[ Pobierz całość w formacie PDF ]
– Nie mogę udawać, że jest inaczej. – W jego głosie usłyszała żal. – Ależ możesz. Wszyscy udają. Po prostu nie zwracaj na mnie uwagi, a ja obiecuję odwdzięczyć się tym samym. – Niestety, nie ja jestem aktorem w mojej rodzinie. – Nie proszę, żebyś grał Hamleta. – Powoli traciła cierpliwość. – Proszę tylko, żebyś mnie ignorował Ktoś taki jak ty powinien mieć to opanowane do. perfekcji. – Ciekawą opinię masz o mnie. A przecież traktowałem cię bardzo dobrze. Można nawet powiedzieć; że po królewsku. Zaczerwieniła się. – Chodziło mi o twój status. O rzeszę asystentów która dba o to, by nikt niepożądany nie zbliżył się do ciebie bez pozwolenia, a nie o twoje... – ….szczególne umiejętności? – Przymilny głos jak jedwab ocierał się o jej ciało, powodując przyjemne mrowienie. Fiodor oparł się o samochód. – Mam lepsze rozwiązanie – powiedział porozumiewawczym tonem. – Nie muszę od razu cię zwalniać. Może nawet do czegoś mi się przydasz. Patrzyła na niego, nic nie rozumiejąc. – To znaczy? – To znaczy, droga Alice, że potrzebuję dziewczyny. Mógł całą tę sytuację obrócić na swoją korzyść Alice wpatrywała się w niego, jakby ostatnie zdanie wypowiedział po rosyjsku, zamiast po angielsku. Problem stałby się wtedy rozwiązaniem. A w tej chwili najbardziej potrzebował rozwiązań. Kobiety zawsze chciały od niego więcej niż przelotnego seksu. A seks między nimi był... dość powiedzieć, że był niezwykły jak na niego. Było w niej coś magicznego i pociągającego. Coś, co sprawiło, że kiedy w niedzielny poranek zobaczył, jak wymyka się z apartamentu, chciał ją poprosić, żeby została. Wiedział jednak, że postąpiłby wbrew zasadom. A teraz ona domaga się, żeby ją ignorował. Powinno mu to odpowiadać, a jednak nie odpowiadało. – Przepraszam, ale chyba się przesłyszałam. Powiedziałeś, że potrzebujesz dziewczyny? – Tak powiedziałem. – Poczuł, że bawi go ta rozmowa. Po raz pierwszy, odkąd dziś zobaczył ją w drzwiach sali konferencyjnej i pomyślał, że takie rzeczy po prostu się nie zdarzają. – Za parę tygodni jest bal charytatywny w Pradze. Byłoby lepiej, gdybym pojawił się tam z osobą towarzyszącą. Nie tylko zaoszczędziłoby mu to wielu pytań, fałszywej troski i natrętnych propozycji, ale też dało możliwość skoncentrowania się na pracy, a w tym przypadku na Weronice, która rano potwierdziła przybycie swoje i swojego kochanka. Patrząc teraz na Alice, Fiodor rozważał, czy ta piękna, ognista Angielka nie byłaby doskonałą bronią w ich małej wojnie. – Jestem przekonana, że nie będziesz miał problemu ze znalezieniem sobie dziewczyny. – Ostatnie iłowo wypowiedziała z naciskiem. – Może nawet któryś z twoich asystentów ma już listę oczekujących. Chociaż moim zdaniem lepszy byłby casting. Alice mówiła do niego tak, jakby nie docierało do niej, że powinna się go bać. Jak większość ludzi. A to w przypadku mężczyzn oznaczało schodzenie mu z drogi, natomiast w przypadku kobiet bezwzględne posłuszeństwo. Absolutnie nic sobie z tego nie robiła, a co gorsza, zaczynało mu się to podobać. – Tak, coś w tym stylu. Ale casting to przesada. Wystarczy śliczna sukienka i miły uśmiech. Nie mam czasu na zabawy. – No dobrze, ale co to wszystko ma wspólnego ze mną? Fiodor uśmiechnął się, czując przypływ adrenaliny. Wreszcie połknęła haczyk. – Ty nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, a przynajmniej tak twierdzisz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|