Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Widziałam... tak, dwa razy widziałam.
 I nie chciałaś więcej patrzyć na niego?
 Nie, bo on mi okropne chwile przypomina: widziałam go po raz
pierwszy na dzień przed śmiercią Cypriana, a potem widziałam znowu,
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
119
gdy Bazyli rzeczy twoje odwiózł i gdzie ty byłeś, słowa powiedzieć
nam nie umiał. Od tego czasu mam wstręt do tego malowidła, bo dziw-
ne usposobienie moje! Ja, co tak lubię smutkiem na rozrywkę się ba-
wić, od rzeczywistej boleści uciekam.
 Jednak to piękny obraz, Ludwinko?
 Piękny jak niepodobieństwo!...
 Czemu niepodobieństwo, Ludwinko? takie kobiety są, Cyprian to
mówił i ja taką znam.
 Być może, Beniaminku, chciałam powiedzieć tylko, że nie taka
kobieta, lecz taka chwila w życiu jest niepodobieństwem.
 Bluznierstwo! Bluznierstwo!  zawołałem, pocieszony tą marną
słabych i złamanych ludzi pociechą, że mogą w drugich odpierać swoje
własne myśli i obawy.  Taka chwila jest koniecznością, bo jest szczę-
ściem i udoskonaleniem.
 Ja myślałam, bracie, że w takiej chwili człowiek by świata i Boga
zapomniał, więc mu Bóg dobry chwil takich nie daje.
 Otóż to znowu! Szlachetność stoicka, wyrzeczenie się i zaparcie 
to twoje cnoty, Ludwinko. Najpewniej zdaje ci się, że dlatego tak nisko
upadłem, bom ich nie miał. No, proszę, to wyśmienite doprawdy!  bez
wszelkiego dobra człowiek dopiero najlepszym być może, a szczęście
to grzech  zastanów się przecie, Ludwinko. Gdybym ja spotkał i miał
na całe życie taką kobietę, czy ja bym przez to co złego innym ludziom
zrobił? czy ja bym nie był szczęśliwy?  a szczęście czyż mi się nie
należy? Szczęście!... Ludwinko, Ludwinko! Gdyby ona tu przyszła do
mnie, gdybyśmy oboje pomyłkę naszą uznali i zaczęli życie inne, spo-
kojne jak ten ubogi domek nasz, dobroczynne jak dzień z życia matki
naszej wzięty  gdyby jej serce miłością tchnęło dokoła, jej słowo w
piękność zaczarowało ten świstek maleńki...  to cóż? Czy ci się zdaje,
że ja bym był taki zły, jak jestem, taki zawzięty i zazdrosny, iż gdy
wspomnę sobie nawet, jak to patrzą okropnie zabitego zrenice, to się
nie lękam ich, tylko powtarzam wściekły: już ona więcej nie powie:
 lubię twoje czarne oczy . Wszak prawda, Ludwinko?  gdyby ona mię
kochała tak, jak obraz kocha, ja byłbym dobry, użyteczny  nie straszy-
łbym cię już nigdy...
Ludwinka cichymi łzami płakała.
 Czemużby ciebie kochać nie miano?  rzekła nareszcie  młody
jesteś, piękny jeszcze i ty byś tak kochał przecie?
Zamyśliłem się  w zamyśleniu zwijałem ciągle i rozwijałem ową
ćwiartkę papieru, na której był suchymi farbami mój Tobiasz zrobiony.
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
120
Po długiej chwili milczenia Ludwinka się zbliżyła i chcąc może o czym
innym zacząć rozmowę:
 Co to trzymasz w ręku?  spytała mię. Ja spojrzałem, bom już był
zapomniał, że coś trzymałem nawet.
 Ach! to obrazek, który dziś rano w książkach znalazłem.
 Ostrożnie, bo go zepsujesz  patrz, już się miasto zatarło, a to ob-
razek dobrej wróżby dla ciebie, Beniaminku. Siedmiu oblubieńców
miała Sara, siedmiu śmiercią pomarło, lecz ten jej się dostał, który ją
miłością bożą i czystą pokochał.
 Prawdę mówisz, Ludwinko  ukochać tylko i nie wątpić.
W nocy napisałem list do Aspazji...
