[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Była dopiero dziewiąta, więc zadzwoniła do Chrisa. Muszę do ciebie na chwilę wpaść oznajmiła. Powitał ją w progu i chciał pocałować na powitanie, ale odwróciła głowę tak, że jego usta natrafiły na jej policzek. Wiem, że to banalne słowa, ale musimy poroz- mawiać powiedziała. Może wolałabyś jednak dłużej się nad wszystkim zastanowić? Wiem, że ten telefon cię zdenerwował, więc... Tu nie chodzi o mnie, tylko o ciebie. Przeszli do jego gabinetu. Usiądz i wysłuchaj mnie poprosiła. Nic nie mów! Zauważyłalęk na jego twarzy i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że krzyczy. Ależ ja nic nie mówię uspokoił ją. Jestem w ciąży oświadczyła. Przyglądała się mu uważnie, starając się odgadnąć, co Chris czuje. Nie potrafiła. Nie rozumiem. Przecież mówiłaś... Najwyrazniej kobiety w twoim życiu mają pecha. Obie zaszły w ciążę, chociaż tego nie chciały. Jane, wiesz, że ja... Musimy zaplanować... Prosiłam, żebyś nic nie mówił. Wierzyłam, że 150 GILL SANDERSON nasz związek ma przyszłość. Ale nie chcę go tak za- czynać. Muszę wiele spraw przemyśleć. Chyba nie zamierzasz... zaczął z przerażeniem. Ależ skąd! Chcę tylko, żebyś dał mi tydzień na zastanowienie się nad tym wszystkim. Milczał przez chwilę, aż w końcu skinął głową. Dobrze. Niech będzie tydzień. Ale potem poga- damy. Gdy pózniej leżaławłóżku, przez jej głowę przebie- gały chaotyczne myśli. Co ma zrobić? Zauważyła, że Chris, choć z początku zaskoczony tą nowiną, raczej się z niej ucieszył. Ale co ona czuje? Może lepiej nie angażować się, wyjechać stąd i już nigdy nie pozwolić sobie na miłość? Jane sama nie wiedziała, jak przeżyje następne dni. Na szczęście na oddziale było mnóstwo pracy, i głów- nie ona zaprzątała jej myśli. Oczywiście, widywała Chrisa. On również był za- pracowany. Kilka razy pytał, czy nie zechciałaby z nim porozmawiać na osobności, ale za każdym razem od- mawiała. Pewnego dnia wpadł do jej gabinetu Matt. Jane, czy mogę powiedzieć coś, co być może cię zirytuje? Już i tak jestem dość zirytowana, ale mów. Wiele ci zawdzięczam. Dzięki tobie jestem z Eri- cą. Chciałem tylko powiedzieć, że... Chris to świetny facet, ale od tygodnia przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu to istne piekło. Czy moglibyście się wreszcie pogodzić? To by nam wszystkim bardzo ułat- wiło życie. DOSKONAAA PIELGNIARKA 151 Musiała się roześmiać, choć tak naprawdę miała ochotę płakać. Chciałabym ci pomóc, ale na razie nie mogę od- rzekła. Tego samego dnia po południu podjęła wreszcie de- cyzję. Gdy oglądała stare zdjęcia, nagle zrozumiała, że nie może spędzić reszty życia, rozpamiętując prze- szłość. Musi wybrać to, co jest najlepsze nie tylko dla niej, ale i dla dziecka. Sięgnęła po telefon. Chris? Tu Jane. Jane! Wszystko w porządku? Jak najbardziej, ale mam do ciebie pytanie. Co byś powiedział na braciszka lub siostrzyczkę dla Jamesa? To by było cudowne! Gdyby oczywiście mama tego maleństwa weszła do naszej rodziny. Bo ja nie wyobrażam sobie, żeby moje dziecko mogło mieć lepszego brata niż James i lepszego ojca niż ty. Masz czas wieczorem? Jeśli tak, to spotkamy się za pół godziny na parkingu przy plaży. Z początku nie wiedziała, jak zacząć tę rozmowę. Chris także był zagubiony. Przejdzmy się po plaży zaproponował w końcu. Tam dalej jest mniej ludzi. Zdjęli sandały i brodzili po płyciznie, rozpryskując wodę. Gwar ludzkich głosów powoli cichł, a oni szli dalej, słuchając krzyku mew. Po chwili wzięli się za ręce. Byłam tu w dniu rozmowy kwalifikacyjnej, kiedy 152 GILL SANDERSON pierwszy raz cię zobaczyłam. Można powiedzieć, że tutaj wszystko się zaczęło, i tu się skończy. Ale zacznie się coś nowego dodał. Poprowadził ją w stronę skał, a gdy znalezli się u ich podnóża, usiedli na wysuniętej kamiennej półce. Nie wiem, od czego zacząć wyznał. Ale ja wiem. Wyciągnęła przed siebie lewą dłoń i spojrzała na obrączkę. Potem ją zdjęła, ucałowała i wsunęła do kieszeni. Tak to zakończę powiedzia- ła. Nie będę już jej nosiła, ale ją zatrzymam. Nie masz nic przeciwko temu? Ależ skąd. Wiąże się z nią wiele wspomnień, któ- re są częścią ciebie. Chcę, żebyś ją zatrzymała. %7łeby ci przypominała o Johnie. Polubiłby cię. Jego jednak nie ma, a my jesteśmy. %7łycie musi toczyć się dalej. Objął ją i przysunął się bliżej, tak że poczuła bijące od niego ciepło. Pamiętasz nasze wcześniejsze rozmowy? Obieca- łaś sobie, że zaczniesz naprawdę żyć, wykorzystywać każdy dzień. Pamiętam. I nadal tak myślę. Tylko kiedy się do- wiedziałam, że... Cóż, to był dla mnie szok. Nie wie- działam, co robić. Ale teraz bardzo się cieszę, że bę- dziemy mieli dziecko. Spojrzała na niego czujnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|