[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To lubię - rzucił. - A co z kolacją? - Może poczekać. Teraz mam w głowie co innego. - Zauważyłam. - Katy westchnęła i zabrała się do guzików jego koszuli. Generated by Foxit PDF Creator � Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only. ROZDZIAA 9 - Jeśli chodzi o szok - zaczęła Kąty w półtorej godziny pózniej, gdy Garrett siadł wreszcie do kolacji - to sama przeżyłam niewielki ostatniej nocy. - Co się stało? - Garrett podniósł wzrok znad łososia. Jego oczy, jeszcze przymglone rozkoszą, nagle stały się czujne. - Emmett przypadkowo włączył w stajni alarm. Zeszłam na dół, żeby sprawdzić, co się stało - wyjaśniła Katy. - Ten system jest chyba bardzo czuły - dodała. - Taki powinien być - stwierdził Garrett z irytacją -Ale po co, u diabła, w ogóle tam chodziłaś? Przecież to był środek nocy. Mógł tam być jakiś punk, niebezpieczny włóczęga albo bandzior. - Nie denerwuj się - powiedziała spokojnie Katy, podnosząc do ust kieliszek. - Przecież nic się nie stało. Powiedziałam ci, że to był przypadek. - Postąpiłaś głupio, Katy. - Garrett obstawał przy swoim. - Powinnaś była zadzwonić do Brackenów albo wezwać policję, a nie iść sama do stajni. Na Boga, Katy, czy ty nic nie rozumiesz? - Garrett... - Jeszcze nie skończyłem. - Oparł łokcie na stole i przez następne pięć minut wyłuszczał, co myśli na temat nierozsądnego, impulsywnego działania. Aosoś kompletnie wystygł. Mój mąż ma prawdziwy talent do ujawniania swoich uczuć w takich momentach, pomyślała Katy. Nie potrafi powiedzieć, że mnie kocha, ale nie ma najmniejszych trudności z okazaniem tego, że się o mnie martwi. Odczekała, aż skończył, i uśmiechnęła się. - Skończyłeś? - Nie bierzesz poważnie tego, co mówię? - Ależ skąd - zaprzeczyła szybko. - To się już nie powtórzy. Obiecuję. Wiem, że działałam bez zastanowienia, ale wszystko skończyło się dobrze i naprawdę nie potrzebuję już dziś żadnych kazań. Opowiedz mi lepiej, jak tam było we Fresno. Garrett rzucił raz jeszcze, by nigdy więcej nie ważyła się zrobić czegoś podobnego, po czym nalał, sobie kieliszek wina. - Wszystko poszło jak najlepiej. Udało nam się wyratować Bisby'ego z opresji. Klasyczny przypadek ciężkiej pracy i kiepskiego zarządzania. Nawet najlepszy farmer niczego nie dokona, jeśli nie będzie miał pojęcia o zarządzaniu i rachunkowości. To bardzo Generated by Foxit PDF Creator � Foxit Software http://www.foxitsoftware.com For evaluation only. ważne. W dzisiejszych czasach tylko taki hodowca ma szanse, który traktuje swoją pracę jak biznes z prawdziwego zdarzenia. Taki Bisby i jemu podobni przypominają mi mego ojca. Wszystko, co mają, inwestują w ziemię, ale nie pomyślą nawet o nauczeniu się zarządzania. - Twój ojciec nie miał firmy Coltrane i Spółka, w której mógłby zasięgnąć fachowej rady i pomocy - zwróciła mu łagodnie uwagę. - O ile wiem, i tak nie posłuchałby niczyjej rady. Był farmerem starej daty, któremu wydawało się, że wie wszystko na temat bydła. Nawet by mu do głowy nie przyszło, że można zasięgać jakichkolwiek porad. I w ten sposób stracił to, co liczyło się dla niego w życiu najbardziej - ziemię i żonę. Pózniej już nie miał po co żyć. Katy jadła powoli, zastanawiając się, do czego może prowadzić taka strata. Ojciec Garretta rozbił się samochodem na wiejskiej drodze, gdy jego syn był kilkunastoletnim chłopcem. Niektórzy podejrzewali samobójstwo. Inni, że był pijany. Było to wkrótce potem, gdy Harry Randa, który znal Coltrane'ów od lat, zatrudnił Garretta w swoim majątku jako stajennego. Jedyną pewną rzeczą w życiu Garretta była ta właśnie praca. Zrezygnował z niej, gdy stwierdził, że może zarobić znacznie więcej na rodeo. Harry Randa rozumiał to i życzył mu powodzenia. - Chciałbym zaprosić na piątek wieczór przyjaciół -powiedział nagłe Garrett, kończąc kolację. Katy popatrzyła na niego zaskoczona. - Boba i Dianę Greeleyów - dodał. - Bob to mój kumpel jeszcze z czasów rodeo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|