszli do wniosku, że Jonasz musiał mieć coś cennego. Ktoś wiedział o tym, że obrazy, które przepadły, mają jakieś istotne znaczenie i że ostatnie słowa zmarłego zawierały jakąś ważną wiadomość. Jest także możliwe mówił Jupiter że Jonasz Cameron był bardzo dobrym malarzem, jego obrazy mają dużą wartość i De Groot wie o tym. Fakt, że pozostawił dla kogoś wiadomość, skłania jednak do koncepcji, że Jonasz był w jakimś gangu i ukrył cenny łup lub jakiś przemycony skarb. Gangu? zapytał Marechal. Masz na myśli przestępców? Brat pani hrabiny? Niedorzeczność! A jednak powiedziała hrabina z namysłem ten De Groot szuka czegoś. Wydaje się być niebezpiecznym osobnikiem. Jonasz mógł być nieświadomą ofiarą oszustów zasugerował Jupiter. Hmm zadumał się pan Marechal Jonasz był bardzo ekscentrycznym człowiekiem. Być może dogrzebaliście się istotnie jakiejś ciemnej sprawy. Jeśli tak, jest to tym bardziej niebezpieczne i stanowi zadanie dla policji. Ale proszę pana zaprotestował Jupiter my możemy pomóc. Nie ma mowy. Przykro mi, chłopcy. Nie pozwolę, żebyście się dłużej narażali. Do widzenia. Pete i Jupiter podnieśli się wolno i opuścili taras. Tym razem naprawdę ponieśli fiasko! ROZDZIAA 13 Nieoczekiwany atak Jupiter i Pete przeszli wolno przez wytworny hol motelu i skierowali się do swych rowerów. Zgnębieni nie zauważyli, że stojący w drzwiach wejściowych portier opuścił swe stanowisko i idzie za nimi. Kiedy Jupiter wsiadł na rower, poczuł czyjąś rękę na ramieniu. Drgnął i obrócił się szybko. Zobaczył portiera. Wy dwaj jesteście detektywami? zapytał tamten. Pete zrzucił pychę z serca: Nooo... Mówcie, chłopcy! Tak czy nie? T-tak, proszę pana wyjąkał Jupe. Więc chodzcie ze mną. Pospieszcie się. Spojrzeli na siebie bezradnie i potulnie wrócili z portierem do holu. Wysoki recepcjonista obserwował ich z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, a chłopcy hotelowi patrzyli na nich z każdego wyjścia. O co chodzi? Portier wprowadził ich do małego saloniku i zamknął za nimi drzwi. W saloniku siedziała hrabina. Była sama. Musiałam zobaczyć się z wami powiedziała z uśmiechem. Nie mogłam znieść
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|