[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przypominają trochę krowy lub byki. Mają naprawdę toporne gęby, rogi i nastawienie do życia, które przypomina ci wyprowadzonego z równowagi byka. W zeszłym roku zaniosło mnie nad Krwawe Morze... przechodziłem właśnie przez Mithas... - Kelida usłyszała śmiech kendera, głęboki i beztroski. - To właśnie wtedy dowiedziałem się, że choć jestem stary, nadal potrafię jeszcze szybko biegać! Wiesz, one naprawdę nie lubią rozmów o krowach. Nie sądzę, by żył gdzieś na świecie minotaur, który zna się na żartach. Kelida uśmiechnęła się i idąc obok kendera, zajęła się słuchaniem zawiłej opowieści o trzech minotaurach, gnomie zwanym Ish i wiązce siana, którą ten zaproponował im na kolację, z przyczyn nie do końca przez Lavima wyjaśnionych. Gdy historię (i bez tego skomplikowaną) zaciemniły hiperbole i wyolbrzymienia, Kelida zaczęła obserwować puszczę, udając jedynie, że interesuje ją opowieść kendera. Nagle przypomniała sobie, że Stanach sugerował, iżby nauczyła się posługiwać sztyletem. Dotknęła przytroczonej do pasa pochwy i ze zdziwieniem odkryła, iż jest pusta. - Lavim! - Co jest? - Lavim obejrzał się wokół. - Zniknął gdzieś mój sztylet! - Och, wez jeden z moich. - Kender wyjął zza pasa kindżał o kościanej rękojeści i podał go dziewczynie. - Znalazłem go przy ścieżce, ale mam już ich sześć czy siedem. Wez. Był to sztylet, który zginął Kelidzie. - Gdzie go znalazłeś? - Kelida chwyciła broń i pospiesznie wsunęła do pochwy. - Nie pamiętam... - Lavim podrapał się po brodzie z miną wyrażającą absolutną niewiedzę. Ale wiedziałem, że się przyda. Zręcznie przeskoczył przez kępę mchu. - Słyszałem, jak Stanach mówił, że powinnaś się nauczyć posługiwać sztyletem. Krasnolud wprawdzie za bardzo się wszystkim przejmuje, w tym wypadku ma jednak rację. Mogę cię uczyć. - Masz ochotę? - Jasne, dziewczyno, będę bardzo rad. - Lavim spojrzał na ścieżkę. Tyorl i Stanach już tam na nich czekali. Kender mrugnął okiem i Kelida pomyślała, że wygląda jak kiepski, stary konspirator. - W młodości byłem niemal mistrzem Kendertown. Właściwie to miałem drugie miejsce. Nie da się temu zaprzeczyć... Drugie miejsce to niemały sukces, szczególnie jeśli rywali jest przynajmniej dwóch. Hooop! Lepiej się pospieszmy! Kelida uśmiechnęła się do siebie. Położyła dłoń na rękojeści sztyletu i ruszyła za Lavimem, notując w duchu, iż powinna sprawdzić, które jeszcze z jej osobistych rzeczy mogły zostać znalezione" przez kendera. Oparłszy plecy o duży głaz, Kelida rozkoszowała się ciepłem jego nagrzanej przez słońce powierzchni. Tu, na położonych nieco wyżej terenach, piekące przez cały ranek i południe słońce zdążyło osuszyć trawy i ogrzać powierzchnie głazów. Wspięli się teraz powyżej linii drzew. Usiane głazami wzgórze wznosiło się ponad puszczą niczym mała wysepka. Wyspa ta jednak, jak dowiedziała się Kelida od Stanacha, którego zdążyła wypytać podczas wspinaczki na szczyt, nie należała do pogórza Kharolis. - To po prostu zwykłe wzniesienie terenu - mruknął krasnolud, utkwiwszy wzrok w wysokich, widocznych na południu szczytach. - Prawdziwe wzgórza znajdziesz bardziej na wschód. Kelida zaczęła masować mięśnie zbolałych nóg. Prawdziwe wzgórza. Jakby to była łączka! Skała była tak rozkosznie ciepła jak cegły, którymi matka w zimie rozgrzewała jej stopy. Na ziemię padł cień chmury i Kelida zamknęła oczy. Wspomnienie matki otworzyło zimną, bolesną pustkę w sercu. Dziewczynie wydało się nagle, że ta pustka wessała całe ciepło dnia. Oczyma wyobrazni znów ujrzała śmierć szerokoskrzydłego smoka, który opada z nieba. Na lewo i nieco poniżej miejsca, w którym usiadła, z wesołym bulgotem tryskał z głębi ziemi chłodny strumień. Mroczne wspominki Kelidy przerwał plusk wody i niecierpliwe warknięcie, jakie mógł z siebie wydać jedynie gniewny krasnolud. Lavim, który napełniał manierki, skakał po skałach z beztroską zręcznością kozicy. Kender przysiadł obok dziewczyny. - To nie ja! - krzyknął przez ramię w stronę strumienia. Godzi się jednak dodać, że jego oczy gorzały figlarnymi ognikami. Podał Kelidzie manierkę i odkorkował własną, by pociągnąć solidnego łyka. - Stanach
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|