Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wanie odnalazła swoją młodzieńczą miłość. Po ślubie
z mieszkającym w Stanach Grantem, kilka miesięcy
w roku spędzała u jego rodziny, przez pozostałe miesiące
mieszkali w Haslewich. Zawsze wyjÄ…tkowo uczynna
i życzliwa, nadal udzielała się w miasteczku.
 To nie moja zasługa  z uśmiechem przyznał Guy,
słysząc jej pochwały.  Nie mam ręki do roślin, nie tak
jak ty. Na szczęście Bernard czuwa nad moim ogródkiem
i dzięki niemu to jakoś wygląda.
Bernard Philips również należał do rodziny Coo-
ke ów. Wraz z dziećmi prowadził centrum ogrodnicze,
w którym Guy też miał trochę udziałów. Nic dziwnego,
że niektórzy z rodziny żartem mówili na Guya ,,bankier  .
Wiedział, że w powszechnej opinii uchodzi za rzutkiego
i zdecydowanego biznesmena, który wie, czego chce,
i potrafi postawić na swoim, że działa w oparciu o chłod-
ną kalkulację. Nie dalej jak na Boże Narodzenie siostra
żartem stwierdziła, że z taką naturą nigdy się nie zakocha,
że za bardzo rozważa za i przeciw. I póki nie poznał
Chrissie, sam wierzył w prawdziwość tej oceny.
Chrissie... Może byłoby lepiej, gdybym jej w ogóle nie
spotkał, pomyślał z goryczą, gdy już pożegnał się z Ruth
i ruszył do siebie.
Jaka ona naprawdÄ™ jest? Czy jest otwartÄ… i przyjaznÄ…
istotą, jaką chciał w niej widzieć, czy może kimś zupełnie
innym?
Czy wina leży po jej stronie, czy też może to on sam
siebie oszukał, bo dopatrywał się w niej cech, jakich
wcale nie miała... bo z góry założył, że spotkał ideał?
Może stworzył sobie jej wyidealizowany obraz,
a zwyczajne ziemskie pożądanie wziął za coś duchowe-
go, boskiego?
Pół godziny pózniej zarzucił przygotowania do kola-
cji, nie miał już do tego serca. Jest tylko jeden sposób, by
dowiedzieć się prawdy  musi ją wprost zapytać o Char-
liego Platta.
ROZDZIAA SZÓSTY
Włożyła tyle starań, by doprowadzić dom do porząd-
ku, a jednak w powietrzu nadal unosił się nieprzyjemny
zapach kojarzÄ…cy siÄ™ z wilgociÄ… i zaniedbaniem. Chrissie
skrzywiła się z niechęcią i zmarszczyła nos.
Stare prześcieradło, którym przykryła biurko, by
chronić je przed kurzem, ześlizgnęło się nieco. Dziew-
czyna podeszła; by je poprawić. Zatrzymała się i uważnie
popatrzyła na stary mebel. Doskonale rozumiała, dlacze-
go mamie tak bardzo zależało na tym biureczku.
Niewielki mebel miał w sobie dawny urok i ciepło.
Przyjemnie było przeciągnąć dłonią po jego powierz-
chni, poczuć dotyk gładkiego drewna. Chrissie pogładzi-
ła biurko i uśmiechnęła się do siebie.
Nie znała się na meblach, ale to biureczko raczej nie
przedstawia sobą dużej wartości. Za dwa miesiące będą
urodziny mamy. Kupi je od siebie i da mamie w prezen-
cie, postanowiła.
Uśmiechała się jeszcze, myśląc o przyjemności, jaką
zrobi mamie, kiedy Guy zastukał do drzwi.
Pośpiesznie pobiegła, by mu otworzyć. Zdumiała się,
kiedy stanął na progu. Był zachmurzony i zamiast, jak się
spodziewała, wziąć ją w ramiona, odsunął się nieco, jak-
by chcąc zachować dystans.
Przebiegły jej przez myśl złowrogie słowa Natalie.
Zawahała się. Na zewnątrz było zimno, w domu też się
ochłodziło. Drżąc z zimna, odwróciła się, by wziąć
płaszcz. Kiedy wróciła z holu, Guy stał z oczami wbitymi
w otwarte drzwi frontowego saloniku. Zamarła, widząc
jego minÄ™.
 Czy... czy coś się stało?  zapytała z niepokojem.
 Co tu robi to biurko?  odezwał się ostro.
Znieruchomiała, słysząc jego oskarżycielski ton. Ser-
ce niemal stanęło jej w miejscu.
 Czekam, by zostało wycenione. Należało do...
 Urwała, zagryzła usta.
Guy przyglądał się jej z dziwnym wyrazem twarzy.
 No dalej  zachęcił ją z obłudną uprzejmością.
 A może ja za ciebie dokończę? Należało do Charliego
Platta, powszechnie znanego łajdaka i w dodatku zło-
dzieja. I choćby nie wiem jak wysilać wyobraznię, to
wżaden sposób nie da się uwierzyć, że był właścicielem
akurat tego biurka.
PobladÅ‚a, sÅ‚yszÄ…c ƒsciekÅ‚ość wibrujÄ…cÄ… w jego gÅ‚osie.
Od samego początku wiedziała, że nie darzył sympatią
jej wujka. Czuła to, choć właściwie sam wiele nie mówił
na jego temat. Skąd wzięło się w nim tyle złości
i goryczy, jakich wcale się po nim nie spodziewała?
Patrzyła na niego szeroko rozszerzonymi oczami, zdu-
miona i zaskoczona, zupełnie nie poznając w nim
czułego kochanka, jakim był ledwie parę godzin temu.
 Ale ty z pewnością dobrze o tym wiesz, prawda,
Chrissie? Dlatego tak starannie ukryłaś przede mną
istnienie tego biurka... podobnie jak fakt, że Charlie Platt
był twoim wujkiem.
 Nie!  wykrzyknęła.
 Nie?! Co znaczy nie?!  zawołał z wściekłością.
 Nie był twoim wujkiem?!
Zagryzła usta. Była w takim szoku, że nie mogła
wydobyć z siebie głosu, nie mogła się bronić. Wiedziała,
że wcześniej czy pózniej nadejdzie moment, kiedy
wreszcie będzie musiała powiedzieć mu, kim naprawdę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : 306. Sanderson Gill Doskonała pielęgniarka
     : Laura Anthony Miodowa para
     : Tennant Emma Niedobrana para
     : Trucizna doskonała
     : 0281. Jordan Penny Stara miłość nie rdzewieje
     : GR531. Jordan Penny Labirynt omyÅ‚ek
     : Francuski pocałunek Jordan Penny
     : br(4)
     : 161. Donald Robyn Królewski śÂ›lub
     : The Abducted Br
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tomjaks.xlx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT