[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się, że ona planuje przeszkodzić w ślubie Jacques'a i Zary. - On po prostu tak sobie założył, że ja to zamierzam zrobić? - Garnier to potwierdził. - Naprawdę? I twierdzisz, że on to powiedział, zanim uprowadziłeś mnie z lotni- ska? Szafir skinął głową. Megan dostrzegła niesmak w jego oczach. R L T - Zara zobaczyła rozmowy nieodebrane na jego telefonie z twoim imieniem. Zażą- dała wyjaśnień. Powiedział jej, że jesteś partnerką w interesach, która go dręczy i nie da- je mu spokoju jak jakaś wariatka. - Ja go dręczę i nie daję mu spokoju? Megan przypomniała sobie, jak ją elegancko zaczepił, gdy spotkali się po raz pierwszy, i zaproponował jej drinka. Jak sprzedał jej tekst, że szuka bratniej duszy. Co za szczur! Gdyby Jacques nie kłamał, Szafir nigdy by jej nie porwał. Może nawet nigdy by go nie spotkała. - Gdybym była Zarą, to chciałabym wiedzieć, dlaczego Jacques skłamał o tych rozmowach bez mrugnięcia okiem. - Do Zary dotarły plotki o jakiejś kobiecie, słyszałaś to sama, ale mimo to mówi, że go kocha. Jeśli skrzywdzi ją po zawarciu małżeństwa, zapłaci za to - Rafik i ja już dopil- nujemy, żeby to zrozumiał. - A ty przejąłbyś się, gdyby twoja kobieta miała innego mężczyznę? - Oczywiście, że bym się przejął. Chciałbym, żeby była moja i tylko moja. Kiedy znajdę swoją kobietę, to zapomnę o wszystkich innych. - Na zawsze? - Na zawsze. I musisz mi uwierzyć, że moja żona nie będzie musiała szukać miło- ści gdzie indziej. - Gdy powiedziałam ci, że chcę jechać do domu, to mi odmówiłeś. Początkowo myślałeś, że będę chciała nadać wszystkiemu rozgłos i zagrozić ślubowi Zary. A wtedy zastosowałeś nową taktykę. - To nie była żadna taktyka. - Czyżby? Więc dlaczego mnie tu trzymałeś? - Powiedziałem ci, że chciałem, żebyś zmieniła zdanie o Dżaharze. Nie mogłem pozwolić ci wyjechać z przykrymi wrażeniami o kraju i jego ludziach. No dobrze, może nie byłem... R L T - Szczery? Nie mówisz mi wszystkiego. Sądzę, że była ci potrzebna wymówka, by mnie zatrzymać przy sobie. Chciałeś mieć mnie pod obserwacją. - Megan czekała na od- powiedz. - Nie masz nic więcej do powiedzenia? Więc to chyba byłoby na tyle. Megan wstała. - A zatem chodziło o zapewnienie szczęścia Zarze. Mam nadzieję, że ona docenia to, co dla niej zrobiłeś. Porwanie... - Megan... - Uwiedzenie wroga... Mam tak dosyć tych wszystkich gierek i tych wszystkich kłamstw. - Podeszła do Szafira. - Szafir, mam tego wszystkiego dosyć. Chcę jechać do domu. I tym razem nic mnie nie zatrzyma. Gdy Szafir usłyszał jej deklarację, poczuł, jakby pękło mu coś w środku. Nie chciał jej stracić. Nie mógł dopuścić, by Megan go zostawiła. Nie pozwoli na to! - Więc masz mnie za swojego wroga? Myślisz, że specjalnie ciebie uwiodłem? - Uwieść... kochać się... co to za różnica? Jej podejście wyzwoliło w nim pierwszą falę prawdziwej złości. - Między tym, co wydarzyło się na basenie, a wyrachowanym uwiedzeniem jest ol- brzymia różnica. - Tak ci się wydaje? Megan okręciła się na pięcie i ruszyła do drzwi. Szafir rzucił się przez pokój i był tam pierwszy. Zatrzasnął drzwi, zamknął je na klucz i wysyczał: - Pokażę ci różnicę. - Zostaw mnie! Szejk nie odpowiedział. Ujął jej głowę pod brodą i najdelikatniej, jak potrafił, po- głaskał jej czułe miejsca za uszami. Używając całego kunsztu, dotykał jej tak, by poczuła go w najbardziej esencjonalny sposób. Wiedział, że wygrał, gdy jej skóra zaczęła drgać pod opuszkami jego palców. - Widzisz? Twoje ciało cię zdradziło. Wiedziałem, że zareaguje, jeśli dotknę cię w taki sposób... i taki... - Szafir! - Megan oparła się o drzwi, przestraszona słabością swojego głosu. Nienawidziła się za to, że jej ciało tak odpowiedziało na jego pieszczoty. R L T Jego ręce wsunęły się pod jej koszulkę i ściągnęły ją przez głowę jednym zdecy- dowanym ruchem. Megan nie miała biustonosza. Szejk ujął jej piersi, zanim zdążyła za- protestować. Opuścił głowę i zaczął lizać twardy koniuszek jej sutka. Przez Megan prze- szły fale rozkoszy. Gdy podniósł głowę, jego włosy były zmierzwione, a w oczach palił się ogień. Wsunął palce pod elastyczny pas jej spódnicy, ściągnął ją w dół i zerwał z niej koronko- we majtki. Megan nie zdążyła nawet wypowiedzieć słowa, a on już pieścił ją posuwisty- mi ruchami w górę i w dół w najbardziej intymnym miejscu. Megan przymknęła powieki i rozkosznie pojękiwała, gdy jego czułe palce wsunęły się w jej kobiecość, pieszcząc ją, podniecając, aż wygięła się, wysuwając biodra do przodu. Szafir odsunął się od niej i Megan podniosła powieki, by zobaczyć, jak szejk ścią- ga z siebie sukmanę, luzne białe bawełniane spodnie i bokserki. Stanął przed nią zupełnie nagi, całkowicie gotowy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|