[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kenem, który pozostał w Arkansas. Spokojny, nieśmiały Byron bardzo jej go przypominał. Zmiała, nieco zuchwała Emma była natomiast podobna do niej w latach dzieciństwa. Ona równie\ miała starszego brata i dorastała, rywalizując z nim na ka\dym kroku. Tylko w ten sposób mogła być sobą. W przeciwnym razie stałaby się jego marionetką. A Darlene nigdy nie była i nie będzie niczyją marionetką. Postarzała twarz Idy miała łagodny i kochający wyraz. Darlene przypomniały się słowa Maca o tym, \e tak wspaniała kobieta ma tak nieciekawego syna. Widać było, kto zajmuje się domem i dziećmi Boyda. A gdzie się podziewa jego \ona? Nikt o niej nie wspomniał i Darlene z\erała wprost ciekawość. Po obiedzie, który wystarczyłby rzeczywiście dla kompanii wojska, dzieci pobiegły bawić się na dwór, a dorośli delektowali się kawą. Darlene oddałaby wszystko za papierosa. śeby przestać wcią\ o tym myśleć i zająć czymś ręce, wstała i poszła pomóc Idzie w zmywaniu naczyń. Wróciwszy do jadalni, by ustawić zastawę w kredensie, usłyszała przypadkowo rozmowę mę\czyzn. Jeśli zdecyduję się na tę pracę w mieście, nie będę miał czasu na zajmowanie się domkami mówił Boyd. Potrzebuję kogoś odpowiedzialnego na swoje miejsce i pomyślałem, \e mo\e ty byłbyś tym zainteresowany, Mac. Ja? Przecie\ nie wymaga to zbyt wiele czasu. A ty masz tylko wycieczki z turystami na ryby. Sądzę, \e dałbyś radę połączyć te dwa zajęcia. Chętnie przyjąłbym tę pracę zaczął powoli Mac ale ka\dy weekend mam zajęty przez turystów. Poza tym zgodziłem się prowadzić księgowość dla dwóch nowych firm w mieście. Rozumiem, Mac. Mo\e znasz kogoś godnego zaufania, komu mógłbym powierzyć tę pracę? Dla zachęty oferuję nawet mały domek na kwaterę. Mac podrapał się w głowę. Będę o tym pamiętał, Boyd. Ja podjęłabym się chętnie tej pracy odezwała się nagle Darlene, zaskakując tym zarówno mę\czyzn, jak i siebie. Spojrzeli na nią obaj. Chciałabym dostać tę pracę powtórzyła. Nie jestem pewien, czy to zajęcie odpowiednie dla takiej drobnej kobietki sprzeciwił się Boyd. To śmieszne prychnęła Darlene. Poradzę sobie. Zresztą muszę się gdzieś zatrzymać. Rzuciła spojrzenie Macowi. Dziewczynie nie wypada mieszkać z kuzynem. Hm, to całkiem inna para kaloszy wycedził Boyd. Myślałem, \e przyjechałaś tylko odwiedzić kuzyna. Chciałabym się tu zatrzymać przez jakiś czas. I popracować. Myślałem o kimś, kto potrafiłby dokonać drobnych napraw. O mę\czyznie. Jakiego rodzaju napraw? Och, malowanie czy usuwanie szkód po niedbałych turystach. Zdarza się, na przykład, \e zapychają sedes. To głupstwo wzruszyła ramionami Darlene. Potrafię temu zaradzić. Boyd uniósł jedną brew. Czy miałaś ju\ do czynienia z wynajmowaniem domków? Nie. Ale czy to naprawdę taka straszna filozofia? Wyraznie ura\ony jej słowami, Boyd spojrzał pytająco na Maca. Co o tym sądzisz, Mac? Czy twoja mała kuzyneczka rzeczywiście sobie poradzi? Hm, ja... Zanim jednak Mac zdą\ył cokolwiek odpowiedzieć, do pokoju weszła Ida. Myślę, \e spokojnie da sobie radę, Boyd. Pozwól jej to udowodnić. Boyd spojrzał na matkę i po chwili wahania poddał się. Dobrze. Poniewa\ jesteś kuzynką Maca, dam ci szansę, byś się sprawdziła, Darlene. Od kiedy chcesz zacząć? A kiedy mogę się wprowadzić? W ka\dej chwili. Zwietnie. Odwróciła się do Maca. Wobec tego jedziemy po moje rzeczy. Wsiadając do d\ipa, uśmiechała się sama do siebie. Otrzymała pracę, ma się gdzie zatrzymać! Niezle, zwa\ywszy niewesołą sytuację, w jakiej się znajdowała jeszcze przed godziną. Mac odwiózł Darlene do miasta. Cały czas milczał. Od czasu do czasu spoglądał tylko na nią i na plastykową torbę z kostiumem, którą trzymała na kolanach. Co się z nim, u diabła, dzieje? Przecie\ to nie jego sprawa, co ona robi. Tu właśnie tkwił największy problem. Ta kobieta sprawiała, \e krew szybciej krą\yła w jego \yłach, puls walił jak młotem. Miał nadzieję, \e jej się dziś pozbędzie. Tymczasem została jego bliską sąsiadką. Zbyt bliską. Z jednej strony chciał, by zniknęła z jego oczu i myśli, z drugiej zaś pragnął zburzyć bariery, którymi sam się od niej odgrodził, przyciągnąć ją do siebie i całować, całować bez końca. Obrzucił ją znów spojrzeniem. Pochwyciła je i uśmiechnęła się do niego. Rozwiane włosy, brązowe sarnie oczy, siniak na porcelanowo-białej delikatnej skórze, pełne wargi, które chciałoby się całować była porywająca! Kuzynka! ROZDZIAA 3 Mac zatrzymał d\ipa przed tylnym wejściem do The Blue Boar . Darlene rzuciła nerwowe spojrzenie na schodki, przypominając sobie niemiłe wydarzenia wczorajszego dnia. Odetchnęła głęboko, mobilizując siły. Dobra... Mac wyczuł jej wahanie. Czy chcesz, \ebym poszedł z tobą? O, Bo\e, nie! Po co miałbyś iść? Posłuchaj, Darlene, to zrozumiałe, \e trochę się boisz...
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|