Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jednego z jeńców z żądaniem natychmiastowego poddania się. Jednak, jak mi pózniej
przekazał, Hoojanie nie chcieli wierzyć w to, co im opowiedział. Zebrali się na skraju
płaskowyżu i zaczęli wysyłać ku nam żałośnie nieskuteczne strzały.
W odpowiedzi kazałem pięciu felukom ostrzelać ich z dział. Usłyszawszy przerażające
huki, zobaczywszy dym i lądujące wokół nich żelazne kule Hoojanie czym prędzej
wzięli nogi za pas. Wyszedłem na brzeg na czele dwustu czerwonych wojowników
i poprowadziłem ich ku przeciwległemu stokowi wzgórza, gdzie znajdowało się
wejście do prowadzącego na szczyt tunelu. Napotkaliśmy tam na opór, jednak dość
słaby i wystarczyła jedna salwa, aby odcinający nam drogę wojownicy pospiesznie się
wycofali. Weszliśmy na płaskowyż i tam znów musieliśmy walczyć. W końcu resztki
bandy Hooji złożyły broń i oddały się w nasze ręce.
Juag oczywiście uczestniczył w tym wszystkim. Natychmiast jemu i jego plemieniu
zwróciłem wzgórze, które zamieszkiwali przez niezliczone wieki, dopóki nie zostało
im zabrane przez Hooje i jego bandę. Nadałem wyspie status królestwa, a Juaga
mianowałem królem. Zanim odpłynęliśmy, poszedłem zabierając Juaga ze sobą, do
Gr-gr-gr, wodza ludzi-goryli. We trzech przygotowaliśmy zbiór zasad, które pozwolą
obu rasom żyć na wyspie w pokoju i harmonii. Gr-gr-gr poprosił mnie, abym wziął
do Sari jego syna, by mógł on poznać nasz sposób życia i rozwinąć swe umiejętności.
Oczywiście chętnie się zgodziłem. Ludzie-goryle przy naszej pomocy mają szansę stać
siÄ™ najlepszymi rolnikami na Pellucidarze.
Wróciwszy na statek dowiedziałem się, że jeden z wyspiarzy z plemienia Juaga wrócił
właśnie z kontynentu z wiadomością o ogromnej armii, która zjawiła się w Krainie
108
Straszliwego Cienia i zagraża àurii. RozkazaÅ‚em pospiesznie podnosić kotwice i czym
prędzej wyruszyliśmy ku kontynentowi, do którego dopłynęliśmy po krótkiej i łatwej
podróży.
Stojąc na przednim pokładzie  Amoz nieustannie obserwowałem ląd przez lunetę
Perry ego. Gdy zbliżyliśmy się na tyle, aby rzeczywiście można było coś przez nią
zobaczyć, dostrzegłem wielką masę wojowników, otaczającą szczelnym pierścieniem
wioskÄ™ Goorka, wodza àurian. W miarÄ™ zbliżania siÄ™ widziaÅ‚em coraz wiÄ™cej
szczegółów, między innymi liczne flagi i proporce, powiewające nad oblegającą armią.
Zawołałem Perry ego i przekazałem mu lunetę.
 Ghak z Sari  powiedziałem.
Perry podniósł lunetę do oka, patrzył przez chwilę, a potem odwrócił się do mnie
z uśmiechem.
 Czerwień, biel i błękit, kolory Imperium  powiedział.  To rzeczywiście jest
armia Waszej Wysokości.
Wkrótce stało się jasne, że na lądzie nas zauważono, gdyż wzdłuż plaży zebrała
się duża grupa obserwujących nas wojowników. Dzięki niewielkiemu zanurzeniu
feluk mogliśmy rzucić kotwice w bardzo niewielkiej odległości od brzegu. Wśród
obserwujących był również Ghak, który, jak widziałem przez lunetę, patrzył na nas
z pełnym niedowierzania zdumieniem. Potem mi powiedział, że flota prezentowała się
tak wspaniale, iż, zauważywszy nas, z trudem uwierzył świadectwu własnych oczu.
Chcąc nadać naszemu spotkaniu odpowiednią oprawę, rozkazałem, aby z każdej
feluki wystrzelono na cześć Jego Wysokości Ghaka, króla Sari, salwę z dwudziestu
jeden strzelb. Niektórzy z wyznaczonych co salutu wojowników posunęli się w swym
entuzjazmie tak daleko, że załadowali broń nie tylko prochem, ale również kulami. Na
szczęście mieli dostatecznie dużo rozsądku, by mierzyć w morze, więc nikomu nie stało
się nic złego. Potem zeszliśmy na ląd  a było to dosyć uciążliwe i długotrwałe, gdyż
każda fełuka miała na pokładzie tylko jedno niewielkie czółno.
