Strona główna
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– Jeśli masz zamiar prowadzić jak wariat, to może
rzeczywiście będzie bezpieczniej, jeśli się przejdę – ode-
zwała się Elizabeth.
Znowu mówiła tym wyniosłym tonem, który działał
mu na nerwy, lecz tym razem był jej nawet za to
wdzięczny. Opanował się i zwolnił.
– Jesteś pewien, że to on? – spytała po chwili.
– Oczywiście, że jestem. Przecież wiem, jak mój brat
się nazywa, Elizabeth.
Kiedy go poznała, nalegała, żeby zwracał się do niej
pełnym imieniem, lecz gdy teraz to uczynił, zabolało ją,
że nie powiedział ,,Lizzie’’. Musi być naprawdę bardzo
zdenerwowany, pomyślała.
– Ale ty nosisz nazwisko O’Neill.
88
LUCY CLARK
– To nazwisko panieńskie matki. Po rozwodzie wróci-
ła do niego, a potem ja je przyjąłem.
– Marcus zatrzymał nazwisko ojca – wybąkała.
No tak. Teraz wszystko zaczyna układać się w logicz-
ną całość. Wszystko, czego się teraz dowiedziała, po-
zwoliło jej lepiej zrozumieć zachowanie Marcusa, na
przykład dlaczego nigdy nie wspominał o matce.
– Twój ojciec to sir Ian Wetherby – powiedziała
cicho, bardziej do siebie niż do Mitcha.
– A więc doczekał się tytułu szlacheckiego! Musi być
usatysfakcjonowany! – Mitch prychnął z goryczą. – Mam
nadzieję, że zaszczyt wart był ceny, jaką zapłacił, rozbicia
i utraty rodziny.
– Mitch...
Dotknęła jego ramienia, lecz strząsnął jej dłoń. Cof-
nęła się, jakby ją uderzył, a jej oczy wypełniły się łzami.
Siłą woli starała się opanować. Ojciec zawsze krzywił się,
gdy przy nim płakała, nauczyła się więc robić to w samo-
tności. Później się rozkleję, myślała, przełykając łzy.
– Mitch... – zaczęła ponownie – rozumiem, że prze-
żyłeś wstrząs, ja też, ale spróbujmy porozmawiać spo-
kojnie.
– Spokojnie! – wybuchnął. – Dla ciebie to nic. Ty
zawsze jesteś taka opanowana. Nie wypada tracić pano-
wania nad sobą przy ludziach, prawda?
– Czy to moja wina? – odcięła się. – Nie wyładowuj
gniewu na mnie. To, że znam twojego brata...
– Znasz! – wpadł jej w słowo. – Lizzie, ten facet
uważa, że jesteście zaręczeni! To chyba pewna różnica,
nie?
– Formalnie nigdy mi się nie oświadczył –odparła, ze
złości bezwiednie podnosząc głos.
ODROBINA SZALEŃSTWA
89
– A gdyby wystąpił z taką propozycją, to co?
Patrzyła na niego w milczeniu, potem wybąkała:
– Nie wiem.
– Nie wiesz?! – wykrzyknął i spojrzał na nią oczami
zimnymi jak stal. – Nie wiesz?
Potrząsając z niedowierzaniem głową, zatrzymał sa-
mochód przed szpitalem, wysiadł z kabiny i trzasnął
drzwiami.
– Mitch! – Wysiadła i ruszyła za nim. – Zachowujesz
się jak dziecko! Mitch!
On zaś odwrócił się i krzyknął:
– Nie wolno mi? A jeśli mam taką ochotę?
Rzeczywiście, pomyślała z lekką zazdrością. Moje
zachowanie zawsze było podyktowane surowymi zakaza-
mi i nakazami, a on jest sobą. Poczuła, że gniew jej mija.
– A poza tym – dodał – niczego nie udaję. Przynaj-
mniej jestem uczciwy wobec siebie.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Jeśli nie rozumiesz, to z tobą jest jeszcze gorzej niż
sądziłem – warknął i ruszył do szpitala.
Elizabeth łzy napłynęły do oczu. Wiedziała, że w ta- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl


  •  Podstrony
     : Indeks
     : McAllister Anne, Gordon Lucy Nieoczekiwana zmiana miejsc
     : 243. Gordon Lucy Wszystkie twarze agentki
     : 441.Ellis Lucy Neapolitańskie noce
     : D277. Gordon Lucy Szczęśliwe zakoĹ„czenie
     : Lucy Monroe Sycylijska przygoda
     : Clark Mary Higgins W pajęczynie mroku
     : 0511. Cross Caroline Odwaga czy szaleństwo
     : Clark Lucy Szpital w buszu
     : Mortimer_Carole_Zamek_na_wrzosowisku
     : Aldiss Brian Cieplarnia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • numervin.keep.pl
  •  . : : .
    Copyright (c) 2008 Poznając bez końca, bez końca doznajemy błogosławieństwa; wiedzieć wszystko byłoby przekleństwem. | Designed by Elegant WPT