Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oczekiwania, jednak intuicja podpowiadała mu, że nigdy nie dojdzie między
nimi do prawdziwego porozumienia. Ogarnęły go wyrzuty sumienia i poczucia
winy.
- Przepraszam, że Cary okazał się takim łobuzem - powtórzył.
- Nie mam do ciebie pretensji - wyszeptała mu prosto w usta.
- 77 -
S
R
Zabrakło im tchu. Pocałunki oszałamiały, ośmielały. I budziły coraz to
nowe pragnienia, rozpalały żar, którego nie łagodził chłodny powiew letniego
wiatru. Blask księżyca srebrzył gładką skórę, oczy błyszczały w oczekiwaniu
tego, co jeszcze nastąpi. Nieoczekiwanie opuszkami palców wyczuł dziwne
zgrubienia na brzuchu dziewczyny i odchylił się, by lepiej je zobaczyć, ale
Geneva zarzuciła mu ręce na szyję, przyciągnęła go mocniej. Nie poddał się.
Chce ją poznać, dowiedzieć się wszystkiego. Nawet jeśli to blizna po operacji
wyrostka czy ślad po upadku z roweru.
Ale to było coś innego. Musiała dostrzec jego minę, bo przykryła się
sukienkÄ….
- Co się stało?
- To chyba rozstępy? - zapytał.
Uniosła głowę, zaskoczona zmianą, jaka w nim zaszła.
- Owszem. Po ciąży.
- Tak myślałem.
Ciąża, dzieci... I przede wszystkim ryzyko. Nie może sobie na to
pozwolić. Nie tylko ze względu na siebie, również z powodu Genevy. I dziecka,
jakie mogliby począć. Nawet gdyby był przygotowany, to ryzyko jest zbyt duże.
- Nie możemy tego zrobić - powiedział, podnosząc się i zakładając
koszulÄ™.
Geneva popatrzyła na niego spłoszona i zmieszana. Nienawidził sam
siebie za to, co robi, ale wiedział, że nie może ulec. Nie może inaczej postąpić.
Wiedział, że sprawia jej ból, ale lepiej odcierpieć teraz, niż rozpaczać w
przyszłości.
- To nie jest tego warte - powiedział z przekonaniem.
- 78 -
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
W chwilach takich jak ta, zadawała sobie pytanie, dlaczego nie umie
machnąć na wszystko ręką. Po tym, jak wczoraj ją odtrącił, powinna przestać się
nim przejmować. I zapomnieć o zobowiązaniach. Ale idiotyczne poczucie
honoru zmusiło ją do pójścia z nim na bal. Teraz, pijąc szampan, czuła się jak
pod obstrzałem. Cała śmietanka Kinnon Falls dyskretnie obserwowała nową
wybrankę Wade'a... czyli ją. %7łałowała też, że zgodziła się, by Jacob został u
babci na weekend. Miałaby przynajmniej pretekst, by wcześniej się stąd urwać.
Przepłakała niemal całą noc, nim wreszcie usnęła - nie z powodu tego
zajścia z Carym, lecz z bezsilnej złości na własną głupotę. Chyba straciła rozum,
ulegając pokusie. Padła mu w ramiona, a on ją odepchnął. Zadręczała ją ta świa-
domość. Nawet dobrze, że nie przemęczyła się szyciem sukienki na dzisiejszy
bal. Z pewnością nie będzie się jej dobrze kojarzyć. I wątpliwe, by jeszcze
kiedyś zechciała ją włożyć. Uszyła ją bez przykładania się, lecz prosty krój i
elegancki materiał zrobiły swoje. Dopasowany fason doskonale uwidaczniał
figurę, żakardowy wzór winorośli lekko wybijający się z tła przyciągał uwagę, a
subtelna morska zieleń kontrastowała z brązowymi oczami, rozświetlając je i
podkreślając.
Udawała, że nie zauważa skupionego, znaczącego spojrzenia Wade'a.
Najchętniej chlusnęłaby na niego tym szampanem, wiedziała jednak, że musi
zachować pozory. Skoncentrowała się na przesuwających się obok nich
ludziach. Niektórych już znała, miała okazję widzieć ich w klubie. Jest szef
policji, kilka znaczących postaci z lokalnej stacji telewizyjnej, paru ważnych
biznesmenów, nawet kilku sportowców. Zwróciła uwagę na dziewczynę w
bardzo zaawansowanej ciąży. %7łe też miała odwagę przyjść. Wyglądała, jakby
lada moment miała rodzić. Chociaż może i wie, co robi, bo na sali jest kilku
- 79 -
S
R
znakomitych lekarzy. Co zresztą zrozumiałe, skoro celem balu jest zebranie
funduszy na tutejszy szpital dla dzieci.
Nie zabrakło również polityków. No tak, wybory wkrótce, trzeba zadbać o
odpowiedni wizerunek i kontakty, pokazać się gdzie trzeba. Większość tych
ludzi była w świetnych stosunkach z Wade'em. Zwłaszcza kobiety. Przez tłum
przeciskał się fotoreporter z miejscowej gazety.
Rozległy się pierwsze dzwięki rytmicznej muzyki i Geneva bezwiednie
poruszyła stopą do taktu. Zajęta własnymi myślami, aż podskoczyła, gdy
niespodziewanie Wade dotknÄ…Å‚ jej ramienia.
- Zatańczymy?
Wahała się odrobinę za długo. Nie mogła się zdobyć na podjęcie decyzji.
Znowu znalezć się w jego ramionach, tym razem ze świadomością, że służy mu
wyłącznie jako tarcza osłaniająca przed napastującymi go kobietami? Ale
trudno, nie będzie się zniżać do tego, by ujawniać mu, co czuje. Zatańczy kilka
kawałków, a potem wymówi się bólem głowy i poprosi o odwiezienie do domu.
Zresztą będzie to zgodne z prawdą. Już sama myśl, że znajdzie się tak blisko
niego, że znowu otoczy ją ten znajomy zapach, że usłyszy jego głos mówiący
wprost do ucha... Serce od razu zaczęło bić szaleńczym rytmem, krew pulsowała
w skroniach.
- Nie masz się czego bać - powiedział ściszonym głosem, wyciągając
rękę. - To nie jest  Cassidy", a ja nie jestem Carym.
Jej głos, wbrew woli Genevy, chyba ją zdradził.
- Nie, nie jesteś - odparła cicho.
Nie lękała się, że powtórzy się historia nieudanej randki, nie to ją
dręczyło. Obawiała się Wade'a, bo jej serce należało teraz do niego. I jeśli nie
będzie wystarczająco ostrożna, może to stokrotnie odcierpieć. Podeszła do niego
niepewnie, lecz już po kilku taktach taniec ją wciągnął. Z przyjemnością
poddała się muzyce. Wade świetnie prowadzi. I tak na nią patrzy. Tak czule
obejmuje. To cudowne uczucie.
- 80 -
S
R
Brutalnie wyrwał ją z rozmarzenia; chyba domyślił się, co czuje.
- Myślisz o mnie? - zapytał. Gdy się uśmiechał, robił mu się dołek w
policzku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : Personal Freedom
     : Jack Whyte The Singing Sword
     : de Villiers Gerard Cyklon w ONZ
     : Biblia Szatana
     : Anderson, Poul Flandry 07 Ensign Flandry
     : Joseph Conrad An Outcast of the Islands
     : Delinsky Barbara Najprawdziwsza historia
     : Cook Robin Dopuszczalne ryzyko
     : Chmielewska Joanna 06 Romans wszechczasów
     : Jordan Penny DoskonaśÂ‚a para
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dodatni.htw.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT