[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wbrew sobie spojrzaÅ‚ na sukniÄ™, która dla niego byÅ‚a upiornÄ… zjawÄ… z przeszÅ‚oÅ›ci. PoczuÅ‚, że ma dość, wiÄ™c wstaÅ‚ i wepchnÄ…Å‚ jÄ… do szafy. Potem, oparty plecami o drzwi, wytarÅ‚ z czoÅ‚a zimny pot. PrzyjechaÅ‚ tu, by raz na zawsze oddzielić przeszÅ‚ość grubÄ… kreskÄ…. Nie udaÅ‚o siÄ™. PrzeszÅ‚ość nadal go Å›cigaÅ‚a, odbieraÅ‚a spokój. Jak to ujęła doktor Connie? KiedyÅ› bÄ™dziesz musiaÅ‚ przestać siÄ™ miotać". R L T OdsunÄ…Å‚ od siebie przygnÄ™biajÄ…ce myÅ›li. Woda w Å‚azience nadal szumiaÅ‚a. Wy- obraziÅ‚ sobie, że jest tam razem z Josie. TulÄ… siÄ™ do siebie, ona masuje mu plecy, kojÄ…c ból. Na myÅ›l o jej drobnych piersiach dotykajÄ…cych jego skóry zrobiÅ‚o mu siÄ™ duszno, wiÄ™c postanowiÅ‚ natychmiast wziąć prysznic. Lodowaty. Delikatnie uchyliÅ‚ drzwi, by siÄ™gnąć po rÄ™cznik. Nagle kÄ…tem oka dostrzegÅ‚ jakiÅ› ruch, wiÄ™c otworzyÅ‚ je nieco szerzej i zaczÄ…Å‚ rozglÄ…dać siÄ™ po mrocznych kÄ…tach. Wreszcie dostrzegÅ‚ na podÅ‚odze ciemny ksztaÅ‚t. Nie byÅ‚ to gekon, ale duży drapieżny pajÄ…k na nocnych Å‚owach. Woda przestaÅ‚a lecieć i zapadÅ‚a martwa cisza. Za chwilÄ™ Josie wyjdzie spod prysz- nica, zobaczy pajÄ…ka i zacznie krzyczeć. Ma wiÄ™c szansÄ™ zostać bohaterem. W nagrodÄ™ naga kobieta rzuci mu siÄ™ w ramiona. UsÅ‚yszaÅ‚ charakterystyczny zgrzyt drzwi od kabiny. RzuciÅ‚ rÄ™cznik na pajÄ…ka, deli- katnie zgarnÄ…Å‚ go z podÅ‚ogi i wyniósÅ‚ na zewnÄ…trz. R L T ROZDZIAA ÓSMY Zgodnie z tradycjÄ… paÅ„stwo mÅ‚odzi obdarowujÄ… goÅ›ci piÄ™cioma migdaÅ‚a- mi symbolizujÄ…cymi: zdrowie, dostatek, dÅ‚ugowieczność, pÅ‚odność i szczęście. Współczesna organizatorka dorzuci do upominku coÅ›, co nawiÄ…zuje do zainte- resowaÅ„ mÅ‚odej pary". Serafina March Zlub doskonaÅ‚y". - Ale z ciebie panikara! - rugaÅ‚a siebie samÄ…, szykujÄ…c siÄ™ w Å‚azience do wyjÅ›cia. - OddajÄ™ ci twoje królestwo i znikam! - zawoÅ‚aÅ‚a, gdy gotowa wróciÅ‚a do pokoju. OkazaÅ‚o siÄ™, że gdy robiÅ‚a makijaż i ubieraÅ‚a siÄ™, Gideon zniknÄ…Å‚. A razem z nim suknia Cryssie. - Gideon!!! - Przerażona wybiegÅ‚a na podest. WyszedÅ‚ spod prysznica pod domkiem okrÄ™cony rÄ™cznikiem wielkoÅ›ci chusteczki do nosa. Tak wspaniale zbudowany, że z wrażenia odebraÅ‚o jej gÅ‚os. - Dlaczego krzyczysz? - zdziwiÅ‚ siÄ™. - Sukienka... - wykrztusiÅ‚a - co z niÄ… zrobiÅ‚eÅ›? - SchowaÅ‚em do szafy. A ty myÅ›laÅ‚aÅ›, że daÅ‚em maÅ‚pom do zabawy? - Nie. Przepraszam ciÄ™. Po prostu... - JesteÅ› za niÄ… odpowiedzialna. Już to sÅ‚yszaÅ‚em. Pokój jest twój, wiÄ™c możesz w nim trzymać, co chcesz. - Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo siÄ™ wkurzyÅ‚eÅ› z powodu tej sukienki... - Zapomnij o tym - rzuciÅ‚ tak ostrym tonem, że aż siÄ™ cofnęła. - I nie drąż tematu. To nic ważnego. GÅ‚upi by siÄ™ zorientowaÅ‚, że jest wrÄ™cz odwrotnie. W jego życiu musiaÅ‚o zdarzyć siÄ™ coÅ›, co sprawiÅ‚o, że nabraÅ‚ awersji do Å›lubów. Widocznie doÅ›wiadczenie byÅ‚o na tyle bolesne, że nawet nie chciaÅ‚ o tym mówić. - Ja wiem, że caÅ‚e to zamieszanie jest dla ciebie utrapieniem. PrzysÅ‚owiowym bó- lem w tyÅ‚ku... - TrochÄ™ wyżej - zażartowaÅ‚, ale jej nie rozbawiÅ‚. R L T - Do jasnej cholery, przestaÅ„ sobie robić ze mnie jaja! Nie rozumiesz, że ta impreza jest dla mnie piekielnie ważna? Sylvie wiele ryzykowaÅ‚a, proponujÄ…c mi spółkÄ™. Na razie nie ustawia siÄ™ do mnie kolejka zdesperowanych kobiet bÅ‚agajÄ…cych na kolanach, żebym urzÄ…dziÅ‚a im Å›lub. Ta impreza musi mi siÄ™ udać... - Dlaczego? - Jak to dlaczego? Co to w ogóle za pytanie?! - Dlaczego mówisz, że twoja wspólniczka wiele ryzykowaÅ‚a? A niech to jasny szlag! %7Å‚e też musiaÅ‚o jej siÄ™ to wymsknąć! Kiedy wreszcie nauczy siÄ™ trzymać jÄ™zyk za zÄ™bami? To dlatego, że tak bardzo jej zależy, by wszystko przebie- gÅ‚o bez zakłóceÅ„... - Masz motywacjÄ™, jesteÅ› peÅ‚na entuzjazmu i naprawdÄ™ angażujesz siÄ™ w to, co ro- bisz - wyliczaÅ‚. - Na miejscu Cryssie sto razy wolaÅ‚bym, żebyÅ› to ty trzymaÅ‚a mnie za rÄ™kÄ™ w dniu Å›lubu, a nie ciotka Cary. Gdyby Sylvie tu byÅ‚a, powiedziaÅ‚aby to samo. Tylko siÄ™ nie rozpÅ‚acz, nakazaÅ‚a so- bie surowo, przeÅ‚ykajÄ…c Å‚zy. - Sorry, Tarzan, nic z tego nie bÄ™dzie - rzuciÅ‚a rezolutnie, by pokazać, że w peÅ‚ni nad sobÄ… panuje. Nawet odważyÅ‚a siÄ™ spojrzeć mu w oczy, ale zaraz tego pożaÅ‚owaÅ‚a, gdyż dostrze- gÅ‚a w nich nieme pytanie: Dlaczego mówisz, że to byÅ‚o ryzyko? - Cryssie na mnie czeka - wymówiÅ‚a siÄ™, chcÄ…c jak najszybciej uciec. - Przepra- szam, muszÄ™ zabrać aktówkÄ™. - To sÅ‚użbowa kolacja? - zapytaÅ‚. - W pewnym sensie. Musimy ustalić, jak posadzić goÅ›ci, a potem przygotujemy podarunki dla goÅ›ci. - Podarunki? - Tak. - Najpierw musimy poskÅ‚adać pudeÅ‚eczka, które wyglÄ…dajÄ…c jak klubowa koszulka Tala, a potem wypeÅ‚nić je różnymi drobiazgami. - Nie wiedziaÅ‚a, po co mu to mówi. Co go to może obchodzić? - Może przyda siÄ™ wam ktoÅ› do pomocy? R L T - ProszÄ™? - RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ z niedowierzaniem. - ZgÅ‚aszasz siÄ™ na ochotnika? - A wyglÄ…dam na takiego? - UniósÅ‚ brwi. - MiaÅ‚em na myÅ›li AlesiÄ™ i inne dziew- czyny z obsÅ‚ugi. BÄ™dÄ… szczęśliwe, że mogÄ… pomóc. Ale... - wzruszyÅ‚ ramionami - nie bÄ™- dÄ™ ci niczego narzucaÅ‚. - Josie! - Przepraszam, zamyÅ›liÅ‚am siÄ™. Przez caÅ‚y wieczór Cryssie gadaÅ‚a jak nakrÄ™cona, a ona nie mogÅ‚a siÄ™ skupić. Jej niespokojne myÅ›li co chwila biegÅ‚y do Gideona siedzÄ…cego samotnie w domku poÅ›ród drzew. Może przyda siÄ™ wam ktoÅ› do pomocy?", zapytaÅ‚ od niechcenia. OczywiÅ›cie nie miaÅ‚ na myÅ›li siebie. To przecież absurd! Do tego stopnia byÅ‚ przeciwny Å›lubom, że nie mógÅ‚ znieść widoku Å›lubnej sukni. A jednak, kiedy szybko wycofaÅ‚ siÄ™ ze swego pomysÅ‚u i niemal wypchnÄ…Å‚ jÄ… za drzwi, by nie kazaÅ‚a czekać na siebie pannie mÅ‚odej, czuÅ‚a dziwny żal. Instynkt podpo- wiadaÅ‚ jej, że bezmyÅ›lnie zniszczyÅ‚a coÅ› niezwykle rzadkiego. - A gdzie ty bÄ™dziesz siedziaÅ‚a? - zainteresowaÅ‚a siÄ™ Cryssie. - Nigdzie nie widzÄ™ twojego nazwiska. - CaÅ‚y czas bÄ™dÄ™ siÄ™ krÄ™ciÅ‚a gdzieÅ› na zapleczu - odparÅ‚a z roztargnieniem. - %7Å‚artujesz sobie ze mnie? - obruszyÅ‚a siÄ™ Cryssie. - PosadzÄ™ ciÄ™ tutaj! - Narysowa- Å‚a ołówkiem krzyżyk. - Obok Gideona. - Nie, daj spokój! - zaprotestowaÅ‚a Josie. Z coraz wiÄ™kszym niepokojem analizowaÅ‚a swoje uczucia. Dlaczego tak bardzo przejmuje siÄ™ tym, że sprawiÅ‚a mu przykrość? Takie rozterki to grozny znak. Gorszy niż
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|