Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uśmiechem do ust przywartym, i dziękuje mi za to, że byłem człowiekiem, a czasem zdaje mi
się wyrzuca oczyma, że nie byłem.
Taka otchłań smutku i żalu jest we mnie...
Tak te duchy rozmawiają ze mną. A chociaż nic mi nie mówią wesołego, to przecież
swojsko mi jest i dobrze z nimi, bo to sÄ… moi blizni.
To nowe pokolenie księżycowe, wzrastające dokoła mnie, jest już jakieś inne. Dzieci to
są jeszcze, a przecież czuję już że tworzą dla siebie świat odrębny, który dla mnie, z Ziemi
przybyłego, zawsze będzie obcy, podobnie jak mój świat jest niedostępny dla nich, urodzo-
nych na Księżycu.
A przecież ja, brat tych sześciu grobów rozsianych po Księżycu muszę żyć z tymi, dla
których ten glob jest ojczyzną - i kto wie jak długo jeszcze...
KONIEC CZZCI DRUGIEJ
RKOPISU CZZ TRZECIA
WZRÓD NOWEGO POKOLENIA
W Kraju Biegunowym.
Dojrzewa już to pokolenie, a ja jestem wśród niego coraz mniej potrzebny i coraz smut-
niejszy... Poszedłem tedy w Kraj Biegunowy, aby patrzeć na Ziemię i być samotnym.
Od naszego EXODU z Ziemi Utraconej upłynęło już dwieście dziewiętnaście dni księży-
cowych, a sześćdziesiąt siedm upłynęło od śmierci Marty i Piotra.
Dziwno mi, że nie umieram...
*
Mieszkam więc znowu na Biegunie. Bezbrzeżna tęsknota za ojczyzną moją. Ziemią, ci-
śnie mnie coraz więcej. Zapominam wobec niej nawet o tym pokoleniu zdanym mi przez
Martę w godzinę śmierci. Ale ono żyje tam nad morzem i jest szczęśliwe. Gdym odchodził,
budziło się w nim wiosenne uczucie miłości. Zanadto rozkosznie i nadto... boleśnie było mi
patrzeć na tę wiosnę...
Tutaj jest cisza i samotność, i wspomnienie...
75
*
Było znowu zaćmienie słońca i Ziemia czarna jak trup na tęczach złocistych, i ulewa, i
powódz.
Od EXODU naszego dni księżycowych dwieście dwadzieścia sześć...
Jakiś niepokój mnie zbiera, co się dzieje z dziećmi Marty. Trzeba będzie, iść tam znów,
nad morze, i zobaczyć, czy mnie nie potrzebują.
Sen miałem przykry i Martę we śnie widziałem.
*
Byłem w Krainie Ciepłych Stawów po siedmiu księżycowych dniach nieobecności...
Przywiodła mnie tam troska o dzieci Marty.
Tom jest mężem swoich sióstr, Lili i Róży.
To jest rzecz zastanawiająca, jak ci ludzie karleją na Księżycu! Tom jest już dorosły, a
głową nawet ramion mi nie sięga. Ada, zdaje się, będzie jeszcze mniejsza...
Za pobytu mego nad morzem był straszliwy wybuch O'Tamora, największy ze wszyst-
kich, jakie pamiętam. Południowa strona krateru obsunęła się w morze... Był to dzień księży-
cowy dwóchsetny trzydziesty i ósmy od EXODU naszego - w czternaście godzin po południu
wybuch siÄ™ rozpoczÄ…Å‚.
Kiedy odchodziłem. Róża spodziewała się potomstwa.
Adę zabrałem ze sobą - zbyt tam była opuszczona... Potrzebuje teraz mojej opieki więcej
niż kiedykolwiek. To straszne, że mi jeszcze umrzeć nie wolno!
Przybyłem do Kraju Biegunowego w dwieście pięćdziesiąt jeden dni księżycowych od
naszego EXODU.
Tom starał się zatrzymać mnie przy odejściu, ale mimo to widziałem, że był rad, iż od-
chodzę. Tom jest samowładny i niechętnym okiem patrzył na moją powagę wobec jego żon.
Rad jest także z odejścia ze mną Ady, której nie lubi, gdyż mu się ona nie chce poddać, choć
to dziecko jeszcze.
*
Idą godziny blade i chłodne, jak to światło niewidzialnego słońca na biegunie - długi,
długi! nieskończony szereg godzin...
Z trudem tylko utrzymuję rachubę czasu; mówię niewiele i Ada przy mnie milczy. Prze-
siaduje całymi godzinami na zielonych mchach i wodzi smutnymi, bladymi oczyma dziecka
po różowo oświetlonych szczytach gór...
A ja...?
Nie wiem już sam doprawdy...
Od dawna przestałem żyć terazniejszością, a tym więcej przyszłością. Oglądam się za to
poza siebie i patrzę nieustannie w twarz moim wspomnieniom. Niewesołe towarzystwo!
Smutny jestem tam nad morzem i smutny tu, gdzie widzę Ziemię na skraju niebokręgu.
*
Długi już czas upłynął od zapisania tej ostatniej notatki. Ada wyrasta i zaczyna tęsknić za
rodzeństwem, widzę to po niej, choć wprost nie chce się przyznać do tego.
I ja myślę, że mimo wszystko czas mi powrócić nad morze. Starzeję się, a gdybym umarł
w tej pustce i samotności, Ada byłaby skazana na zagładę. Dla niej powrócę znowu, choć Bóg
widzi, jak bym rad pozostać tutaj i umrzeć patrząc na Ziemię!
A i tak się już boję, że to dziecię za długo żyło ze mną, milczącym i smutnym samotni-
kiem. Dziwne jest to dziecko -i to dziwne, że w tej samotności, miast się zbliżyć, stajemy się
coraz więcej obcymi wzajem dla siebie. Ona patrzy na mnie szeroko rozwartymi oczyma i
widzę, że myśli o wielu rzeczach, których mi nie mówi.
Wszak mogę się przyznać sam przed sobą? - jestem tutaj z tą dziewczyną tak długo, a
przecież nie przywiązałem się do niej, owszem, razi mnie wciąż jej obecność, tak chciałbym
być sam i dumać bez przeszkody o przeszłości... o Ziemi...
76
A jednak trzeba wracać... do Toma, do dzieci Tomowych, które patrzyć na mnie będą ze
zdumieniem i zgrozą, na starego, siwego człowieka, który przybył ongi ze Ziemi, a teraz dłu-
go żył w samotności...
Trzeba mi wracać... Wracać nam trzeba, Ado... Jeszcze mi umrzeć nie wolno.
Nad morzem przy Ciepłych Stawach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Glen Cook Black Company 01 Black Company
     : Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
     : Hawkins Rachel Hex Hall 01 Dziewczyny z Hex Hall
     : Resnick Mike 01 Wróşbiarka Wróşbiarka
     : Janet Dailey Calder 01 This Calder Range
     : Anthony, Piers Tarot 01 God of Tarot
     : Duncan, Dave Das Siebente Schwert 01 Der ZÄ‚Å›gernde Schwertkämpfer
     : Gordon Dickson Dragon 01 The Dragon and the George (v1.3)
     : Diamentowe imperium Jameson Bronwyn Tajemnica diamentÄ‚Å‚w 01
     : 322[01].O1.03 Stosowanie lekÄ‚Å‚w w leczeniu chorÄ‚Å‚b jamy ustnej
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dodatni.htw.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT