[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Moja droga! - zwrócił się do niej z lekkim wyrzutem Luigi. - Skoro, jak widzę, nie delektujesz się moimi potrawami, to musisz przynajmniej poznać dobroczynne działanie maseczki do masażu. Zapraszam na prezentację prototypu! W salonie, dokąd po posiłku wrócili, stał już luksusowy fotel kosmetyczny, którego tam przedtem nie było. Na sygnał Luigiego zjawiła się odaliska i podała mu na srebrnej tacy coś, co z wyglądu przypominało maskę karnawałową. - Zechciej zająć honorowe miejsce, moja droga - zwrócił się do Synnamon, wskazując jej fotel. Usiadła trochę niepewnie, a on nałożył jej maseczkę na twarz i zachęcił Connera: - 82 - S R - Zechciej zrobić przyjemność uroczej małżonce, mój drogi, i pomasuj ją osobiście. Speszony Conner wykrztusił: - Nie wiem... czy umiem... - To urządzenie zostało skonstruowane tak genialnie - pochwalił się Luigi - że nie wymaga do obsługi wykwalifikowanego masażysty. Masując, wystarczy pójść za głosem serca albo zmysłów, jak kto woli... Synnamon nie była pewna, czy mąż masuje wedle wskazówek głosu serca, zmysłów czy może po prostu... rozsądku. Tak czy inaczej, było jej w miarę przyjemnie, chociażby z tego powodu, że mogła darować sobie konwersację i ograniczyć się wyłącznie do słuchania. - Czy ma pan już producenta tego urządzenia? - postawił pytanie Conner. - Na razie jeszcze nie, mój drogi - wdzięcznie modulowanym głosem odpowiedział Luigi. - Więc może Sherwood Cosmetics? - Któż to wie... - A któż miałby wiedzieć, jeśli nie sam twórca? - zniecierpliwił się Conner. - %7łeby t o wiedzieć, musiałbym wiedzieć trochę więcej - enigmatycznie stwierdził Luigi. - Co pana interesuje, na przykład? - Na przykład ten wypadek ze skażeniem waszej linii produkcyjnej w Fargo. - Takie wypadki zdarzają się we wszystkich fabrykach kosmetycznych. - Doprawdy? Jakoś nie słychać... - Bo takie sprawy z reguły się wycisza. - Dlaczego więc Sherwood Cosmetics rozgłasza swoją wpadkę wszem i wobec, wydając oświadczenie? Czy to znaczy, że świadomie działacie na własną niekorzyść? - Nie. To znaczy, że szanujemy zdrowie klientów bardziej niż własny wizerunek. - Mój świętej pamięci przyjaciel, Silas Sherwood, pracował na ten wizerunek przez całe swoje życie - zauważył Luigi. - 83 - S R - To prawda - zgodził się z nim Conner. - Jednak prawdą jest również to - podkreślił - że Silas Sherwood powierzył właśnie mnie dzieło swojego życia. I własną córkę. Więc chyba mi zaufał, nie sądzi pan? - Cóż, mój drogi... - westchnął Luigi. - Zaufanie zaufaniem, a fakty faktami. Synnamon odchodzi z firmy... - Czyżby? - Jej obowiązki w biurze obsługi klientów pełni już ktoś inny! - To prawda. Synnamon ma w tej chwili inne obowiązki do spełnienia, więc nie może się przemęczać w pracy. Ale przecież, kiedy nastąpi już szczęśliwe rozwiązanie, może wrócić... - Na dawne stanowisko? - zainteresował się Luigi. - A czy to miałoby sens? - pytaniem na pytanie odpowiedział Conner. - Jest przecież współwłaścicielką firmy, więc powinna chyba znaczyć w niej więcej niż zwykły kierownik działu. - To może przejęłaby dyrekcję? - pół żartem, pół serio rzucił Luigi. - Kto wie? Ja mógłbym wtedy wziąć urlop wychowawczy... Luigi roześmiał się i stwierdził: - Gdyby po tym urlopie miał pan problemy ze znalezieniem pracy, mój drogi, to ja od ręki zatrudniam pana w moim instytucie piękności jako masażystę. Klientki bę- dą zachwycone! - %7łeby się mogły zachwycać, trzeba najpierw wyprodukować to urządzenie w więcej niż jednym egzemplarzu - zauważył Conner. - Racja! - A więc... - A więc macie u mnie zlecenie na produkcję! - zdecydował się Luigi. - Uściśnijmy sobie dłonie. - Z miłą chęcią. - Możemy nawet wypić za powodzenie wspólnego przedsięwzięcia - dodał Luigi. - Zaraz poproszę moją asystentkę o następne dwa koktajle. A dla przyszłej mamy o drugą szklankę wody, oczywiście... - 84 - S R - Myślisz, że naprawdę zrobiliśmy dobry interes? - zapytała męża Synnamon, kiedy po pożegnaniu się z Luigim zajęli już miejsca w samochodzie i ruszyli ze Scottsdale w kierunku Phoenix. - Mam wrażenie, że tak - odpowiedział. - I myślisz, że ja naprawdę mogłabym wrócić w przyszłości do Sherwood Cosmetics na jakieś bardziej... hm... strategiczne stanowisko? - Mam wrażenie, że tak - powtórzył Conner. - Nawet na dyrektorskie, szczególnie po tym pokazie poświęcenia dla firmy, jaki dziś dałaś, godząc się wypróbować ten prototyp. - Masaż był nawet przyjemny, więc chyba ty poświęciłeś się bardziej. - Masując cię? - Nie. Pałaszując te wszystkie specjały Luigiego. - Fakt, te sałatki były niesmaczne i mało treściwe - przyznał Conner. - Jeśli nawet co nieco po nich wypiękniałem, to ani trochę się nimi nie najadłem. - Ja też. - Wiadomo. Skoro nic nie jadłaś... - Zjadłabym coś teraz. - Naprawdę? - ucieszył się Conner. - To świetnie się składa, bo ja też. Może poszukamy jakiejś restauracji? - Proponuję Emilio's". - To jakiś miły lokal? - To prawdziwa nora, szczerze mówiąc - odpowiedziała ze śmiechem Synnamon. - Więc dlaczego... - Bo w Emilio's" serwują najlepsze na świecie hamburgery! Hrabina je po prostu uwielbiała. - Hrabina odwiedzała takie marne lokale? - zdziwił się Conner. - Uważała, że obecność prawdziwej damy uszlachetnia nawet podłe miejsce, to po pierwsze - wyjaśniła Synnamon. - A po drugie, dla naprawdę dobrego hamburgera zawsze była gotowa do poświęceń. Tak, jak ty dla dobrego interesu... - 85 - S R - No i jak stoją nasze interesy? - spytała Morea Landon, zerkając na Synnamon znad ozdobnej karty dań restauracji Panorama". - A mamy jakieś wspólne? Prawniczka zamyśliła się. - Czy ja wiem? - mruknęła po chwili. - Kiedyś miałyśmy, ale teraz, odkąd przykładnie zeszłaś się z mężem... - To przecież tylko strategia, przyjęta dla zmylenia przeciwnika. - Jesteś pewna? Synnamon odpowiedziała milczeniem. Istotnie, nie była pewna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|