[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zmierzchem, myśli: wszystko prócz krzywdy i wstydu jest daremne, nasycenie zmysłów nie zaspokaja pożądania, z pragnienia osiągniętego rodzi się sto nowych, jątrzących, czyny zrodzone z najczystszych pragnień dogorywają w hańbie, może w ogóle nie ma czystych pragnień? potrzeba gwałtu i okrucieństwa targają naturą człowieka, człowiek przed nimi ucieka, ucieka od samotności, boi się jej i wstydzi, potem w stadzie, silny i szalony, zadaje i szerzy gwałt, jest ślepy, jest głuchy, ale jest silny, ponieważ jest szalony, aż przychodzi chwila przebudzenia i wówczas człowiek znów zostaje sam, tylko o całą zbrodniczość opętania bardziej niż przedtem samotny i w tym osamotnieniu ostatecznym, w więzieniu ciała i myśli, poczyna szukać ratunku, jednak daremnie go szuka, daremnie czepia się cieni ocalenia, tylko w gwałcie potrafi się zatracić, w gwałcie już odartym ze złudzeń, nagim i ciemnym jak nienawiść, to mógł myśleć jadąc samotny wśród puszczy ogarnianej pierwszymi cieniami zmierzchu, a jeśli się zdarzyło, iż spojrzał w pewnej chwili na swoje dłonie, wówczas musiał myśleć: te dłonie były dłońmi mordercy, czymże jest ślepa wiara i w ogóle wiara wobec dłoni, które są dłońmi mordercy, teraz potrafiąc tylko rozkosz wydzierać z uległych ciał, tylko rozkosz potrafiąc brać i dawać, bowiem kiedy wszystko zawodzi, zostaje żądza, ona jedna, nie miłość i nie wierność, tylko żądza, przyjaciółka samotnych, czujna i poszukująca, wierna nawet we śnie, nigdy nie nasycona, z nią i przez nią idzie się na dno, więc po co uciekać, jeśli uciec nie można?, i myślał dalej: uciekłem, ponieważ nad pewność posiadania silniej mnie pociąga niepewność poszukiwań, wczoraj, pozawczoraj, dzisiaj i zawsze kusiły mnie i wciąż kuszą niewiadome obszary czasu i przestrzeni, jakie się przede mną mogą otworzyć i jakie się niekiedy przede mną otwierają, one mnie niecierpliwie i nagląco wabią, ponieważ mogą zawierać w sobie wszystko, wiem, że kresem oczekiwań jest rozczarowanie, ale przecież, choćby złudny, wolę cień nadziei od jej nieuchronnej śmierci, każda zdobycz jest grobem nadziei, każde osiągnięcie jest grobem nadziei, czas zazdrośnie się zacieśnia wokół wszelkiego posiadania, tylko pragnienia, jakkolwiek i one muszą ulec zniszczeniu, użyczają nocom i dniom swobodniejszego oddechu, wszystko to wiem, znam ciężar tej wiedzy, jest ciężka jak góra kamieni i równie jak ona jałowa, jedzmy dalej, może się coś stanie, tak myśląc jego myślami leżałem z głową wspartą o ramię, aż naraz, zgubiwszy się w jego myślach i nie widząc go, ponieważ nagle stało się dokoła mnie ciemno, podniosłem się, chwilę klęczałem zagubiony w ciemnościach i jeśli czegokolwiek w tej chwili pragnąłem, to tego jedynie, żeby był przy mnie i przed strachem, samotnością i wszystkimi moimi splątanymi myślami obronił mnie swoim ciałem, pamiętam, powiedziałem klęcząc w ciemnościach na głos: możesz ze mną zrobić wszystko, co chcesz, cokolwiek zrobisz, będzie mi to miłe, potem jechałem ciemną puszczą, już nie znałem ani jego myśli, ani własnych nie miałem prócz naglącego pragnienia, aby mnie wziął w ramiona i przed strachem, zagubieniem i samotnością obronił swoimi ramionami, nagle znalazłem się na skraju puszczy, za mną, tuż przy moich ramionach, stała nieruchoma i milcząca ściana mroku, przede mną, w dole, biała rosa szkliła się na łąkach na podobieństwo szeroko rozlanego jeziora, ale tam również trwały ciemności i wszystko, co było życiem, wydawało się w nich zatopione, i dopiero gdy podniosłem głowę, ujrzałem bardzo wysoko ponad sobą czarne niebo pełne kruchych gwiazd, wówczas, wciąż ogarnięty natarczywą tęsknotą za jego ciałem i za rozkoszą, którą sobie sprawiając i mnie ją zadawał, sięgnąłem po róg, który miałem przewieszony przez plecy, i myśląc, że się chcę znalezć w jego mocnych ramionach i o wszystkim zapomnieć prócz
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|