 Matka mi umarła  mówiłem jej  cierpię okropnie; ale matka
przebaczyła mi przed śmiercią  ja tobie przebaczyć muszę  nie, nie
przebaczyć Aspazjo, lecz powiedzieć ci, że dziś lepszy jestem, mój
gniew pod tchnieniem ust macierzyńskich w łzy się rozpłynął, moje
przekleństwa od jej błogosławieństw zaniemiały, moja nienawiść przed
jej miłością z duszy ustąpiła. Gdym cię opuścił, Aspazjo, przez czas
bardzo długi wspomnieć o tobie nie mogłem, tak mi się zaraz z całą
okropnością swoją wracała ostatnia chwila naszego rozstania; wtedy
odżywałem ją we wszystkich jej przejściach, wtedy zdawało mi się, że
gdybym cię był ujrzał, to bym cię musiał zabić, chociaż wówczas nie
zabiłem, wtedy znów mię napadało szaleństwo i ogarniała wściekłość
bezrozumna. Dziwna rzecz! Z pięciu lat przeszło, któreśmy razem spę-
dzili, nie mogłem innego wydobyć wspomnienia, tylko owo najgorsze
wspomnienie  dzisiaj już tak nie jest, dzisiaj widziałem twój obraz 
wszak pamiętasz? Obraz, który był pierwszym pośrednikiem między
nami, który mi zwiastował ciebie. Otóż ja, widząc go, doznałem gwał-
townego wzruszenia, tysiąca sprzecznych wrażeń  jednak, Aspazjo,
wierz mi na pamięć mej matki, żadne nie było nienawistnym wraże-
niem. Aspazjo! Mnie przy tym obrazie stanęły w myśli piękne dni na-
sze tylko  uczułem wielką wdzięczność za wszelkie dobro, które od
ciebie wziąłem, za nauki, któreś mi ułatwiła, za chwile natchnienia,
któreś mi dała, za te godziny, w których z uwielbieniem patrzyłem na
ciebie i słuchałem głosu twojego. Wdzięczność za wszystko, Aspazjo 
że umiem zbutwiałych rękopisów odgadywać słowa, że mi teraz ostro-
łuki gotyckich kościołów i pilastry świątyń greckich od jednego spoj-
rzenia muszą tajemnice swej piękności wypowiedzieć zaraz w najdrob-
niejszym ułamku swoim, że mi ani jeden rzut pędzla własnych mi-
strzów stracony nie jest w ich cudnych obrazach, że mi się otworzyły
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
121
skarby tylu języków, żem widział, żem poznał  ja tobie winienem.
Dawniej za nic to miałem, co więcej nawet: oburzenie tak niesumien-
nym jest rachmistrzem, że wszystkie owe nabytki zaliczyłem do cięż-
kich twoich przeciwko mnie grzechów. Czczym szyderstwem zdawały
mi się dlatego, że szczęścia nie wracały, że ran nie goiły. Dziś, Aspa-
zjo, sprawiedliwym jestem  przyznaję dobrodziejstwa twoje, dziś
przypominam sobie także miłość twoją, pieszczoty twoje, namiętne
uniesienia i tę wiarę niezachwianą, że ja cię kocham nad wszystko, ze
wszystkim, z piekłem i niebem twej duszy. Dziś przypominam sobie
całą przeszłość naszą i całą przeszłość uznaję  tak całą, że nawet za-
bójstwa i występku nie chcę z niej wyrzucić  a wiesz dlaczego, Aspa-
zjo? ot dlatego, bom się przekonał, że cię kocham znowu. Występek
świadczy przeciwko postępowaniu naszemu, przeciwko zdarzeniom i
okolicznościom  miłość moja świadczy za prawdą łączącego nas
uczucia; gdybym nie miał miłości, to by wszystko, co się stało, było
złem nie cofniętym jak wieczyste potępienie  gdybym nie miał miło-
ści, to bym się widział tak nikczemnym i ciebie tak skalaną, że już by [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Ed Miller, Sunny Mehta and Matt Flynn Small Stakes No Limit Hold'em
     : Jackson Braun Lilian Kot, który...21 Kot, który patrzyśÂ‚ w gwiazdy
     : Greg Bear Eon 2 Eternity
     : Colley Jan WiedeśÂ„ski walc
     : Broadrick Annette Tymczasowe małżeństwo
     : James P. Hogan Craddle of Saturn
     : Deaver Jeffery Spirale Strachu
     : Amelia June The Bell Curve (eXtasy) (pdf)
     : Cornick Nicola Kapitan i dama do towarzystwa
     : Sanderson_Gill_ _Romantyk_czy_podrywacz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • m-jak-milosc.pev.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT