Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spotkanie.
Typowe dla niego, westchnęła. Niebawem się dowie.
BRAZYLIJSKI MAGNAT 155
Może lepiej, że porozmawiają na neutralnym gruncie,
a nie w jej mieszkaniu lub w Sussex.
Podniosła słuchawkę i zadzwoniła do kapitana samo-
lotu. Powiedziała mu, że będzie gotowa jutro o czwartej
po południu. Dopiero kiedy odłożyła ją z powrotem,
uzmysłowiła sobie, że nie zapytała, dokąd polecą.
Lot był do Normandii.
Araminta siedziała w luksusowym, skórzanym fotelu
i zastanawiała się, dlaczego chciał się z nią spotkać
w miejscu, w którym najpewniej zostało poczęte ich
dziecko. To było zbyt okrutne, skoro zmienił zdanie co
do małżeństwa i nie chciał niczego więcej poza cywili-
zowanymi stosunkami.
Westchnęła i wypiła łyk wody mineralnej, którą
podał jej steward. Spojrzała w dół na Kanał Angielski,
nad którym właśnie przelatywali. Przynajmniej sytuacja
będzie jasna. Nie będzie już żadnej nadziei, żadnej
iluzji, żadnego miejsca na żal.
Victor mówił o małżeństwie z poczucia obowiązku
i niczego więcej. Po prostu znalazł praktyczne roz-
wiÄ…zanie.
Po pewnym czasie samolot zaczął obniżać lot i po
chwili wylÄ…dowali na lotnisku w Deauville. Araminta
zabrała swój niewielki bagaż, nie miała bowiem zamia-
ru zostawać dłużej niż jedną noc. Wysiadła z samolotu.
Zdumiona i rozczarowana stwierdziła, że Victor nie
wyszedł jej na spotkanie. Czekał na nią ten sam szofer,
który woził ich w Londynie. Ukryła żal i uśmiechnęła
siÄ™ do niego.
156 FIONA HOOD-STEWART
Zaledwie po pół godzinie jazdy uprzytomniła sobie,
że nie jadą do zabytkowego miasteczka Falaise, tylko do
ślicznego zameczku, gdzie Victor zabrał ją kiedyś, by
pokazać konie.
Samochód zatrzymał się przed frontowym wejściem.
Szofer otworzył jej drzwi i zabrał bagaż. W okazałych
drzwiach powitała ją gospodyni i zaprosiła do środka.
Araminta rozejrzała się po uroczym wnętrzu. Hol wyło-
żony był czarno-białym marmurem. Stał w nim stół
z okresu Ludwika XVI z przepięknymi kwiatami, a na
suficie wisiał dziewiętnastowieczny żyrandol.
Dlaczego zaprosił ją tutaj?  dziwiła się, idąc po
szerokich schodach za gospodyniÄ…. I gdzie jest Victor?
To był znak, że jest bardzo zajęty i będzie chciał skrócić
rozmowÄ™ do minimum.
Gospodyni, siwowłosa kobieta z miłym uśmiechem
na twarzy, wprowadziła ją do salonu urządzonego w sty-
lu francuskim.
Sypialnia również była urocza. Na środku szerokiego
łoża leżała duża paczka. Zaintrygowana, ze zmarsz-
czonymi brwiami, podeszła do niej. Co to miało zna-
czyć? Wzięła do ręki kopertę, na której napisane było jej
nazwisko, i otworzyła.
Oczekuję Cię o ósmej na dole. Obiad będzie uro-
czysty.
Victor
Cóż. Araminta rzuciła list na nocny stolik. Jest
bardzo oszczędny w słowach. Jak mogła się spodzie-
BRAZYLIJSKI MAGNAT 157
wać, że w dniu jej przyjazdu wyda uroczysty obiad?
Mógł ją przynajmniej uprzedzić. Nawet nie ma się w co
ubrać.
Wściekła na Victora spojrzała ponownie na pudło
leżące na łóżku. Po chwili wahania otworzyła je. Ku jej
zdumieniu w środku znajdowała się czarno-srebrna
suknia. Przyłożyła ją do siebie i stwierdziła, że jest
śliczna i będzie znakomicie na niej leżała. Oprócz
sukni znalazła pasujące do niej satynowe pantofle i od-
powiedniÄ… torebkÄ™.
%7łe też o wszystkim pomyślał, dziwiła się. Ale nie
potrzebuje tego wszystkiego. Po prostu założy spodnie
i żakiet.
