[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pewnego razu, rozmawiając z Glasgowem. 48 Anula ous l a and c s - Poranni goście - odparł kamerdyner. - Młodzi ludzie zwykle gromadzą się w domu jednego z przyjaciół na pogaduszki. Z reguły dżentelmen może odwiedzić młodą damę na piętnaście minut przed południem w dniu, gdy przyjmowani są goście. - A skąd wiadomo, które to są dni? - Panowie są przedstawiani damom na balach i wtedy dowiadują się, kiedy mogą je odwiedzić. Czy chciałby pan odwiedzić którąś z dziewcząt w rezydencji Wheymore'ów? - Tak, ale nie chcę iść na żaden bal, więc nie dowiem się, kiedy są dni przyjęć gości. - Przecież był pan na balu u Forresterów. - W interesach. - Aha. W takim razie może powinien pan kupić bukiecik dla damy i posłać go jej razem z wizytówką. Wtedy okaże się, czy pana przyjmie. - Na widok zakłopotanej miny Fate'a dodał: - Proszę po prostu zapukać do drzwi, panie Locksley, poprosić o spotkanie, a pan Somers, kamerdyner Wheymore'ów i mój stary przyjaciel, zaniesie pańską wizytówkę i bukiecik do właściwej osoby. Musi pan zagiąć róg wizytówki, żeby wiedziała, że przyszedł pan osobiście. Fate przemyślał tę radę przy śniadaniu. Wydawała mu się dziwna, ale wśród arystokracji już niejedno go zaskoczyło. Szybko skończył befsztyk, w kilku łykach opróżnił kufel piwa, wytarł usta rękawem i pędem pobiegł do siebie na górę. W pokoju zażądał od 49 Anula ous l a and c s lokaja, aby powiedział mu, jak dżentelmen powinien ubrać się na wizytę u damy. - Czy chodzi o poranną wizytę? - spytał Farmer. - Tak. - Lokaj ochoczo wyciągnął z szafy elegancki kostium i chciał pomóc przy zawiązywaniu fularu, ale Fate nawet nie chciał o tym słyszeć. Zamiast fularu wokół szyi zawiązał sobie luzno błękitną chusteczkę, po czym założył płaszcz i wyszedł na korytarz. - Zapomniałem czegoś - wyjaśnił zakłopotany, gdy po chwili wrócił do sypialni. Okazało się, że nie wziął sztyletu, który teraz wsunął za cholewkę buta. - Gdzie moja skórzana kurtka? Chodziłem w niej wczoraj. Muszę zabrać parę rzeczy z kieszeni. - Odłożyłem ją do czyszczenia. Jason wziął od Farmera kurtkę i wyjął z kieszeni bransoletkę Camilli, wytarty srebrny naparstek i kilka białych groszków, po czym oddał ubranie zaskoczonemu lokajowi. - To chyba wszystko, możesz ją teraz wyczyścić, czy co tam chciałeś z nią zrobić. Dziękuję - dodał jeszcze i zniknął za drzwiami ze swawolnym uśmiechem na ustach. Camilla z niedowierzaniem wpatrywała się w tacę, którą Somers postawił przed nią na stole. Leżały na niej dwa żonkile i as karo z zagiętym rogiem. 50 Anula ous l a and c s Somers bardzo się starał nie okazywać rozbawienia, ale i tak oczy mu się śmiały, bo choć nie umiał grać w karty, widział, jak pan Locksley po drodze zrywa kwiaty na skwerze. - Ale... - wyjąkała Camilla. - Czy to jakiś żart? - Nie, panienko, nie sądzę. Ten dżentelmen czeka na dole i wygląda bardzo poważnie. -Jaki dżentelmen? - Pan Locksley. - Ależ jest dopiero ósma rano. - Tak, i tylko pani zeszła na dół. Co mam przekazać panu Locksleyowi? Camilla zastanowiła się. - Niech wejdzie - uśmiechnęła się w końcu. - Zaraz się dowiemy, o co chodzi. Fate podążył za kamerdynerem na piętro do jadalni. Camilla nalewała mu filiżankę gorącej czekolady, gdy wszedł do środka. - Dzień dobry, panie Locksley. Proszę się rozgościć. Fate spojrzał na parującą filiżankę. - Dla mnie? - spytał, siadając na krześle naprzeciwko Camilli. - Tak. Ma pan ochotę na jaja albo tosty? Fate potrząsnął głową, wpatrując się rozanielonym wzrokiem w rozmówczynię. - Mam ochotę tylko na to, co widzę w tej chwili. 51 Anula ous l a and c s - Dziękuję, Somers - oznajmiła Camilla, choć wiedziała, że kamerdyner nie odejdzie daleko, by nikt nie mógł jej zarzucić, że przyjmuje mężczyznę bez przyzwoitki. - Słucham wobec tego. Czemu zawdzięczam pańską wizytę? - To poranna wizyta. - Tak, nawet bardzo - uśmiechnęła się Camilla. - A to? - To moja wizytówka. -I? -I bukiet. Glasgow powiedział, że musi być wizytówka i kwiaty. - Aha. A kim jest Glasgow? - To kamerdyner Eversleya. Znaczy, Mossie mówi, że na razie to mój kamerdyner. Chciałem znów panią zobaczyć, ale musiałem się poradzić, jak wypada to zorganizować. Camilla wiedziała, że powinna wyjaśnić, iż porannych wizyt nie składa się przed jedenastą i pokazać, jak wygląda wizytówka, ale gdy wzięła do ręki żonkile, zrezygnowała z pouczeń. Bardzo się starał,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|