Od Ghaka dowiedziaÅ‚em siÄ™, że Goork, wódz àurian potraktowaÅ‚ ich bardzo
wyniośle, a posłańcowi Ghaka odpowiedział, że nic o mnie nie słyszał i że nic go
nie obchodzę. Myślę, że widok naszej floty i odgłosy wystrzałów przywróciły mu
jednak zdrowy rozsądek, gdyż wkrótce po naszym zejściu na ląd zjawili się posłowie,
zapraszając mnie w jego imieniu do złożenia wizyty w wiosce. Gdy się tam udałem,
Goork przeprosił mnie za przyjęcie, z jakim spotkałem się podczas mojej poprzedniej
tutaj wizyty. Bardzo też chętnie przysiągł wierność Imperium i w zamian otrzymał tytuł
króla.
PozostaliÅ›my w àurii tylko tyle czasu, ile byÅ‚o potrzebne na przygotowanie traktatu
z Goorkiem, w którym między innymi zobowiązywał się on do wyposażenia armii
imperialnej w tysiąc lidi wraz z jezdzcami. Wyruszyły one do Sari z Ghakiem, drogą
lądową, podczas gdy flota pożeglowała w stronę ujścia rzeki, od którego Dian, Juag i ja
zostaliśmy odepchnięci przez huragan.
109
Podróż minęła spokojnie. Z łatwością odnalezliśmy rzekę, a potem popłynęliśmy nią
wiele mil w górę, po drodze podziwiając rozciągające się po obu jej stronach piękne,
bogate równiny. Gdy rzeka przestała być żeglowna, zeszliśmy na ląd, zostawiając na
felukach tylko wartowników i ostatni odcinek drogi do Sari przeszliśmy na piechotę.
Armia Ghaka wkroczyła do Sari w jakiś czas po nas. W jej skład wchodzili wojownicy
ze wszystkich plemion, które pierwotnie tworzyły federacje, co dowodziło jak wielkim
powodzeniem zakończyły się wysiłki Ghaka, zmierzające do odbudowania Imperium.
Wraz z armiÄ… przybyÅ‚o tysiÄ…c lidi z àurii.
Rada Królów postanowiła, że powinniśmy natychmiast rozpocząć działania
przeciwko Maharom. Przedstawiłem im plan kampanii, który został przez wszystkich
entuzjastycznie zaakceptowany. Zgodnie z jego założeniami natychmiast wysłałem do
naszych statków pięćdziesiąt lidi z rozkazem dostarczenia do Sari pięćdziesięciu dział.
Rozkazałem również, aby flota nie zwlekając wyruszyła do Anorok i zabrawszy stamtąd
wyprodukowaną w czasie ich nieobecności broń i amunicje oraz uzupełniwszy załogi,
popłynęła wzdłuż wybrzeża w poszukiwaniu przejścia na śródlądowe morze, w pobliżu
którego leży Phutra, skryte pod ziemią miasto Mahar.
Byłem pewien, że to morze łączy się z Lural Az wielką i nadającą się do żeglugi rzeką
i że jeżeli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, flota dotrze do Phutry równie szybko
jak siły lądowe.
Wreszcie ogromna armia wymaszerowała. Byli w niej wojownicy z każdego
z sfederowanych królestw. Wszyscy uzbrojeni w łuki i strzały lub strzelby, gdyż w skład
sił lądowych zostali włączeni niemal wszyscy Mezopi, poza tymi nielicznymi, którzy
byli niezbędni do obsadzenia feluk. Swe siły zbrojne podzieliłem na dywizje, pułki,
bataliony, kompanie, a nawet plutony i drużyny. Wyznaczyłem również odpowiednią
ilość oficerów i podoficerów. Podczas długiego przemarszu było dość czasu, aby poznali
i opanowali swoje obowiązki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Anne Rice Nowe Kroniki WampirÄ‚Å‚w Wampir Vittorio
     : Edgar Allan Poe Collected Works of Poe Volume 2 The Raven Edition
     : Edgar Allan Poe The Murders In the Rue Morgue and Other Stories
     : Rice Craig Róşe Pani Cherington
     : Burroughs Edgar Rice Tarzan 07 Ludzie z pieczar
     : Burroughs Edgar Rice 9.Tarzan i złoty lew
     : Faber Gustav Merowingowie
     : Williams_Cathy_Rezydencja_w_Szkocji
     : James Axler Deathlands 021 The Twilight Children
     : Barbara Frale Templariusze i caśÂ‚un turyśÂ„ski
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • numervin.keep.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT