[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jasne, poeta. Syn ministra, narzeczony mafii, chodzący w puszce sprite'a i piszący wiersze. Czy dzisiejszego wieczora będziesz mi coś deklamował? - Może. A tak w ogóle to musimy zmienić samochód, przypomniało mi się. Jak zobaczycie komis, to dajcie znać. - Czemu, ten wózek jest całkiem fajny. - Owszem, fajny jest. Pali ze dwadzieścia litrów. No i w ogóle... Tamara zmarszczyła brwi. - Co znaczy w ogóle? - Forsa się skończyła. Nie wiem, czy starczy na śniadanie. - Może zadzwonisz do tatulka? - Wolę umrzeć z głodu. Wymienimy dodge'a na jakiegoś starego grata. Krystyna odezwała się po dłuższym milczeniu. - Ktoś nas śledzi. Tamara obejrzała się. - Spokojnie. To Meksyk a nie ulice San Francisco... - Czarne audi. Jedzie za nami przez cały czas. Tamara przeszła na angielski. - Moja mama twierdzi, że ją coś śledzi. Ramon zerknął w lusterko. - Zaraz sprawdzimy. - Co robisz? Ramon cmoknął. - Przyspieszamy. Tamara obserwowała wskazówkę licznika. Sto dwadzieścia, sto trzydzieści, sto pięćdziesiąt. Krajobraz za oknem zaczął zlewać się w jedną zieloną plamę. Nagle za zakrętem ukazał się wolno jadący patrol policji. Ramon gwałtownym manewrem zdołał ich wyprzedzić. Po chwili słychać było odgłos syreny. - Vete a la mierdal - Co mówisz? - Sugeruję im, żeby sobie pojechali. - Vełe a la mierdal - Tamara powtórzyła na głos. - Jak będę chciała, żebyś sobie poszedł to mogę tak powiedzieć? Ramon już jej nie słyszał. Wyszedł z samochodu i krzyknął w stronę stróżów prawa bijąc się w piersi. - Fue por mi culpa. Policja meksykańska zastrzeliła sześciometrowego krokodyla, który w nurtach rzeki porwał i pożarł 32-letniego mężczyznę, pracującego przy układaniu rur kanalizacyjnych". Tamara odnalazła anglojęzyczną stację. Właśnie podawali wiadomości. - Posłuchamy, może w Polsce się poprawiło. Krystyna prychnęła. - Na pewno powiedzą o tym w radiu. O czym on tam tyle z nimi gada? - Czy to ważne? Negocjuje. Z radia popłynęła kolejna sensacyjna wiadomość: Archeolodzy odkryli ogromną piramidę sprzed 1500 lat, ukrytą na terenie dzielnicy robotniczej miasta Meksyk. Piramida znajduje się wewnątrz wzgórza, na którym corocznie organizowana jest inscenizacja drogi krzyżowej". - Patrz audi, zwolniło, obserwują nas... - Krystyna nerwowo przywarła do okna. Tamara nie podzielała niepokoju matki. - Zaraz obserwują. Zobaczyli policję, to zwolnili. - Wydawało mi się, że ktoś patrzył się na nasz samochód. Nie na policję, tylko na nas. - Może wpadłaś komuś w oko. Krystyna klepnęła córkę w głowę. - Ty zawsze cwaniakujesz, a potem, jak przyjdzie co do czego, to robisz w gacie. Po co w ogóle zadzierałaś z tą Meksykanką. -Ja zadzierałam? Daruj sobie... wcześniej mówiłaś, że dobrze zrobiłam. - Bo nie wiedziałam, że będą z tego takie problemy. - Bez problemów życie byłoby nudne. - O niczym innym nie marzę. Powinnam od paru dni leżeć na plaży w Acapulco i mieć wszystko w... Ramon wrócił uszczęśliwiony. - Uff. Udało się. - Nie dostałeś mandatu? - Za co? Aha, i jeszcze jedno... oni chcą od ciebie autografy. - Moje? - No. Powiedziałem im, że grasz u boku Salmy Hayek w thrillerze erotycznym Krwawy świt" i że za godzinę zaczynają się zdjęcia. Policjanci nieśmiało wysunęli notatniki i długopisy. Tamara uśmiechnęła się i napisała. Kiedy dodge odjechał, wyższy z policjantów przesylabizował swoją dedykację: Sla dzewecka do lasecka do zelonego, ho, ho do zelonego - Dupa Blada". ROZDZIAA XIV Ramon zajechał pod niepozornie wyglądający zajazd z napisem Qu�dese con el cambio". - Reszty nie trzeba" - brzmi niezle. Tamara z niepokojem zerknęła na Ramona. - Mówiłeś, że nie masz już pieniędzy. - Tak mówiłem? To znaczy, że nie mam. Trzy kilometry stąd jest komis samochodowy. Na kawę i naleśniki możemy sobie pozwolić. Ramon otworzył drzwi i szarmanckim gestem zaprosił je do środka. Wszedł za nimi i poczuł, że ziemia zaczyna krążyć wyjątkowo szybko. Za stołem w asyście trzech goryli siedział Esteban Chorizo. Mafioso uśmiechnął się z przekąsem i szerokim gestem wskazał miejsce za stołem. Tamara z Krystyną nie wiedziały, co się dzieje. Jakiś typ zapraszał ich do stołu. Ramon dziwnie blady rozglądał się po lokalu, jakby szukał wyjścia ewakuacyjnego. Kiedy zasiedli, Tamara pod stołem nadepnęła but Ramona. - Co to za grubas? Ramon otarł kropelkę potu, która z czoła spłynęła mu na nos. - To koniec... -Jak to? - Tak to.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|