[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedziaÅ‚, że ja, tak można z tego wszystkiego wnioskować, że ja jednak myÅ›lÄ™, że biedni idÄ… do nieba, a nie do piekÅ‚a. To jest przecież sprzeczność, powiedziaÅ‚. OtworzyÅ‚em szufladÄ™, bo jestem przeziÄ™biony, szukaÅ‚em mojej chusteczki do nosa, a on powiedziaÅ‚, że mam zamknąć szufladÄ™. ZapytaÅ‚em, dlaczego, a on powiedziaÅ‚, że w szufladzie przecież mogÅ‚oby być coÅ›, czego on nie powienien zobaczyć. PowiedziaÅ‚em, to jest biuro, a on powiedziaÅ‚, po czterech i pół roku każda szuflada staje siÄ™ prywatnym miejscem. ZaÅ›miaÅ‚em siÄ™ i powiedziaÅ‚em, że nie wiedziaÅ‚em, że jest taki dyskretny. Potem on powiedziaÅ‚, że jest z zawodu adwokatem i jest dobrze wychowany. A wiÄ™c, co widzi biedny Rumun w piekle, zapytaÅ‚. Potem sam opowiedziaÅ‚ caÅ‚y dowcip: biedny Rumun umiera i idzie do piekÅ‚a, a tam panuje tÅ‚ok i wszyscy stojÄ… aż po brodÄ™ w gorÄ…cej smole. DiabeÅ‚ pokazuje biednemu Rumunowi ostatnie wolne miejsce w kÄ…cie, i biedny Rumun staje na tym miejscu i pogrąża siÄ™ po brodÄ™. Ale na Å›rodku, koÅ‚o fotela diabÅ‚a, stoi ktoÅ› tylko po kolana w smole. Biedny Rumun wyciÄ…ga szyjÄ™ i rozpoznaje Ceausescu. I pyta diabÅ‚a, gdzie tu jest sprawiedliwość, on ma wiÄ™cej grzechów niż ja. Tak, ale on stoi na gÅ‚owie swojej żony, mówi diabeÅ‚. ZmiaÅ‚ siÄ™ i Å›miaÅ‚. Potem zauważyÅ‚, że siÄ™ Å›mieje i jego spojrzenie staÅ‚o siÄ™ ostre, skuliÅ‚ ramiona, a jego znamiÄ™ na tÄ™tnicy szyjnej zadrgaÅ‚o. NienawidziÅ‚ mnie, bo siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚. Jego ruchy staÅ‚y siÄ™ poÅ›pieszne, jego rÄ™ce byÅ‚y jak nóż i widelec, wyjÄ…Å‚ kartkÄ™ papieru z aktówki i poÅ‚ożyÅ‚ na stół dÅ‚ugopis. Pisz, powiedziaÅ‚. WziÄ…Å‚em dÅ‚ugopis, a on wyglÄ…daÅ‚ przez okno na dziedziniec fabryczny i dyktowaÅ‚. JA, a ja zapytaÅ‚em, JA czy PAN, a on powiedziaÅ‚, napisz JA i twoje nazwisko. Moje nazwisko wystarczy, powiedziaÅ‚em, przecież to jestem JA. KrzyknÄ…Å‚, pisz, co ci mówiÄ™, a potem zauważyÅ‚, że krzyczy, chwyciÅ‚ siÄ™ za podbródek, Å›cisnÄ…Å‚ kÄ…ciki ust miÄ™dzy kciukiem i palcem wskazujÄ…cym i powiedziaÅ‚ cicho, napisz JA i twoje nazwisko. NapisaÅ‚em, NIE POWIEM %7Å‚ADNEJ OSOBIE, NIEZALE%7Å‚NIE OD TEGO, JAK BARDZO MI BLISKIEJ, %7Å‚E JESTEM WSPÓAPRACOWNIKIEM. OdÅ‚ożyÅ‚em dÅ‚ugopis i powiedziaÅ‚em, tego nie mogÄ™ napisać. On zapytaÅ‚, dlaczego, ja powiedziaÅ‚em, nie mógÅ‚- bym z tym żyć. Ach tak, powiedziaÅ‚ on, jego skronie siÄ™ ruszaÅ‚y, ale jego gÅ‚os dalej byÅ‚ spokojny. WstaÅ‚em i odszedÅ‚em od stoÅ‚u, stanÄ…Å‚em przy oknie i popatrzyÅ‚em na dziedziniec, nie chcÄ™, żeby w przyszÅ‚oÅ›ci niepokojono mnie w fabryce, powiedziaÅ‚em. No dobrze, powiedziaÅ‚, myÅ›laÅ‚em, że chcesz mieć popoÅ‚udnia dla siebie. WÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚ugopis do marynarki, zmiÄ…Å‚ papier i kulkÄ™ schowaÅ‚ do aktówki. OtworzyÅ‚ aktówkÄ™ do koÅ„ca, a ja zobaczyÅ‚em w niej zdjÄ™cie. Nie widziaÅ‚em go dokÅ‚adnie, tylko Å›cianÄ™. WiedziaÅ‚em, że znam tÄ™ Å›cianÄ™. MyÅ›lisz, że bÄ™dziemy za tobÄ… chodzić, powiedziaÅ‚, jeszcze sam do nas przyjdziesz. ZatrzasnÄ…Å‚ aktówkÄ™, potem trzasnÄ…Å‚ drzwiami. Kiedy poszedÅ‚, zobaczyÅ‚em na tej Å›cianie mojego ojca, z zapadniÄ™tymi policzkami i dużymi uszami. To ostatnie zdjÄ™cie ojca, jakie moja matka dostaÅ‚a. Jak on siÄ™ nazywa, pyta Adina, i Paul mówi, MURGU, a Abi mówi, PAVEL MURGU. W jakim wieku, pyta Adina, a Paul mówi, trzydzieÅ›ci pięć, czterdzieÅ›ci pięć. On jeszcze nie ma czterdziestu piÄ™ciu, mówi Abi. Kawiarnia jest ciemna, zasÅ‚ony na Å›cianach okien ciemnoczerwone, obrusy sÄ… ciemnoczerwone i pochÅ‚aniajÄ… resztki Å›wiatÅ‚a. A pÅ‚aszcze i czapki sÄ… czarne. %7Å‚arówki palÄ… siÄ™ dla siebie, jaÅ›niejszy jest dym, unosi siÄ™ jak przebity mówieniem sen. W szparach miÄ™dzy zasÅ‚onami, za oknem nad rzekÄ…, na pustych kamiennych pÅ‚ytach jest wieczorny dzieÅ„. Pnie depczÄ… sobie po nogach, na nadbrzeżnej drodze krÄ™ci siÄ™ wiatr, zgania razem suche liÅ›cie, a potem znowu je rozpÄ™dza. WÄ™dkarze sÄ… w kawiarni. UpijajÄ… siÄ™. PijÄ…, aż wieczór w gÅ‚owie nie da siÄ™ oddzielić od rauszu. Z powietrza spada od czasu do czasu, gdy ich oczy przypadkiem spoglÄ…dajÄ… przez szybÄ™, liść. I oni wiedzÄ…, pochodzi z daleka, bo topole w wodzie sÄ… bezlistne, ich gaÅ‚Ä…zki sÄ… wÄ™dkami. WÄ™dkarze nie wierzÄ… nagim topolom. WiedzÄ…, że wÄ™dki w górze pozostajÄ…
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|