[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rosie? Nic ci nie jest? - spytał przestraszony, ale gdy spojrzał na jej twarz, zdał sobie sprawę, że ona trzęsie się ze śmiechu. - Och! Ta twoja mina... kiedy leciałeś... - wyjąkała, zanosząc się śmiechem. - Tego właśnie potrzebowałam - dodała, całując go w usta. 80 - No, no, cóż ja tu widzę! - zawołała Sadie, stając w progu. - Czy to o tej dziewczynie marzyłeś przez cały dzień? Rose była nieco przerażona, że przyłapano ich w tak kompromitującej sytuacji. - Doprawdy, Dave - mruknęła Sadie - nie spodziewałam się tego po tobie. Poza tym podobno nie lubisz blondynek. - Sadie. - W jego głosie zabrzmiała ostrzegawcza nutka. - Choć znasz mnie od urodzenia, nie oznacza to wcale, że wiesz, co lubię, a czego nie. - Ale przecież ona była blondynką. - Masz rację. Margaret była blondynką i Rosie również nią jest, ale poza kolorem włosów nie są do siebie podobne. - Wspaniale - mruknęła Sadie, doskonale wiedząc, kiedy można podejmować z nim dyskusję, a kiedy lepiej dać za wygraną. - Przyszłam, bo wzywają was do przypadku. Wiozą tu Hazel Fredrick, która skarży się na bóle brzucha. - Zatem chodźmy - zarządził Dave i wziął Rose za rękę. - Sadie nie była przesadnie zadowolona, prawda? - Czyżbyś uważała, że naprawdę obchodzi mnie to, co Sadie czy myśli o kobiecie, z którą się spotykam? - Mhm... sama nie wiem. - Posłuchaj. To, z kim spędzam czas, jest wyłącznie moją sprawą - wyjaśnił, puszczając Rose przodem. - Miło mi to słyszeć. Juliana zawsze najbardziej interesowało, co myślą inni ludzie i... - Nie jestem Julianem - zaprotestował stanowczo, nagle się zatrzymując, a Rose kiwnęła głową. Pochylił się i pocałował ją w usta bardziej zachłannie niż dotychczas. Potem znów ujął jej rękę, otworzył kolejne drzwi i wprowadził na oddział nagłych wypadków. Siedzący tam pacjenci spojrzeli na nich i natych- miast zaczęli szeptać między sobą. - Uznałem, że wejdziemy tu, trzymając się za ręce - oznajmił z przebiegłym uśmiechem. - Sadie na pewno rozgłosiła tę soczystą plotkę po całym szpitalu, zanim my zdążyliśmy wejść na schody. - Niewątpliwie. - Rose wzruszyła ramionami. - Nic już nie można na to poradzić. - To tyle, jeśli chodzi o ratowanie twojej opinii. - To tyle, jeśli idzie o naszą kolację - dodała. - Niestety, masz rację - mruknął z niezadowoleniem. 81 W tym momencie usłyszeli wycie syren ambulansu, więc przyspieszyli kroku. - Dobry wieczór, pani Fredrick - powiedział Dave, kiedy wwieziono pacjentkę do izby przyjęć. - Podobno nie czuje się pani najlepiej. Gdzie panią boli? Podczas gdy Dave ją badał, Rose przeglądała notatki z karetki, chcąc sprawdzić, jakie podano jej leki. - Zrobimy pani USG - oznajmił Dave. - Podejrzewam kamienie w miedniczce nerkowej, ale trzeba to potwierdzić. - Czy grozi mi operacja? - spytała chora z niepokojem. - Na szczęście nie. W dzisiejszych czasach stosujemy tak zwaną litotrypsję. Fale ultradźwiękowe rozbijają kamienie, które potem przedostają się do pęcherza, a następnie wydalane są z moczem. Przede wszystkim jednak musimy sprawdzić, czy to te kamienie są przyczyną bólu. Kiedy diagnoza Dave'a została potwierdzona, podano pani Fredrick odpowiednie leki i zostawiono ją, by odpoczęła. Dave objął Rose i razem wyszli na parking. - Czy jesteś głodna? - spytał. - To dziwne, ale nie. Gdybyś jednak ty chciał coś zjeść, chyba mogłabym przygotować kolację. - Nie spodziewałem się, że będziesz dla mnie gotować - mruknął, kiedy przystanęli przy jej samochodzie. - Jestem podobna do ojca. Gotowanie mnie odpręża. - No cóż, w takim razie... - Roześmiał się, a gdy przyciągnął ją do siebie bliżej, zauważył na jej twarzy wyraźne oznaki zmęczenia. - Prawdę mówiąc, kochanie, zrobiło się późno, a jutro czeka mnie pracowity dzień. - Och, prawda. To już jutro. - Uśmiech natychmiast zniknął z jej twarzy, a głos stał się dziwnie bezbarwny. - Czy ty kiedyś chciałabyś mieć własne? - spytał. - Co? Dzieci? Przytaknął ruchem głowy. - Szczerze mówiąc... sama nie wiem - Rozumiem. - Naprawdę? Wszystko dzieje się za szybko, Dave. Na dobrą sprawę wczoraj wieczorem pocałowałeś mnie tak... jak należy. Potem powiedziałeś mi, że masz dziecko. Ale na tym nie koniec. Okazało się, że twoja córka przyjeżdża tu na zawsze i zamieszka z tobą. Kolejną bombą była wiadomość o ślubie mojego niedawnego narzeczonego z twoją eks. To dużo na jeden raz. 82 - Wiem, Rosie. - Pocałował ją w czoło i mocno przytulił. Trwali w uścisku przez kilka minut, a potem Rose nagle odsunęła się od niego. - Nie lubię, kiedy się mnie ponagla, a w tej chwili tak właśnie się czuję. Mam wrażenie, że chcesz, aby nasz związek, czy jak to nazwać, był oparty na jakichś trwalszych podstawach, zanim zjawi się tu jutro twoja córka. - Wzięła głęboki oddech. - Przykro mi, Dave, ale to niemożliwe. Ty będziesz musiał spędzać dużo czasu z Melody, żeby mogła przywyknąć do nowych warunków.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|