Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

które kazało jej tańczyć. Pozostali także ulegli urokowi tamtej niezwykłej chwili. Anton
przyglądał jej się w milczeniu. Whitney przechyliła nieco głowę, jakby chciała usłyszeć
muzykę, w rytm której tańczyła Sheila.
Anton odwrócił się do mnie.
- Wygląda jak duszek, prawda? Aż strach mrugnąć, żeby nie zniknęła.
Przytaknęłam mu.
- Jest wolna - powiedziała cicho Whitney. Rzeczywiście tak było.
A potem dzień skończył się tak szybko. Spakowaliśmy się i wróciliśmy do klasy, żeby
rozdać świadectwa i pożegnać się. Długi pokój wyłożony boazerią wydawał się teraz niemal
pusty. Zdjęto obrazki i historyjki ze ścian. Zwierzęta przeniosły się do mojego mieszkania. Z
szafek zniknęły tabliczki z imionami dzieci.
Wreszcie Sheila posmutniała, czując nieuchronność tego, co miało nastąpić. Kiedy
rozdaliśmy świadectwa, a ostatni dzwonek wciąż jeszcze nie dzwonił, wycofała się do kąta,
który ział teraz pustką bez poduszek i klatek. Przykucnęła na podłodze. Pozostałe dzieci
szczebiotały podniecone letnimi wakacjami oraz nowymi miejscami, do których miały pójść.
Anton zachęcił je do zaśpiewania kolejnej piosenki, a ja poszłam do Sheili.
Po jej opalonych policzkach płynęły łzy. Z braku chusteczki wycierała je włosami.
Kiedy spojrzałam w jej oczy, dostrzegłam w nich smutek i ból.
- Nie chcę odchodzić - powiedziała drżącym głosem. - Nie chcę, żeby to się
skończyło. Chcę tu wrócić, Torey.
- Wiem, kochanie. - Przytuliłam ją do siebie. - Wiem, co czujesz, ale tak już jest.
Jeszcze chwila, zaczną się letnie wakacje, a potem znajdziesz się w trzeciej klasie, w zwykłej
klasie.
- Nie chcę tam iść, Torey. I nie chcę, żebyś ty odchodziła. Poprawiłam jej grzywkę.
- Pamiętasz, obiecałam, że będę pisać do ciebie. Dzięki temu będziemy w kontakcie.
Jakbyśmy się wcale nie rozstawały. Zobaczysz.
- Wcale nie. Chcę tu zostać. -Jej drobne ciało drżało mocno, a ja czułam, jak bardzo
stara się zapanować nad sobą. - Będę zła. Nie chcę być dobra w klasie panny McGuire. Wtedy
będziesz musiała wrócić.
- Hej, nie mam zamiaru tego słuchać. Tak mówi dawna Sheila.
- Będę niegrzeczna. Nie zmusisz mnie, żebym była dobra.
- Nie, Sheilo, nie zmuszę cię. Decyzja należy do ciebie. Ale dobrze wiesz, że to
niczego nie zmieni. Nie cofniesz się o rok ani nie przywrócisz tej klasy. Mnie też nie
zatrzymasz. Sama pójdę do szkoły, tak jak ci mówiłam. Od ciebie tylko zależy, co zrobisz ze
sobą. Lecz bez względu na wszystko ten rok już nie wróci.
Utkwiła wzrok w podłodze i wydęła dolną wargę.
Uśmiechnęłam się.
- Pamiętasz, oswoiłaś mnie. Teraz jesteś odpowiedzialna za mnie. A to znaczy, że
nigdy nie zapomnimy o tym, iż się kochamy, że pewnie teraz popłaczemy troszeczkę. Ale
niebawem w naszej pamięci pozostanie tylko wspomnienie wspólnie spędzonych szczę-
śliwych chwil.
Potrząsnęła głową.
- Ja już nigdy nie będę szczęśliwa.
W tej chwili zadzwonił dzwonek i klasa eksplodowała krzykami. Wstałam i poszłam
do pozostałych dzieci. Sheila powlokła się za mną. Nastąpiły pożegnania. Tyler i William
mieli łzy w oczach. Peter pokrzykiwał radośnie. Kiedy już się wyściskaliśmy i wycałowali-
śmy, wszyscy wybiegli w ciepło czerwcowego dnia.
Sheila, jak zawsze, miała odjechać z uczniami szkoły średniej. W ostatni dzień roku
szkolnego autobus odjeżdżał wcześniej niż zwykle. Pomyślałam, że nie zostanie jej zbyt wiele
czasu na zebranie swoich rzeczy i pożegnanie się z nami.
Trudno jej było rozstać się z Antonem. Początkowo zakryła twarz dłońmi i nie chciała
nawet spojrzeć na niego. On zaś wciąż zachęcał ją do uśmiechu, szepcąc krótkie zdania po
hiszpańsku, których ja nie rozumiałam, a które rozumiała Sheila. Przypomniał jej, że przecież
będą się spotykać w obozie emigrantów. Obiecał, że zabierze ją do swoich synów, żeby mogli
się razem bawić. Wreszcie musiałam postawić ultimatum. Obiecałam, że odprowadzę ją do
autobusu, ale musimy wyjść natychmiast. Wtedy dopiero odwróciła się do Antona i objęła go
mocno za szyję. Potem pomachała Whitney i wzięła mnie za rękę. Kiedy stanęłyśmy na
progu, zawróciła i pobiegła z powrotem do Antona. Pocałowała go w policzek i wróciła do
mnie. Zbierała swoje rzeczy ze łzami w oczach: kilka arkuszy i zniszczony egzemplarz
Małego Księcta, namacalny dowód niedawnej przeszłości. Zeszłyśmy po schodach i
ruszyłyśmy w kierunku szkoły średniej.
Nie odzywała się przez całą drogę. Ja także milczałam. Nie potrzebowałyśmy już
słów. Mogłyby tylko zepsuć to, co udało nam się osiągnąć. Autobus czekał na podjezdzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Kosakowski Czeslaw Dziecko o specjalnych potrzebach edukacyjnych
     : Kiyosaki Robert Mądre Bogate Dziecko
     : Kochan Marek Ballada o dobrym dresiarzu
     : PSDN
     : 2002 03. śÂšwić…teczne podarunki 3. Merritt Jackie Dzieci szcz晜›cia Marzenie Maggie
     : 2 Dancers in the Dark Night's Edge (October 2004)
     : Fred Saberhagen Book of the Gods 01 The Face of Apollo
     : Charles Williams Hill Girl (1951) (pdf)
     : Duncan, Dave Das Siebente Schwert 01 Der ZĂśgernde Schwertkämpfer
     : Lauren Christina Pić™kny nieznajomy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tomjaks.xlx.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT