[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twoja wina. Powinieneś był wiedzieć, że pani M. zatelefonuje do twojej mamy. - Czyli mama do ciebie też dzwoniła? - Do mnie, do mojej babci... Pewnie obdzwoniła już pół wsi - dodała z wyrzutem. - Najwyrazniej nie przyszło ci do głowy, że rola twojej narzeczonej może mi nie odpowiadać... - Ponieważ do ślubu raczej nie dojdzie, uważam, że reagujesz zbyt emocjonalnie. Jenna nie wytrzymała. - Zbyt emocjonalnie? Rozmawiałeś ze swoją mamą, prawda? Dlaczego nie wyjaśniłeś jej, że zaszło nieporozumienie? - A ty? Też mogłaś jej to powiedzieć. Wbiła w niego wzrok. - No dobrze, będę z tobą szczery - podjął po chwili. - Na tym etapie mojego życia pasuje mi mieć fikcyjną narzeczoną. To jeden z powodów, dlaczego nie wyprowadziłem mamy z błędu. Jest też drugi powód... - dodał z dziwnym błyskiem w oczach. - Mama tak strasznie się ucieszyła, że nie miałem serca powiedzieć jej prawdy. Jenna czuła, jak tętno jej przyspiesza. Starała się oddychać głęboko, ale to nic nie pomagało. W dodatku ze zdumieniem zauważyła, że nie potrafi oderwać od Simona spojrzenia. - Podoba mi się twój strój - oznajmił cicho. - Ponętny, kuszący... Patrząc na taką narzeczoną, człowiek nie może się doczekać ślubu. Zarumieniła się. Nie miała na sobie spodni, a koszula Craiga sięgała jej zaledwie do połowy ud. Zakłopotana uniosła rękę do głowy, jakby chciała poprawić fryzurę, po czym zreflektowawszy się, szybko ją opuściła. Zachowywała się jak młodociana idiotka. Simonowi najwyrazniej o coś chodziło; miał jakiś plan i aby go osiągnąć, próbował nią manipulować. Ale ona się nie da. - %7łyjemy w latach osiemdziesiątych, Simonie - rzekła przez zaciśnięte zęby. - Dziewictwo dawno wyszło z mody. Z pójściem do łóżka narzeczeni nie muszą czekać do ślubu. Poza tym nie obchodzi mnie, co ci pasuje, a co nie. %7łądam, abyś definitywnie wyjaśnił sprawę zaręczyn i powiedział naszym rodzinom prawdę. Sądziła, że będzie próbował na nią wpłynąć, by zmieniła decyzję. Podszedł bliżej. Niemal czuła żar bijący z jego ciała. Położył jej rękę na ramieniu. Jego oddech muskał jej szyję. Zastygła w bezruchu. Teraz Simon się pochylił. Zaraz ją pocałuje... - Mmm... surowa marchewka. Uwielbiam. Drugą ręką sięgnął po leżące na talerzu kawałki marchewki. Jenna odetchnęła z ulgą. Nie wiedziała, czy śmiać się, czy płakać. - Skoro nie chcesz mi pomóc, to nie - oznajmił dobrodusznie. - Ale może lepiej będzie, jak ty o wszystkim im powiesz. Znasz mnie. Znowu coś palnę nie tak... To szantaż, pomyślała. Niech go szlag trafi. Stoi w jej kuchni, podjada jej marchewkę, spogląda na nią rozbawionym wzrokiem, widzi jej gniew, zdenerwowanie, speszenie... i nic sobie z tego nie robi! Bardzo sprytnie zastawił na nią pułapkę. Proszę, niech sama powiadomi bliskich, że zaszła pomyłka; on nie ma nic przeciwko temu. Ale głos Ellen Townsend brzmiał tak radośnie, kiedy zadzwoniła dziś rano. Jenna nie chciała burzyć jej szczęścia. - Kiedyś będziemy musieli powiedzieć im prawdę... - powiedziała, mięknąc. - Oczywiście, że tak - zgodził się. - Ale można to zrobić łagodnie, stopniowo. Albo... Wiesz, mam pomysł. Niech nas poobserwują z bliska, wtedy sami szybko się zorientują, jacy jesteśmy niedopasowani. Pomysł był świetny, ale ponieważ pochodził od Simona, Jenna natychmiast stała się podejrzliwa. - Jak to sobie wyobrażasz? - spytała. - Skoro oboje mieszkamy w Londynie, a nasze rodziny ze sto kilometrów stąd? - Rodzice wynajęli na lato dom we Francji. Obiecałem, że wpadnę do nich na tydzień lub dwa. A wiem od Susie, że ty będziesz miała miesiąc urlopu, więc... - Nie rozumiem. Chcesz, żebyśmy spędzili urlop we Francji z twoimi rodzicami? - I twoją babcią. Jak sobie na nas popatrzą przez dwa tygodnie, sami dojdą do wniosku, że nie powinniśmy się pobierać. - No a twoja dziewczyna? - spytała Jenna. - Myślisz, że nie będzie miała nic przeciwko temu, abyś przez pół miesiąca udawał mojego narzeczonego? A może nie zamierzasz jej o tym informować? - Ależ zamierzam. Nagle przyszło jej do głowy, że za tym kryje się coś więcej, że nie chodzi wyłącznie o to, aby rodzicom nie sprawić bolesnego zawodu. - Chcesz... chcesz, aby ona myślała, że jesteś związany z inną kobietą, prawda? Posłał jej kpiący uśmiech. - Brawo! Należy ci się piątka za spostrzegawczość i intuicję. - Wiesz co, Simon? Nigdy bym nie przypuszczała, że zabraknie ci uczciwości i odwagi, aby powiedzieć kobiecie, że nie chcesz dłużej z nią być. Sama się nie poznawała. Powinna być zachwycona, mając dowód dwulicowości Simona i jego słabego charakteru. A ona czuła ból i żal. - Ależ powiedziałem! - oburzył się. - Tylko że niektóre kobiety bardziej wierzą czynom niż słowom. W jego spojrzeniu, w grymasie warg dostrzegła ogromny ból i pustkę. Korciło ją, aby wyciągnąć rękę, starać się go pocieszyć. Tak nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|