[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Rozumiem. Ze sposobu w jaki złagodniał jej wzrok, wywnioskował, że było to wszystko, co musiał powiedzieć. Chaol nie ukrywał się przed ojcem. I nie ukrywał się przed Celaeną. I nie ukrywał się przed swoimi ludzmi, którzy poczuli nagle jakąś śmieszną potrzebę łażenia za nim. Biblioteka oferowała odpowiednie schronienie i prywatność. Być może też odpowiedzi. Nie zastał bibliotekarza w małym biurze przylegającym do biblioteki. Więc Chaol poprosił o pomoc ucznia. Młody, początkujący bibliotekarz dał mu kilka mglistych wskazówek i życzył powodzenia w szukaniu. Chaol, kierując się radą chłopca, poszedł w kierunku czarnych marmurowych schodów, wspinając się na antresolę. Miał właśnie zamiar zejść na dół, gdy usłyszał rozmowę. Właściwie to najpierw usłyszał dreptanie Strzały, a wtedy wychylił się przez barierkę i zobaczył Celaenę i Doriana kierujących się do głównych drzwi. Byli wyluzowani, trzymali pewien dystans ale... ale ona mówiła. Ramiona miała rozluznione, chód był lekki. Tak bardzo różniła się od kobiety z cieni i ciemności, którą widział wczoraj. Co ta dwójka robi tutaj... razem? To nie była jego sprawa. Szczerze mówiąc, był wdzięczny, że rozmawia z kimkolwiek i nie pali swoich ubrań czy nie rozczłonkowuje innych zabójców. Mimo to, coś kuło go w sercu, ponieważ to Dorian był obok niej. Ale przynajmniej rozmawiała. Więc Chaol odwrócił się od barierki i ruszył wgłąb biblioteki, starając się wypchnąć obraz z głowy. Znalazł Harlana Sensela, bibliotekarza, sapiącego i dyszącego, idącego jedną z głównych alei w bibliotece, machającego strzępami papieru nad głową. Sensel był tak zajęty przeklinaniem, że nie zauważył Chaola stojącego mu na drodze. Bibliotekarz musiał unieść głowę, by spojrzeć na kapitana, a gdy to zrobił, zmarszczył brwi. - Dobrze, że tu jesteś - powiedział Sensel i ruszył dalej. - Higgins musi prosić cię na słówko. Chaol nie miał pojęcia, o czym gada Sensel. - Czy jest jakiś problem, z którym potrzebujesz pomocy? - Problem! - Sensel machnął garścią pełną strzępów papierów. - W mojej bibliotece była jakaś bestia w amoku! Kto wpuścił tu tę... tę kreaturę? %7łądam zapłaty! Chaol miał przeczucie, że Celaena miała z tym coś wspólnego. Miał tylko nadzieję, że ona i Strzała wyjdą z biblioteki zanim Sensel dotrze do biura. - Jaki zwój został uszkodzony? Mogę się zająć wymienieniem go. - Wymienieniem! - prychnął Sensel. - Wymienieniem go? - Co, dokładnie, się stało? - List! To był list od mojego bardzo bliskiego przyjaciela! Przełknął irytację. - Jeśli to tylko list, to nie sądzę, by właściciel tej kreatury mógł zapłacić. Choć możliwe, że będą szczęśliwi mogąc podarować kilka książek... - Wtrąć ich do lochu! Moje biblioteka stała się niczym więcej niż cyrkiem! Czy pan wie, że jakaś zamaskowana osoba czai się między regałami w nocy? To najprawdopodobniej ona wpuściła tu tę bestię! Więc proszę ich wytropić i... - Lochy są przepełnione - skłamał Chaol. - Ale zajmę się tym. - Gdy Sensel kończył narzekania o wyczerpującym polowaniu na złodzieja listu, Chaol zastanawiał się czy po prostu nie wyjść. Ale miał pytania, a gdy dotarli do antresoli miał pewność, że Strzały, Celaeny i Doriana już nie ma, powiedział: - Mam do pana pytanie, sir. Sensel skłonił się taktownie, a Chaol starał się wyglądać na niezainteresowanego. - Gdybym chciał poszukać żałobnych pieśni z innych królestw, gdzie powinienem zacząć szukać? Sensel posłał mu zdziwione spojrzenie, po czym odpowiedział: - Cóż za straszny temat. Chaol wzruszył ramionami i strzelił w ciemno. - Jeden z moich ludzi pochodzi z Terrasenu, a jego matka zmarła, więc chciałbym jakoś go uhonorować i nauczyć się jednej z ich pieśni. - Czy za to płaci ci król - uczenie się smutnych piosenek, byś śpiewał je swoim ludziom? Omal nie parsknął na myśl o śpiewaniu swoim ludziom, ale wzruszył ramionami. - Czy są jakieś książki, gdzie mogę znalezć te pieśni? Nawet następnego dnia nie mógł pozbyć się pieśni ze swojej głowy, nie potrafił powstrzymać chłodu rozchodzącego się po jego szyi, gdy słowa odbijały się echem w jego umyśle. A potem były te słowa, słowa, które zmieniły wszystko: Zawsze będziesz moim wrogiem. Ukrywała coś. Sekret, którego pilnowała tak mocno, że tylko tragedia i wstrząsająca strata tamtej nocy mogła go z niej wycisnąć. Więc im więcej się o niej dowie, tym większe będzie miał szanse na przygotowanie się, gdyby tajemnica w końcu wyszła na jaw. - Hmmm - mruknął bibliotekarz, schodząc po schodkach. - Cóż, większości pieśni nigdy nie zapisano. I niby po co miałyby być zapisane? - Z pewnością uczeni w Terrasenie zapisali niektóre z nich. Orynth miał swego czasu największą bibliotekę w Erilei - zaoponował Chaol. - Owszem, mieli - powiedział Sensel, w jego słowach dało się słyszeć ukłucie żalu. - Ale nie sądzę, by ktokolwiek zajął się spisywaniem żałobnych pieśni. A przynajmniej nie znalazły się one tutaj. - A co z pieśniami w innym języku? Mój strażnik z Terrasenu wspominał coś o pieśni śpiewanej w jakimś innym języku, choć nigdy nie dowiedział się w jakim. Bibliotekarz pogładził się po siej brodzie. - Innym języku? Wszyscy w Terrasenie używają wspólnej mowy. Nikt nie mówi tam w innym języku od tysiąca lat. Byli już blisko biura, a wiedział, że gdy tam się znajdą, mały drań najprawdopodobniej będzie go męczył, dopóki nie wymierzy kary Strzale. Musiał bardziej naciskać. - Więc w Terrasenie nie ma żadnych żałobnych pieśni śpiewanych w innym języku? - Nie - powiedział, przeciągając to słowo, jakby był zamyślony. - Ale słyszałem kiedyś, że wyższe dwory Terrasenu, gdy umierał ktoś ze szlachty, śpiewał pieśni w języku faerie. Krew Chaola zastygła i niemal się potknął, ale utrzymał równowagę, po czym zapytał: - Czy te utwory były znane wszystkim - nie tylko szlachcie? - Och, nie - odpowiedział Sensel, a Chaol tylko częściowo słuchał tego, co mówił dalej. - Te piosenki były poświęcone tylko dla dworu. Tylko szlachta uczyła się ich śpiewać. Uczyli się i śpiewali w tajemnicy, zmarłych chowano przy świetle księżyca, gdy inni nie mogli ich słyszeć. Przynajmniej tak mówią plotki. Muszę przyznać, że byłem diablo ciekawy i miałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|