[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Twoja żywa inteligencja wystawi cię na wielkie niebezpieczeństwo w niedobranym małżeństwie. Trudno ci przyjdzie uniknąć nieszczęścia i niesławy...". W rzeczy samej: oto nieszczęście i niesława, pomyślała Elżbieta z ciężkim sercem. Jej małżeństwo było rzeczywiście niedobrane. Jak może szanować męża, skoro wypędził jej syna i wydaje córkę za pana Tomasza Ropera?! Płacząc, myślała o owej dyskusji na temat nowych czasów, reform, przemian i postępu, oraz o męskich przechwałkach, i doszła do przekonania, że przed nią nie było żadnej zmiany i że żaden postęp nie obejmie również Mirandy. Czuła, że jej serce kamienieje i uodparnia się przeciwko Darcy'emu i postanowiła wyzbyć się każdego drgnienia uczucia i lojalności wobec niego. Zdradził ją... Znów wróciła wspomnieniem do pana Benneta, śmiejącego się na samą myśl o przyjęciu przez nią oświadczyn pana Collinsa, gdy jako dziedzic i spadkobierca zjawił się on z taką samą misją w Longbourn. Mój ojciec nie potrzebował takich słów jak reformy" czy postęp", myślała, nie zgodziłby się na moje małżeństwo z kimś, kogo nie chciałabym poślubić, nawet gdyby był to pan Darcy ze swoimi dziesięcioma tysiącami funtów rocznego dochodu. Fakt, iż teraz żałowała owej decyzji, był zbyt dramatyczny, by się do tego przyznać. Przyspieszyła kroku, bo deszcz znów zaczął padać i park stał się ponuro przygnębiający. Będzie żyła z dala od tego miejsca... ale musi znalezć Mirandę i bezzwłocznie uchronić córkę od zguby. Gdy tylko drzewa okryły się delikatną mgłą deszczu, pojawił się pan Gresham i oboje, idąc teraz ku sobie otwartą i opustoszałą częścią parku, niewiele mogli zrobić, by zejść sobie z drogi. Elżbieta uśmiechnęła się i nawet przyspieszyła kroku, zaś pan Gresham co zauważyła był zakłopotany, ale dobre maniery kazały im się zatrzymać i wymienić uwagi na temat stanu starego pana Greshama oraz wyrazić pewność, że w ciągu kilku dni całkiem wyzdrowieje. Dziękuję za prezenty dla moich rodziców rzekł cicho pan Gresham i proszę... gdyby potrzebowała pani pomocy w jakiejkolwiek sprawie związanej z pani synem i jego kłopotami... wystarczy mnie zawiadomić... Elżbieta poczuła się tak podniesiona na duchu otwartością rozmowy na ten temat i oświadczeniem pana Greshama, iż zrobi dla chłopca wszystko, co w jego mocy, że połowa jej obaw wydała się nieistotna. Wszak panu Greshamowi mogła zaufać... on nie sprzeciwiał się najczulszym życzeniom jej serca, jak to czynił jej mąż... i bardzo by chciała, by przyszedł z pomocą Edwardowi, co powiedziała głosem drżącym, ale przepełnionym radością. Przemierzając z Greshamem ostatni odcinek ogrodu ku południowemu wejściu do dworu Pemberley, Elżbieta po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła w sobie ukojenie i spokój. Kiedy zaś znalazła się w środku i wchodziła po schodach do długiej galerii, pomyślała, że wybaczyła i zapomniała o ich fatalnym spotkaniu wśród drzew oraz o jego jawnym spojrzeniu na ślubie pułkownika Fitzwilliama. Miała przyjaciela i pewnego dnia mogłaby go pokochać, mogła więc mieć nadzieję... gdyby dał Edwardowi prawo do spokojnego życia, jakie wiódł. Cześć czwarta Rozdział 31 Następne dni minęły bez burz i katastrof, na co można było mieć nadzieję, skoro panna Bingley wyjechała, a niebawem pożegnały się także lady Katarzyna i jej córka, które opuściły Pemberley w towarzystwie pana Ropera. Od dnia wizyty złożonej przez Elżbietę leciwemu panu Greshamowi Miranda przebywała w Barlow, gdzie wśród bydła wybuchła jakaś epidemia, a jej wujek, Karol Bingley, polegał na jej intuicji i weterynaryjnych umiejętnościach, które nabyła w gospodarstwach Pemberley. Dom był pusty, cichy i Elżbieta wracając z porannej narady z panią Reynolds do dawnego pokoju lekcyjnego, gdzie pan Falk z radością raczył ją opowieściami o Edwardzie nie było bowiem wątpliwości, że lubił tego chłopca stopniowo zaczynała czuć, że ani przyszłość nie jest przed nią zamknięta, ani przeszłość wyjaśniona, co rysowało całkiem nowy obraz jej życia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|
|
|