[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dłużej zajmować Grady'ego swoimi problemami, Claire zmieniła temat. - A swoją drogą, co słychać u twoich chłopaków? Czy pisanie do gazety sprawozdań z meczów szkolnych wciąż sprawia im frajdę? - Tak. I dzięki Bogu. Ta praca to prawdziwe wybawienie. Przynajmniej nie szwendają się wieczorami po miasteczku. Rozejrzał się po cukierni, jakby na kogoś czekał albo kogoś wypatrywał, po czym, szczerząc w uśmiechu zęby, ponownie skupił się na Claire. - Pomyśl o kłopotach, jakie mieli z nami nasi rodzice, a potem przemnóż to przez dwa. Mniej więcej tak to jest, kiedy się ma w domu dwóch siedemnastolatków. Claire pokiwała głową. - 59 - S R - Ja, co prawda, byłam jedynaczką, ale siwe włosy na skroni mamy i taty to w większości moja zasługa. - Trochę ci dopomogłem - dorzucił ze śmiechem Grady. Przez moment się zastanawiała, czy ma na myśli tamto lato, pomiędzy ostatnią a przedostatnią klasą szkoły średniej, kiedy ze sobą chodzili. To były dwa wspaniałe, niezapomniane miesiące. Jesienią Claire wróciła z rodzicami do Toronto, ale pisali do siebie listy, dzwonili, byli w stałym kontakcie, dopóki dawna dziewczyna Grady'ego nie odkryła, że jest w ciąży. Oczywiście nie miała najmniejszych wątpliwości, że Grady jest ojcem. Claire przekonywała go, by nie żenił się z Bess. Popełnilibyście straszny błąd, tłumaczyła mu. Ciągle się przecież z Bess sprzeczali, było im ze sobą zle, dlatego zerwali. Poza wszystkim innym, czy nie mówił, że ma bzika na jej, Claire, punkcie? Ona za nim też szalała. Pamiętała, jak mocno serce jej biło - wystarczyło, że Grady potarł palcem jej kark albo położył rękę na jej udzie. W jego dotyku była czułość, delikatność, a zarazem siła i ogromna pewność siebie. Nigdy nie żałowała, że był jej pierwszym kochankiem, że właśnie z Gradym straciła dziewictwo. Ale zostawił ją i wrócił do Bess, z którą pobrali się tydzień po maturze. Claire zaś już po paru miesiącach nie mogła sobie przypomnieć imienia chłopca, z którym wybrała się na bal maturalny. Skoro nie mogła zaprosić Grady'ego, było jej bez różnicy, z kim pójdzie. Skończyła studia, po czym znalazła pracę w Centrum Sheratona w śródmieściu Toronto. Tam spotkała Kirka. Jego firma urządzała w jednej z sal bankietowych Centrum doroczne przyjęcie gwiazdkowe. Claire, która pracowała wówczas na stanowisku koordynatora imprez specjalnych", miała zająć się wszystkimi przygotowaniami. Spotkali się, zakochali, mieli trzy śliczne córeczki, a teraz... - Mamusiu, czy możemy zjeść na dworze? - spytała Daisy. Trzymała w ręku stożek, z którego wystawała całkiem pokazna porcja lodów. - Oczywiście - oparła Claire. - Nie dostałyście reszty? Andie położyła na stole garść monet. - Dziękuję, złotko. - 60 - S R Zgarnąwszy pieniądze, skierowała ponownie wzrok na mężczyznę, który był jej pierwszą miłością, lecz jego uwagę zaprzątało co innego. Popatrzyła tam, gdzie pobiegł jego wzrok, zobaczyła w drzwiach niską, szczupłą kobietę w dżinsach i opiętym czarnym topie, której towarzyszyła dziewczynka mniej więcej w wieku Jenny. Domyśliła się, że jest to Teresa Balfour. Czy Grady umówił się z nią w cukierni? To by tłumaczyło, dlaczego cały czas rozglądał się dookoła. Tak, byli umówieni. Dojrzawszy go, Teresa uśmiechnęła się promiennie i pomachała mu ręką. Grady, ku zdumieniu Claire, zaczerwienił się jak mały chłopiec. - Mogę cię na chwilę przeprosić? - spytał. - No jasne - odparła. Odprowadziła go wzrokiem; widziała, jak podchodzi do lady, pochyla się, szepcze coś do Teresy, a potem do jej córki. Dziewczynka, chichocząc wesoło, zacisnęła ramiona wokół jego pasa. Claire postanowiła wyjść na zewnątrz i dotrzymać towarzystwa swoim córkom. Znała Teresę, nawet zaprosiła ją do domku nad jeziorem, kiedy urządzała dla Mallory i Drew przyjęcie weselne. Ale dziś, z jakiegoś niezrozumiałego powodu, nie miała ochoty się z nią kontaktować. W sobotę rano zmywała po śniadaniu naczynia, kiedy usłyszała na podjezdzie samochód Kirka. Wyjrzała przez okno, zdziwiona, że przyjechał tak wcześnie. Zanim zdążył wysiąść, dziewczynki rzuciły się do drzwi, aby go powitać. - Tatusiu! Wypadł mi ząb! Czując, jak łzy bólu i rozpaczy napływają jej do oczu, Claire odsunęła się od otwartego okna. Co to będzie? Dziewczynki tak bardzo go kochają. A on? Też je kochał, ale czy zdawał sobie sprawę, jakie ma szczęście? Nie każdego ojca łączy z córkami tak bliska więz. Wyszła na taras po ręczniki plażowe, które rozwiesiła na noc na poręczy, by lepiej wyschły. Składała je starannie, jeden po drugim, i kładła na krześle. Odczekała chwilę, żeby drzwi z siatki się zatrzasnęły, po czym wróciła do środka. - 61 - S R Dziewczynki deptały ojcu po piętach. Daisy pokazywała mu szczerbę między zębami, Jenna zaś nalegała, by sprawdził, czy jej ruszający się ząb nie jest gotów dziś wypaść. - Dziś na pewno nie - oznajmił Kirk. - Jeszcze tam trochę posiedzi. Przyjemnie było zobaczyć go wreszcie bez garnituru, w beżowych szortach i zielonej koszulce polo. Włosy lśniły mu w jaskrawym świetle poranka, był nie ogolony. Mimo iż dzieliła ją od męża szerokość pokoju, Claire wyraznie widziała ciemny zarost na jego policzkach. Sądząc po tym, jak dziewczynki się do niego tuliły, można by pomyśleć, że ich rozłąka z ojcem trwała co najmniej cztery lub pięć tygodni. O dziwo, Andie, która najwięcej o Kirku mówiła i najbardziej za nim tęskniła, trzymała się z boku. Nagle Claire spostrzegła ze zdumieniem, że Andie cały czas zerka na nią. Co miała robić? Chcąc nie chcąc, podeszła do Kirka. - Jak podróż? - spytała z uśmiechem. Po czym, wciąż czując na sobie natarczywe spojrzenie córki, wspięła się na palce i pocałowała męża w policzek. Na jego twarzy odmalowało się zaskoczenie. Dopiero po chwili, kiedy domyślił się, dlaczego tak postąpiła, odwzajemnił pocałunek. - Co u ciebie, Claire? Jak się miewasz? - spytał, zaciskając rękę na jej ramieniu. Pytanie było całkiem niewinne, ale ona natychmiast pomyślała o swojej ciąży.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalternate.pev.pl
|