Westchnęła głęboko i sfrustrowana usiadła na łóżku.
Spojrzała na zegarek. Była już prawie siódma. Poszła
do łazienki wziąć prysznic. Spojrzała na siebie w lustrze
i spostrzegła, że jej ciało zaokrągliło się i figura stała
się bardziej kobieca. Uśmiechnęła się, myśląc o dziecku
rozwijajÄ…cym siÄ™ w jej brzuchu.
Godzinę pózniej Victor niespokojnie przemierzał
hol, spoglÄ…dajÄ…c co chwila na zegarek. Z wybiciem
ósmej Araminta zaczęła schodzić na dół po wspaniałych
schodach. Miała na sobie wytworną suknię, która leżała
doskonale. W ręku trzymała małą, wieczorową torebkę.
Lekki makijaż podkreślał jej delikatne rysy twarzy,
a włosy błyszczały niczym jedwab.
Victor wstrzymał oddech, tak była piękna i eleganc-
ka. Z trudem się opanował, żeby nie podbiec do niej i nie
chwycić jej w objęcia. Była to matka jego dziecka,
kobieta, którą kochał i której potrzebował.
158 FIONA HOOD-STEWART
Araminta stanęła wreszcie na marmurowej posadzce
holu. Victor podszedł do niej i ku jej zdziwieniu pocało-
wał ją w rękę. Był niewiarygodnie przystojny. Nic
dziwnego, że zmienił zdanie co do ślubu.
 Dobry wieczór  powiedział oficjalnie.  Witaj
w Château d Ambrumenil.
 Dobry wieczór  odpowiedziała, mając nadzieję,
że nie wyczuł w jej głosie zdenerwowania.
 Wejdz. Czy mogę przygotować ci lekkiego drin-
ka?  spytał, wskazując salon.
 To bardzo miłe z twojej strony, dziękuję  od-
powiedziała z uśmiechem i rozejrzała się za innymi
gośćmi. Nikogo jeszcze nie było. Przyszła pierwsza.
Victor przygotował dwa drinki.
 Proszę, usiądz  powiedział, wręczając jej kieliszek.
 Dziękuję  mruknęła i przysiadła na brzegu fotela.
 Widzę, że suknia doskonale na ciebie pasuje.
 Popatrzył na nią uważnie, aż oblała się rumieńcem.
 Tak, to było miłe z twojej strony. Nie miałam
pojęcia, że zaplanowałeś oficjalny obiad. Ilu będzie
gości?
 Dwoje.
 Och.
 Czy miałaś dobry lot?
 Doskonały, dziękuję.  To była straszna rozmowa.
Zupełnie jak z kimś obcym.
 Obiad będzie podany za dziesięć minut.
 Tak? A co z gośćmi?
 Araminto, powiedziałem ci, że będą tylko dwie
osoby.
BRAZYLIJSKI MAGNAT 159
 Co masz na myśli?  spytała nerwowo.
 Mam na myśli to, że będziemy tylko ty i ja, moja
droga.
 Och, ale z pewnością...
 Uważam, że mamy wiele rzeczy do omówienia
 kontynuował.
 Nie sądzę. Chyba powiedzieliśmy sobie wszystko.
I prawdę mówiąc, nie mam pojęcia, dlaczego zaprosiłeś
mnie tutaj.
 Nie wiesz? Według mnie nawet nie zaczęliśmy
jeszcze rozmowy, querida.
 Victorze, czy to jakiś żart? Jeśli tak, to niezbyt
fortunny.  Araminta powiedziała to tonem, jakim za-
zwyczaj posługiwała się lady Drusilla.
 %7łart? Wcale nie. Musimy spojrzeć prawdzie
w oczy, Araminto  powiedział Victor, biorąc ją za rękę.
 Nie wiem, o czym mówisz. Ostatnim razem wszyst-
ko zostało wyjaśnione.
 Zapomnij o naszym ostatnim spotkaniu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : 070.Darcy Emma Testament z Brazylii
     : Dawn Stewardson Pokochać wroga
     : MySerbianWolf
     : Jednakowe sśÂ‚owo dla was i dla nas
     : AVM585 Ver853858553211
     : Stableford, Brian Man in a Cage
     : 0132. Goldrick Emma Wdowi grosz
     : Farmer, Philip Jose World of Tiers 01 The Maker of Universes
     : Eric Flint Grantville Gazette Volume 1
     : Cabot Meg Papla 01
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tomjaks.xlx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT