[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciasno jej ręce obejmowały go za szyję, jak gorączkowo przywarła do niego całym ciałem. S R Całował ją tak, jakby dokonywał najazdu na terytorium wroga. Jej westchnienia sprawiały, że jego głód rósł, a ciało niemal huczało od napięcia elektrycznego. Odrzucił głowę w tył i spojrzał na nią, a ona wyszeptała: - Co my robimy, Sam? - Jedyną rzecz, jaka nam pozostała, Michelle - odparł, a po chwili dodał: - Muszę cię dotykać. Muszę. - O, tak - odpowiedziała i przełknęła ślinę. - Ja też. Tak bardzo. Dłoń Sama znalazła się przy guzikach bluzki Michelle. Rozpinał je jeden po drugim. Kilka sekund pózniej ona od- rzuciła głowę w tył, poddając się jego pieszczotom. Składał gorące pocałunki na jej szyi i dekolcie, aż po koronkową granicę stanika. Michelle oddychała nierówno. Wygięła się w łuk, a potem położyła dłoń na jego dłoni i przycisnęła ją jeszcze mocniej do siebie, jakby bała się, że zniknie. Ale Sam nie zamierzał nigdzie iść. W tej chwi- li nie było miejsca na świecie, w którym chciałby być bardziej, niż tu, z nią. Wyobrażał sobie ten moment, ma- rzył o nim od tak dawna, że teraz czuł się tym niemal przy- tłoczony. Przeplótł palce przez jej palce, przeniósł jej rękę ponad głowę i przycisnął ją do podłogi. A potem zaczął pieścić jej delikatną skórę językiem. Zadrżała i zacieśniła uścisk. - Sam - wyszeptała łamiącym się głosem. - Pragnę cię. Teraz, błagam. - Ja też cię pragnę, skarbie - odpowiedział. S R Trzy godziny pózniej Michelle jęknęła i usiadła. Zapa- trzyła się w dopalający się ogień w kominku. - To była pomyłka - powiedziała cicho. Sam poruszył się, a potem uniósł i oparł na łokciu. - Za którym razem? - zapytał. Spojrzała na niego przez ramię, starając się zwalczyć kolejną falę pożądania, która zaczynała rozpalać krew w jej żyłach. Dobry Boże. Zrobili to już trzy razy. Kiedy będą mieli dość? Potarł dłonią kark, a ona z rozkoszą przyglądała się grze mięśni na jego torsie. Zaschło jej w ustach. Najwyrazniej nigdy się nim nie nasyci. I to był jeszcze jeden powód, dla którego to w ogóle nie powinno mieć miejsca. - Może należałoby zajrzeć do dziewczynek? - Dopiero co to zrobiliśmy. Zmieniasz temat. Za którym razem to była pomyłka? - Za każdym - odpowiedziała. - Nie odniosłem wrażenia, że miałaś coś przeciwko temu - zauważył. Miał rację. Musiała mu to przyznać. Nie tylko nie miała nic przeciwko temu, ale za trzecim razem właściwie to ona go zgwałciła. Biedak był już wycieńczony, ale ona siadła na nim okrakiem i obiecała, że sama się wszystkim zajmie. Jęknęła cicho i schowała twarz w dłoniach. Tyle czasu minęło, odkąd byli razem. W głowie szalały jej różne myśli. Westchnęła na myśl o tym, ile czasu zabrało jej dojście do siebie po ich poprzednim rozstaniu. A teraz zapewniła sobie kolejną porcję cierpienia. Na litość boską, czyżby postradała S R rozum? Oczywiście, odpowiedz była bardzo prosta. W ogóle nie dała rozumowi dojść do głosu. Liczyło się tylko to, co czuła. Ale jakie to były emocje! Uniosła głowę i zapatrzyła się w ogień. Poczerniałe ka- wałki drewna przywarły do rusztu. Gdzieniegdzie żarzyły się czerwono, niczym oczy potępieńca. Dobre porównanie, po- myślała. Czujesz się winna, co? To wszystko stało się wbrew jej woli. Chciała tylko być przyjacielska. Chciała pomóc. A niech to wszyscy diabli! - Muszę iść - powiedziała i rozejrzała się dookoła w po- szukiwaniu swoich rzeczy. - No, cóż - odparł przeciągając słowa. - Tym razem po- szło szybko. Michelle zamarła. Spojrzała na niego. - Co to ma znaczyć? - A jak myślisz? - zapytał i również usiadł. Musnął ją ramieniem. Od razu poczuła falę gorąca. Zignorowała to. - Może ty mi powiesz? - A pewnie, powiem ci. Znowu uciekasz. Zamurowało ją. - Nie uciekam. Po prostu wychodzę... szybko. I co chcesz powiedzieć przez znowu"? - Praktycznie wyrzuciłaś mnie za drzwi, pamiętasz? Wte- dy uciekałaś i teraz uciekasz. - To nie była ucieczka - warknęła defensywnie. - Ze- rwaliśmy ze sobą. S R - Ty zerwałaś. - Miałam powody. Gdzie, do licha, podziały się jej rzeczy? - Ale nigdy nie przyszło ci do głowy, żeby się nimi ze mną podzielić - przypomniał jej. Poczuła słaby wyrzut sumienia, ale zignorowała to. Nie da się wpędzić w poczucie winy dlatego, że zrobiła coś, co należało zrobić. - To nieistotne. - Może dla ciebie nie - odparował. Złapał ją za ramię i zmusił do spojrzenia mu prosto w oczy. - Ale ja, gdy ktoś mi łamie serce, chciałbym znać powód. Zrobiło się jej zimno. Dziwne, bo jeszcze parę chwil temu
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|