[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się wydawało, że lecimy nad miejscem, gdzie się rozbili; że spojrzę przez okno i zobaczę szczątki. To głupie. Przecież z tej wysokości nawet bym ich nie zauważyła. - Gwoli informacji, twój strach jest świetnym pretekstem, żeby cię trzymać za rękę. Popraw mi humor. - Uniósł ich złączone dłonie i ucałował delikatną skórę po wewnętrznej stronie jej nadgarstka. 276 Bronwyn Jameson - Gwoli informacji, poprawianie ci humoru nie wchodzi w zakres moich obowiązków. - Można dopisać ten punkt do umowy. Jak ci minął pierwszy dzień pracy? - Zapoznanie z pracownikami, lektura rocznych sprawozdań, nauka topografii budynku. Wiele się zmieniło, muszę nadrobić zaległości. - Czy Max załatwił już wszystkie formalności? - A, Max, jasny punkt na tle tych wszystkich bilansów. Ten facet nie powinien przychodzić bez uprzedzenia - powiedziała z rozbawieniem. Ric spoważniał. Carlton miał opinię czarusia. Wiedzieli o tym wszyscy na wschodnim wybrzeżu. Na widok jego miny Kim roześmiała się serdecznie. - Spokojnie, Perrini. Nie proponował trzymania mnie za rękę. Nic z tych rzeczy. Spotkaliśmy się przy kawie i pogadaliśmy trochę. Był bardzo pomocny, objaśnił mi politykę kadrową firmy. I polecił mi Holly McLeod na stanowisko asystentki. - Bardzo słusznie. - Poznałam ją. Zgodziłam się, chociaż nie potrzebuję asystentki na stałe. - Z racji stanowiska przysługuje ci asystent. - Co nie oznacza, że nie mogę sobie sama parzyć kawy. Będę korzystać z pomocy Holly tylko wtedy, kiedy będzie to konieczne. Już zrobiła na mnie dobre wraże- Tajemnica diamentów 277 nie. Przygotowała krótki dokument na temat pokazu biżuterii. - Przejrzałaś go? - Pobieżnie. Zmieniła się. Dziesięć lat temu uważała podawanie jej kawy za coś naturalnego. Przecież należała do Blackstoneów. Bardzo podobała mu się ta zmiana. Jego uwagę przykuł cień, który przebiegł jej po twarzy. - Jakiś problem? - spytał. - Briana Davenport. Modelka widniejąca na wszystkich materiałach promujących pokaz. Jeszcze nie wiem, czy stanowi problem. Dobrze ją znasz? - zapytała po chwili wahania. - Spotykałem ją przy wielu okazjach. Z tego, co widziałem i słyszałem, nie mogliśmy wybrać bardziej pracowitej i niekonfliktowej modelki jako twarzy Blackstone. Martwisz się, bo Briana jest siostrą Marise? - Właśnie. Martwi mnie, co z tym zrobią media, skoro trafia im się łakomy kąsek: romans Howarda i Marise. Ric zaklął w duchu. - Widziałaś rubrykę towarzyską, tak? - To należy do moich obowiązków. Tak samo jak przewidywanie konsekwencji. Co będzie, jeśli Briana zdradzi sekrety rodzinne magazynom plotkarskim? - Nie zrobi tego. Nie jest typem gwiazdeczki. Nie zależy jej na rozgłosie. 278 Bronwyn Jameson - To modelka. Do tego Davenport. Jesteś pewien? - Briana jest siostrą Marise, ale na tym podobieństwo się kończy. Kim postanowiła po powrocie umówić się z Brianą Davenport na nieformalne spotkanie i wyrobić sobie opinię na jej temat. Potem skupiła się na rewidowaniu opinii o siedzącym obok mężczyznie. Dotąd działała impulsywnie. Teraz nadszedł moment szczerej odpowiedzi na pytanie: dokąd to wszystko prowadzi? Pierwszy krok to przyznanie, że Perrini nigdy nie będzie zwykłym kochankiem. Był jej mężem, szefem, jedynym mężczyzną, którego naprawdę kochała, ale czy był tym samym czło- wiekiem co dziesięć lat temu? Dziś był odprężony. Chciała myśleć, że to jej obecność tak na niego działa. Zawsze łączyły ich rozmowy, zainteresowania, idee, a wszystko doprawione wzajemną fascynacją fizyczną. To się nie zmieniło. Obserwując go w kopalni, pomyślała, że jego nastrój ma też związek z pobytem w tym miejscu/Nigdy przedtem nie widziała takiego Perriniego. Z równą swobodą rozmawiał z kierownictwem kopalni, co z szeregowymi pracownikami i przedstawicielami miejscowej społeczności. Przypomniała sobie jego słowa, że to Janderra jest sercem i duszą Blackstone. Teraz zadawała sobie pytanie o jego serce i duszę. Poznawszy Rica Perriniego, oceniła go jako idealne- Tajemnica diamentów 279 go przedstawiciela Blackstone. Przyciągał wzrok wyglądem, wrodzoną klasą i charyzmą. Intrygowała ją jednak ukryta dotąd strona jego natury. Co pchnęło go ku człowiekowi, który wmanewrował go w niefortunne małżeństwo? Trący Mattera z kierownictwa kopalni zaprosiła ich na grilla. W drzwiach parterowego domu powitała ich odmieniona. Prywatnie wyglądała łagodniej, młodziej i ładniej w szortach, ze świeżo umytymi blond lokami i bosymi stopami. Na biodrze trzymała małą dziewczynkę. Przywitała Kim z chłodną uprzejmością, Perriniego zaś szerokim serdecznym uśmiechem. Kim odniosła wrażenie, że Trący ledwo się powstrzymała przed bardziej wylewnym powitaniem z Perrinim. Poczuła ukłucie w sercu, gdy wziął od Trący małą i zaczął ją huśtać. Chichot dziewczynki, jej rozwiane jasne loczki, wesoły śmiech Perriniego sprawiały jej ból, który wzmógł się jeszcze, gdy do pokoju wszedł siedmioletni chłopczyk w stroju do krykieta. - Nie, Cam, dzisiaj nie ma gry w ogrodzie. Ric przyprowadził... przyjaciółkę - zwróciła się Trący do synka. - Kim nie będzie miała nic przeciwko temu - rzucił swobodnie Perrini. Zanim się zorientowała, trzymała w ramionach wiercącą się dziewczynkę. Nie miała nic przeciwko krykietowi czy dziecku, została jednak zaskoczona, co najwyraz- 280 Bronwyn Jameson niej odmalowało się na jej twarzy. Tracy przeprosiła ją i pospiesznie wzięła córkę na ręce. - Nic się nie stało, potrzymam ją - zapewniła Kim, było jednak za pózno. Tracy z chłodnym uśmiechem wyszła do kuchni po coś do picia. Kim została z dziwnym uczuciem straty. Oplotła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|