[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przez kilka chwil stali dotykaj¹c siê. Tylko my zostaliSmy z ca³ego Smilodon Bay powiedzia³a Tchavs. Oczy jej b³yszcza³y. Jakie macie plany? Czy pójdziemy na po³udnie, do White Rock? Nie wybieram siê na po³udnie rzek³a Fava. Wêdrujê na pó³noc, do Bashevgo, ¿eby uwolniæ Tulla i rodzinê. Tchavs popatrzy³a na ni¹ z przera¿eniem: To niemo¿liwe. MySlê, ¿e w³aSnie mo¿liwe odpar³a Fava. Ona musia³a wie- rzyæ w powodzenie swoich zamierzeñ. 144 Tull to przyjaciel i chcia³abym, ¿eby by³ wolny, jak wszyscy inni ludzie powiedzia³a Tchavs. Ale ten plan nie ma sensu! Mo¿e rzek³a Darrissea ale i tak bêdê towarzyszyæ Favie. Wy powinniScie znalexæ sobie jakieS ukrycie. Gdzie? zapyta³a Tchavs. Ród Klingi jest wszêdzie. Musi byæ jakaS opuszczona chata, której nie przeszukaj¹, gdzieS g³êboko w lesie. Znam takie miejsce wyrwa³ siê Mylon. Sza³as dobrze ukry- ty, z którego korzysta³ mój ojciec, kiedy polowa³ na ptaki. To jest na wyspie le¿¹cej na Jeziorze P³ywaka. Mo¿esz tam zabraæ Tchavs? zapyta³a Darrissea. Tak odpar³ zawiedziony ch³opiec. Wola³by wybraæ siê tam z Fav¹. Zatem musicie wyruszyæ przed wschodem s³oñca powie- dzia³a Fava. Zostañ tam z ni¹ do wiosny. KtoS musi dla niej polo- waæ. Tchavs popatrzy³a na Favê. Nie mo¿esz zabraæ Wayana powiedzia³a z naciskiem. Albo zostaniesz z nim, albo oddasz go komuS pod opiekê. Fava mocno przytuli³a ch³opca. Po kilku dniach ucieczki przed Rodem Klingi i opieki sprawowanej nad ch³opcem, zaczê³a o nim mySleæ jak o w³asnym synu. MySl o tym, ¿e zostan¹ rozdzieleni, ra- ni³a j¹ boleSnie. Tchavs otoczy³a Favê ramieniem. Zabiorê ch³opca. On jest Pwi. Bêdê siê nim opiekowa³a jak w³asnym dzieckiem. Tchavs nie dopowiedzia³a nastêpnych s³Ã³w: JeSli umrzesz. Fava wyczu³a je w tonie jej g³osu. Wayan z³apa³ szyjê Favy i rozp³aka³ siê: Chcê byæ z tob¹! Dok¹d idziesz? Do Bashevgo powiedzia³a Fava dr¿¹cymi wargami. Chcê przyprowadziæ Tulla do domu. Czy tam s¹ handlarze niewolników? Tak odpowiedzia³a Fava. Spróbujê go znalexæ i uciec z nim. Potrafiê biegaæ szybciej ni¿ ty. To dlatego chcê, ¿ebyS tutaj zosta³. Wayan nachmurzy³ siê, rozejrza³ siê po pomieszczeniu. By³ nie- zdecydowany. To nie jest w porz¹dku, tak siê go pozbywaæ, po- mySla³a Fava. Wayan niewiele mia³ radoSci z ¿ycia, gdy przebywa³ w domu swego ojca. Dopiero od kilku ostatnich tygodni, kiedy Tull si³¹ odebra³ go rodzicom, ch³opiec zacz¹³ siê uSmiechaæ. 10 Rcie¿ka bohatera 145 Nie lubisz mnie? zapyta³ Wayan. Nie bêdziesz musia³a mnie nieSæ. Ja naprawdê potrafiê szybko biegaæ. Patrz... usi³owa³ wyrwaæ siê z jej objêæ, ¿eby pokazaæ, jak szybko potrafi biegaæ. Kochamy ciê powiedzia³a Fava. Nosi³abym ciê na rêkach, kiedy tylko bym mog³a. Nigdy nie by³eS dla mnie ciê¿arem, tylko radoSci¹. Walczy³a ze sob¹ na pró¿no. Musia³a znalexæ jak¹S wy- mówkê. Wiem, ¿e chcia³byS ze mn¹ zostaæ. Ale z twoim bratem, Tullem, te¿ byS chcia³ mieszkaæ, prawda? On mnie nie obchodzi. Chcê byæ z tob¹ powiedzia³ Wayan. Fava przytuli³a go. Wiem, ¿e to nieprawda powiedzia³a. Pewnego dnia przy- prowadzê Tulla, wybuduje nam wiêkszy dom, tak jak obiecywa³. I da- my ci kotka albo pieska. Ale na razie musisz zostaæ z Tchavs. Ch³opiec przyj¹³ te s³owa jak uderzenie. By³ zrozpaczony i prze- ra¿ony. Cios przyj¹³ w milczeniu, tak jak przyjmowa³ razy wymie- rzane mu przez Jenksa. Patrzy³ na Favê. Widzia³a w jego oczach g³ê- boki uraz. Trzyma³a go jeszcze przez chwilê na rêkach. Inni przygotowy- wali siê do odejScia. Mylon wspi¹³ siê na stryszek i zniós³ dwie strzel- by gazowe rycerzy Klingi i ich broñ paln¹. Uzbrojenie rozdzieli³ miêdzy dwie grupy. Vo-olai unika³a wzroku Favy. Patrzy³a w ziemiê. Fava chcia³a, ¿eby Vo-olai z ni¹ posz³a, ale widzia³a, ¿e dziewczyna bêdzie tylko ciê¿arem. Znajdê dla ciebie Anoratha obieca³a. Przyprowadzê go. A ty zostañ tutaj, pomagaj opiekowaæ siê Wayanem i Tchavs. Vo-olai pokiwa³a g³ow¹ w milczeniu. Fava zamknê³a oczy. Wy- czuwa³a z³¹ kwea p³yn¹c¹ z Bashevgo, d³ugie ramiona ciemnoSci, które po ni¹ siêga³y. Ba³a siê. Obserwowa³a Darrisseê. Nagle prze- straszy³a siê, ¿e z³a kwea odstrêczy dziewczynê od wspólnej podró- ¿y. Darrissea nie mia³a w Bashevgo ¿adnej rodziny. Nie mia³a ¿ad- nego pal¹cego powodu, by siê tam wybraæ, poza zemst¹ za Smieræ ojca. Rozs¹dniejsze by³oby, gdyby opuSci³a Favê, zostawi³a j¹ w le- sie. Fava stara³a siê uspokoiæ. Wszyscy poszli do budynku i przespa- li kilka godzin. O Swicie z ziemi unios³a siê srebrzysta mgie³ka. Jedli w milcze- niu, potem wyszli na zewn¹trz. Poranne powietrze s³odko pachnia³o nawozem koñskim i mokrym sianem ze stajni. Podeszli do drogi. Fava sz³a obok Darrissei, przygl¹da³a siê chmurze jej duszy , parze unosz¹cej siê z ust. 146 Nie zostawisz mnie samej na drodze do Bashevgo, prawda? Fava wstydzi³a siê, ¿e o to pyta. Nie uciekniesz? Darrissea spojrza³a na ni¹ przelotnie. Fava zauwa¿y³a w jej po- stawie pewne usztywnienie. Nie, nie zostawiê ciê odpowiedzia³a spokojnie Darrissea. Przysiêga³am na Boga, ¿e uwolniê Bashevgo, zanim zginê. Zawsze dotrzymujê obietnic. RozeSmia³a siê radoSnie. Fava skinê³a g³ow¹ i dotknê³a d³oni Darrissei. Obie grupki po¿egna³y siê i ka¿da posz³a w swoj¹ stronê. Favie by³o smutno, gdy widzia³a jak Tchavs i dzieci id¹ na po³udnie, ale kiedy tak na nich patrzy³a, pomySla³a: Oni naprawdê nie mogli iSæ z nami do Bashevgo. ¯adne z nas nie powinno tam iSæ . Mylon zaci¹gn¹³ cia³a rycerzy do stajni. Darrissea wskaza³a na trupa podstarza³ego neandertalczyka z posiwia³ymi w³osami i za- ciêtym wyrazem twarzy. Pwi nazywaj¹ siebie RozeSmianym Lu- dem , ale twarz tego cz³owieka wygl¹da³a jak okrutna maska ostry nos, szerokie zaciSniête usta, czo³o zorane zmarszczkami. Nawet po Smierci ta twarz nie z³agodnia³a
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|